Morawiecki powiedział w TYM wywiadzie kilka słów za dużo! Kaczyński nie krył wściekłości. „Nie toleruje takich wyskoków”
Mateusz Morawiecki ogłosił niedawno, że chciałby zostać następcą Jarosława Kaczyńskiego na stanowisku prezesa PiS. Te słowa nie spodobały się liderowi partii.
Morawiecki chce być prezesem PiS
Mateusz Morawiecki był kilka dni temu gościem w Radiu ZET. Podczas rozmowy pojawił się temat politycznych planów byłego premiera. Morawiecki przyznał, że chętnie stałaby na czele Prawa i Sprawiedliwości.
– Chciałbym, żeby pan prezes (Kaczyński – red.) jak najdłużej był szefem PiS, spajał nasz obóz. A potem chciałbym również wystartować w tym zaszczytnym wyścigu, w tej konkurencji – przyznał polityk. W dalszej części rozmowy Morawiecki nie wykluczył też startu w wyborach prezydenckich w 2025 roku, ale zaznaczył, że zadecyduje o tym jego formacja.
– Tę decyzję podejmie komitet polityczny PiS za 10 miesięcy mniej więcej – zapowiedział.
Kaczyński wściekły
Wydawałoby się, że to ot, takie tam polityczne niezobowiązujące dywagacje. Ale nie dla Jarosława Kaczyńskiego. Prezes ponoć był bardzo niezadowolony z wywiadu Morawieckiego. Jak donosi „Newsweek”, Kaczyński dał upust swojej złości podczas spotkania w siedzibie PiS. Z relacji informatorów wynika, że wściekły prezes krzyczał, że „nie zamierza tolerować takich wyskoków”. Choć nikt z PiS oficjalnie tego nie przyzna, to wywiad Morawieckiego wywołał w szeregach partii poruszenie, bo niejako rozruszał walkę o schedę po Kaczyńskim. A wewnętrzne wojenki to ostatnie, czego Nowogrodzka teraz potrzebuje.
– Nie ma takiej dyskusji w ogóle – zaklina Jacek Sasin. Ale prawda jest taka, że taka dyskusja jest, i to od wyborów 15 października. Kaczyńskiego na emeryturę wysyłał Marcin Mastalerek, szef prezydenckiego gabinetu. O tym, że przyszedł czas na zmiany we władzy PiS, mówi także Jan Krzysztof Ardanowski.
– Uznaję pewną wielkość Kaczyńskiego. Ale nie może być nasza partia oparta tylko o Kaczyńskiego, czyli jednego człowieka, starzejącego się. Nie możemy stać się partią geriatryczno – kanapową – powiedział polityk w rozmowie z „Super Expressem”. Zdaniem Ardanowskiego prezes powinien dać „jasny sygnał do sukcesji w PiS”.
Akces do szefostwa w PiS zgłosił publicznie Morawiecki, ale wydaje się, że więcej ważą czyny, nie słowa. Były premier ostatnio stoi na uboczu, w cieniu rzucanym przez Przemysława Czarnka i Mariusza Błaszczaka. To oni są aktywni w Sejmie. I to oni starli się, gdy klub PiS decydował, jak głosować w sprawie odwołania Krzysztofa Bosaka z prezydium Sejmu. Błaszczak wydał rekomendację, by głosować za odwołaniem konfederaty. Czarnek sprzeciwił się tej decyzji. Członkowie klubu PiS poparli w tym sporze byłego ministra edukacji. Ostatecznie politycy PiS w ogóle nie wzięli udziału w głosowaniu.
Źródło: Newsweek