Miedwiediew znowu straszy atomową zagładą. Według niego, TO może sprowokować wojnę jądrową

Na 99 procent jesteśmy w przededniu rosyjskiej ofensywy na froncie w Ukrainie. Dmitrij Miedwiediew po raz kolejny zaczął atomowo mruczeć.

Za miesiąc minie rok trzydniowej wojny Władimira Putina. W ostatnim czasie pojawiły się informacje o przygotowywanej w rocznicę wybuchu wojny rosyjskiej ofensywie na froncie. Zachód rozpoczął intensywne rozmowy na temat kolejnych transz militarnej pomocy Ukrainie.

To nie podoba się Kremlowi, więc Dmitrij Miedwiediew zaczął się bawić atomowym guzikiem.

Przygotowania

Generalnie od 11 miesięcy Rosja nie odniosła spektakularnego sukcesu na ukraińskim froncie. Straty armii Putina były tak ogromne, że we wrześniu zarządzono mobilizację i szykuje się kolejna branka. Według informacji ukraińskiego wywiadu, Rosja może rzucić na front około 150 tys. nowych żołnierzy. Ich wartość bojowa i motywacja może nie być wystarczająca, ale Kreml liczy na to, że liczby zrobią różnicę i pozwolą chociaż na opanowanie Donbasu.

Zachód widzi co się święci, więc od kilku tygodni trwają rozmowy między sojusznikami NATO na temat kolejnych dostaw broni. Polska i Wielka Brytania już zaoferowały w sumie około 30 nowoczesnych czołgów i możliwe są kolejne dostawy. Wielką niewiadomą jest postawa Niemiec, które mają opory przed przekazaniem Ukrainie broni pancernej. Stany Zjednoczone tradycyjne ogłaszają co chwilę kolejne pakiety dostaw uzbrojenia, więc za chwilę będziemy wiedzieli dużo więcej o najnowszej transzy.

Dzisiaj w amerykańskiej bazie Ramstein w Niemczech odbędzie się spotkanie grupy kontaktowej ds. wsparcia Ukrainy pod przewodnictwem Lloyda Austina, sekretarza obrony USA.

Atomowe pomruki

Nie ma się co dziwić, że Kremlowi nie podoba się spotkanie na którym zapadną bardzo ważne decyzje będące odpowiedzą na szykującą się rosyjską wiosenną ofensywę. Dmitrij Miedwiediew doszedł do wniosku, że w obliczu decyzji, które mogą być tamą dla rosyjskich sołdatów w Ukrainie, postraszy trochę atomowymi zabawkami, czemu dał wyraz w mediach społecznościowych.

Były premier i prezydent straszy, że porażka Rosji w Ukrainie będzie oznaczała „globalny konflikt z użyciem broni masowego rażenia”.

Żadnemu z nieszczęśników nie przychodzi do głowy, by wyciągnąć następujący elementarny wniosek: przegrana mocarstwa jądrowego w wojnie konwencjonalnej może sprowokować wojnę jądrową. Mocarstwa atomowe nie przegrały konfliktów, od których zależy ich los. I to powinno być oczywiste dla każdego. Nawet zachodniego polityka, który zachował przynajmniej ślad inteligencji – napisał na Telegramie nawiązując do spotkania w Ramstein.

Ten komunikat świadczy o tym, że Rosja bardzo się obawia ustaleń jakie zapadną w amerykańskiej bazie. Co więcej, Kreml bierze pod uwagę, że pomoc militarna Zachodu może być tak duża, że przeważy szalę zwycięstwa na stronę Ukrainy.

Źródło: Gazeta.pl

Bartosz Wiciński

Polityką zainteresowałem się w momencie wybuchu afery Rywina. 12 lat temu założyłem bloga politycznego na prawicowej platformie Salon24.pl. Popełniłem tam ponad 400 wpisów i toczyłem pierwsze potyczki słowne z całą rzeszą wyborców PiS. Jak to w życiu blogera bywa, raz wychodziły lepsze teksty, a raz gorsze. Salon24.pl to była dobra szkoła. W CrowdMedia.pl zaczynałem od pisania własnych artykułów o polityce. Teraz zajmuje się głównie opisywaniem newsów, czego musiałem się sam nauczyć. Z wykształcenia jestem księgowym, ale nigdy do żadnej kratki nie wpisałem ani jednej cyferki.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *