Nerwy Lichockiej w studiu TVP. Nie mogła pogodzić się z wynikami. „Na szczęście przegrali”
Wieczorem w TVP odbyła się polityczna dyskusja na temat wyników wyborów. Nie zabrakło kłótni między posłanką PiS i posłem z PO.
Prawo i Sprawiedliwość po ogłoszeniu wyników exit poll jest nastawione bojowo. Jarosław Kaczyński i Mateusz Morawiecki liczą, że wynik wyborczy ulegnie zmianie na ich korzyść, co pozwoli partii na uzyskanie większej liczby mandatów. Na tę chwilę dysponują 200 miejscami w Sejmie, co nie daje im w nim większości, czyli 231 szabel pozwalających na powołanie nowego rządu. Nieoficjalnie wiadomo, że w PiS panuje nerwowa atmosfera, która udzieliła się Joannie Lichockiej w programie TVP.
To PiS wygrał wybory!
Ewidentnie widać, że politykom PiS ciężko jest się pogodzić z tym, że opozycja ma 248 mandatów zapewniających większościowy stabilny Sejm. W studiu TVP doszło na ten temat do gwałtownej wymiany zdań między Piotrem Borysem z PO i Joanną Lichocką z PiS-u. Polityk PO stwierdził, że „opozycja w Polsce wygrała, a Jarosław Kaczyński zakończył swoje rządy”. To nie spodobało się posłance PiS.
– Czy pan powiedział, że KO będzie się dogadywać do końca roku ze swoimi koalicjantami? Matko Boska, przecież mieliście być już dogadani. Proszę państwa, na szczęście oni przegrali – powiedziała patrząc w kamerę.
– Liczymy, że ten demokratyczny rząd powstanie jak najszybciej, a prezydent wykona swoje zadania konstytucyjne właściwie – usłyszała w odpowiedzi.
Piotr Borys po raz kolejny podkreślił, że Jarosław Kaczyński 15 października stracił w Polsce władzę. Joanna Lichocka stwierdziła, że wygrało PiS, a KO jest na drugim miejscu.
– Gdyby zliczyć wszystkie mandaty opozycji, to jest ich więcej niż mandatów PiS-u – wyjaśniał jej polityk PO. – Po raz kolejny przegraliście, a do końca roku będziecie się dogadywać, by stworzyć koalicję. O jakim zwycięstwie tu mowa? To PiS wygrało te wybory – nie ustępowała.
Zasada trzech kroków
W weekend opisaliśmy tryb w jakim może zostać wyłoniony nowy rząd, gdyby prezydent Andrzej Duda nie powierzył opozycji – dysponującej większością w mandatach – tworzenia rządu, tylko Prawu i Sprawiedliwości, jako zwycięskiej formacji.
pierwszym kroku Prezydent Rzeczpospolitej desygnuje Prezesa Rady Ministrów, który proponuje skład Rady Ministrów. Nowy gabinet musi uzyskać wotum zaufania w ciągu 14 dni bezwzględną większością głosów.
Jeśli w Sejmie nie ma większości do powołania nowego rządu, wtedy inicjatywa przechodzi na Sejm, który ma prawo wybrać premiera wraz z zaproponowanym składem nowej Rady Ministrów. Tu także potrzebna jest bezwzględna liczba głosów, czyli musi być więcej „za” niż „przeciw” i „wstrzymujących się”. Gdy nowy gabinet uzyska wotum zaufania, prezydent odbiera przysięgę od jego członków.
Jeśli i ta procedura zawiedzie i nowa Rada Ministrów nie uzyska większości, inicjatywa ponownie wraca do prezydenta, który w ciągu 14 dni powołuje premiera i członków jego gabinetu. Następnie Sejm udziela Radzie Ministrów wotum zaufania, ale w tym przypadku jest to większość zwykła. Musi być więcej głów „za” niż „przeciw”. Głosy wstrzymujące nie są wliczane do wyniku. Pisaliśmy o tym tutaj [klik].
Źródło: Onet.pl, TVP Info