Marcin Najman dostał bęcki w 16 sekund, ale jest z siebie zadowolony. „W górze wszystko pykało”

Marcin Najman przegrał z Andrzejem Fonfarą na gali Clout MMA 1. Tuż po błyskawicznej walce „El Testosteron” postanowił się wytłumaczyć.

Freak-fighty biją rekordy popularności

Gala Clout MMA 1 od tygodni budziła ogromne zainteresowanie wszystkich fanów freak fightów w Polsce. Nie będziemy ukrywać – to nie jest nasza rozrywka i kompletnie nie kojarzyliśmy zdecydowanej większość naparzających się postaci w sobotni wieczór na warszawskim Torwarze. Ale ten odłam sportu zyskuje w Polsce coraz większą popularność i nie można udawać, że tego zjawiska nie ma.

Wielkie emocje w sobotni wieczór wzbudzała walka byłego reprezentanta Polski w piłce nożnej Tomasza Hajty z byłym reprezentantem Polski w siatkówce, Zbigniewem Bartmanem. Skończyło się zgodnie z przewidywaniami – Bartman wygrał, ale Hajto pozostawił po sobie całkiem niezłe wrażenie. — Oczekiwałem, że Tomek rzuci się na mnie od początku, bo to była jego największa szansa. Mimo wszystko nie spodziewałem się, że pokaże aż tak duże serce do walki. Udowodnił, że jest góralem i bardzo twardym chłopem — powiedział po walce Bartman, który „udusił” Hajtę w 2. rundzie.

16 sekund Najmana

Na gali Clout MMA 1 nie mogło zabraknąć też Marcina Najmana, który zmierzył się z Andrzejem Fonfarą, jednym z najlepszych polskich bokserów ostatnich lat.

Skończyło się tak, jak skończyć się musiało. Najman wytrzymał tylko 16 sekund z utytułowanym rywalem, po czym padł na ring i zasłaniał się przed kolejnymi ciosami. Co ciekawe, po walce był z siebie całkiem zadowolony.

– Dopóki nie poszedłem po nogi, co było – jak się okazało – błędem, to w górze wszystko pykało. Andrzej twierdził, że jestem nie cesarzem, tylko cepiarzem. Zgadza się, ale okazało się, że w stójce za bardzo nie potrafił sobie z tymi cepami poradzić. Po jaką cholerę ja potem poszedłem po te nogi… – mówił na gorąco Najman.

– Znaczy ja wiem, po jaką. Taka była taktyka, ale taktykę trzeba było też dostosować do tego, co się dzieje. Jeżeli widziałem, że się zataczał po tych ciosach, to trzeba było napie***lać te bomby do skutku, a nie iść po nogi. To był mój błąd. Tak naprawdę to mój błąd dał tu Andrzejowi zwycięstwo, nie on je wypracował. Natomiast wygrał i największy szacunek dla niego. A ja się cieszę, że w stójce pokazałem mu, że jak ktoś cesarza obrazi to nie ma pie****enia tylko cesarz wchodzi z bombami i tyle dodał od razu 44-letni „El Testosteron”.

Źródło: Se.pl

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *