Obudził się w pociągu i poczuł niepokojący ból „czterech liter”. Do akcji wkroczyła policja. „Czeska komedia”

Zaczęło się jak w horrorze, skończyło jak w komedii. Zadziwiająca historia z Katowic i pociągu Intercity relacji Gdynia-Bohumin.

Od razu zaalarmował konduktora

Raz na jakiś czas w mediach pojawiają się podróżnicze historie, w które ciężko uwierzyć. Zazwyczaj dotyczą one lotnisk lub tego, co dzieje się na pokładzie samolotów. Wszyscy znamy te rozbrajające przykłady ludzkiej głupoty, gdy ktoś na lotnisku postanawia zażartować, że w jego torbie jest bomba.

Bywają też jeszcze bardziej żenujące przykłady podniebnych przygód, gdy pasażerowie – najczęściej pod wpływem alkoholu – biją się, awanturują z załogą, a nawet próbują wedrzeć do kabiny pilotów. Kończy się to lądowaniem, interwencją służb, potężną karą i wstydem na cały kraj.

Tym razem zadziwiająca historia, która w środę obiegła media pochodzi z pociągu Intercity relacji Gdynia-Bohumin (czeskie miasto przy granicy z Polską). Zaczęło się niewinnie, powiedzielibyśmy, że całkiem naturalnie. 27-latek i 40-latek nawiązali kontakt w czasie podróży – zaczęli gadać, grali w karty i popijali alkohol. Nic strasznego.

W pewnym momencie 40-latek zasnął. Gdy się obudził, poczuł ból odbytu. Natychmiast zaalarmował konduktora, że padł ofiarą gwałtu, którego miał dokonać jego współtowarzysz podróży. Takich spraw nie wolno lekceważyć, więc pracownik kolei wezwał odpowiednie służby. Na stacji w Katowicach na pociąg czekała policja, która przystąpiła do akcji – wagon, w którym miało dojść do przestępstwa został odłączony do składu, inni pasażerowie zostali poproszeni i zmianę miejsc i rozpoczęły się czynności.

Pomówiony tak tego nie zostawi

– Potem było jak w czeskiej komedii – powiedział jeden z oficerów policji w rozmowie z „Gazetą Wyborczą”. Pomówiony o gwałt został przewieziony do szpitala MSWiA w Katowicach, gdzie bez oporów poddał się badaniom (pobrano m.in. materiał biologiczny), oskarżający również trafił do placówki – odmówił badań, a później się awanturował (1,5 promila po zbadaniu alkomatem). Efekt? Trafił na izbę zatrzymań.

– Kiedy we wtorek rano się obudził, stwierdził, że nikt go jednak nie zgwałcił i nie ma do nikogo pretensji – powiedział informator „Wyborczej”. Pomówiony 27-latek po nocy spędzonej w izbie zatrzymań został zwolniony. To jednak nie musi być koniec sprawy, ponieważ pomówiony mężczyzna zapowiedział, że zgłosi się do prawnika i opowie o fałszywym oskarżeniu. Również PKP jako poszkodowana może ubiegać się o zwrot kosztów z tytułu opóźnienia pociągu.

A jak swoje pomówienie wyjaśniał 40-latek? – Odwołał zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa. Twierdził, że mężczyzna ma długie włosy. Na tej podstawie wziął przeświadczenie, że jest gejem i padł ofiarą gwałtu – powiedziała „Faktowi” Agnieszka Żyłka, rzeczniczka katowickiej policji.

Źródło: Wyborcza/Fakt

 

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *