Maryla Rodowicz ma ciągły problem z meczami Igi Świątek. „Mam pecha, bo nie mogę…”
Młoda tenisistka Iga Świątek wśród swoich fanów zgromadziła nawet sławy. Maryla Rodowicz dołączyła do fanklunbu?
Emocje jeszcze stygną po sobotnim tryumfie Igi Świątek na WTA 100 w Rzymie. Polka zbliżała się do tytułu ogromnymi krokami, eliminując po drodze między innymi Niemkę Angelique Kerber czy Amerykanki Madison Keys i Coco Gauff. W żadnym z pięciu meczów nie przegrała ani jednego seta. Po takim pokazie formy było jasne, że tytuł jest na wyciągnięcie ręki Igi.
Świątek pokonała w finale Sabalenkę, która przez turniej szła równie pewnymi krokami. Po drodze zdarzyło się jej stracić seta w starciu z Katie Volynets. Kolejnego urwała jej Ukrainka Elina Switolina. Ćwierćfinał i półfinał był dla niej wstępem do finału z Igą, który skończył się dla niej niezbyt szczęśliwie.
Igomania w Polsce rozpętała się na dobre.
Grono fanów młodej tenisistki rośnie. Kluby tenisowe pękają w szwach, ale najwięcej fanów Świątek posiada przed telewizorami. Poczynania sportsmenki obserwuje od dawna Maryla Rodowicz, która sama mogłaby pochwalić się licznym gronem fanów. Niedawno na swoich social mediach wyznała, że ścieżka sportowa Igi, jest przez nią bacznie obserwowana. Zawsze z zaciśniętymi kciukami.Niedawno podczas jednego z wywiadów Rodowicz zdradziła, że nieraz zdarzało się jej zarywać noce, aby móc oglądać starcia Świątek na żywo.
– Nieraz zdarzało mi się zrywać o 3 rano, żeby obejrzeć mecz Igi Świątek. Powtórki to nie to samo, i dlatego staram się oglądać na żywo. Ale czasem widzę, że Iga łatwo wygrała pierwszego seta, więc myślę, że kolejne będą podobne i kładę się spać. A rano sprawdzam wynik i widzę, że przegrała. Albo wygrała, tylko były 3 sety i zażarta walk – wyznała Maryla.
Na swoich social mediach wokalistka ujawniła, że niestety nie mogła oglądać ostatnich starć swojej ulubionej rakiety.
– Iga Świątek idzie jak burza w Rzymie. Już jest w finale. Mam pecha, bo nie mogę obejrzeć mojej idolki, zawsze coś. A to koncert, a to nagranie – napisała na swoim Facebooku.
Źródło: Interia