Niespodziewany problem Drugiej Armii Świata. Sołdaci Putina muszą poradzić sobie z… biegunką

Rzeczniczka południowej armii Ukrainy Natalia Humeniuk przekazała nowe informacje dotyczące sytuacji na froncie. Okazuje się, że rosyjska armia musi zmagać się z niespodziewanym problemem.
Rosyjska armia ma problem
Rzeczniczka Dowództwa Operacyjnego Południe Armii Ukrainy Natalia Humeniuk przekazała, że rosyjska armia próbuje wrócić na swoje pozycje na lewym brzegu Dniepru. Z terenów opadała już woda, która zalała je, gdy Rosjanie wysadzili tamę w Nowej Kachówce. Okupanci sami jednak skomplikowali sobie to zadanie.
– Teraz, gdy woda faktycznie wraca do koryta, a nawet cofa się w jego głąb, wróg próbuje wrócić na swoje pozycje. Jest to dla nich trudne, ponieważ mapa ich pól minowych znacznie się zmieniła. Wysoka woda rozrzuciła ich własne pola minowe, które położyli wzdłuż lewego brzegu – poinformowała Humeniuk, cytowana przez agencję Interfax-Ukraina. Jak dodała, Rosjanie, zanim zajmą tereny na lewym brzegu, muszą najpierw je rozminować. Ale łatwo nie będzie, bo „Druga Armia Świata” musi radzić sobie z niespodziewanym problemem. Kremlowskich żołnierzy dopadała… biegunka.
Jak wskazała Humeniuk, Rosjanie mają problemy z infekcjami jelitowymi, które są spowodowane spożywaniem nieoczyszczonej wody. To świadczy o olbrzymich kłopotach logistycznych okupantów – najwyraźniej ciężko dostarczyć im na front odpowiedniej ilości zdatnej do spożycia wody.
Bunt wagnerowców
Tymczasem armia ukraińska kontynuuje swoją kontrofensywę. Jak wynika z poniedziałkowego raportu, wojska Kijowa rozpoczęły działania ofensywne w rejonach Orichowo-Wasyliwka, Bachmut, Bohdaniwka, Jahidne, Kliszczijiwka i Kurdyumiwka. Dokonano postępów o 1-2 km. W ostatnim tygodniu nie doszło do większych zmian na kierunku południowym. Ukraińska armia kontynuuje działania ofensywne w kierunku Melitopola i Berdiańska.
Wciąż pozostaje pytanie, jak na sytuację wojenną wpłynie bunt wagnerowców. Co prawda marsz na Moskwę został zatrzymany już po kilku godzinach i nie doszło do walk o stolicę Rosji, ale długofalowych efektów buntu Prigożyna trudno jeszcze przewidzieć.
W negocjacjach między Kremlem a Prigożynem brał udział Aleksandar Łukaszenka. Po zakończeniu buntu lider Wagnerowców miał trafić na Białoruś. Były szef sztabu generalnego armii brytyjskiej generał Richard Dannatt obawia się, że nie jest to przypadek. Ostrzega on, że Prigożyn i Grupa Wagnera może zaatakować Kijów od północy, z terenów Białorusi.
Źródło: Rzeczpospolita