Ma już tego dość! Minister przerywa milczenie, opowiada o szokujących ekscesach z udziałem posłów. „Wiele rzeczy widziałem”

fotokon/ Depositphotos
Stefan Krajewski oznajmił, że miarka się przebrała! Minister rolnictwa opowiedział o patologicznych sytuacjach, do których dochodzi w sejmowym hotelu oraz restauracji, gdy posłowie sobie popiją.
Pijaństwo w Sejmie
Minister rolnictwa mówi „dość tego!” w kwestii awantur, jakie coraz częściej mają miejsce w sejmowym hotelu i restauracji. W ostatnich miesiącach wielu posłów zaczęło sobie pozwalać na huczne zakrapiane imprezy, zakrapiane, po którym nie raz dochodziło do awantur. W barze, nazywanym „za kratą” szczególnie często dochodziło w ostatnich miesiącach do ostrych spięć, w następstwie których musiała interweniować Straż Marszałkowska.
Z grona największych awanturników zdecydowanie można wskazać posła PiS Dariusza Mateckiego, który był „bohaterem” przynajmniej dwóch głośnych awantur. Jedna z takich sytuacji wydarzyła się w nocy z 6 na 7 sierpnia, po zaprzysiężeniu Karola Nawrockiego na prezydenta RP. Panowie z Nowogrodzkiej tak hucznie świętowali, że skończyło się to sporządzeniem notatki przez polityków KO dla marszałek Senatu Małgorzaty Kidawy-Błońskiej.
Stefan Krajewski z PSL jest już tak zmęczony tego typu sytuacjami, że postanowił przestać korzystać z hotelu poselskiego. W rozmowie z Onetem ujawnił, że przybytek ten stał się miejscem, gdzie nie respektuje się ciszy i spokoju, a robi z niego miejsce do pijackich imprez.
– Sześć lat mieszkam w hotelu sejmowym i wiele rzeczy widziałem. Ale to, co się ostatnio działo, nie jest rzeczą normalną. Dojrzewałem do tej decyzji i muszę opuścić Dom Poselski. Od sierpnia, a i wcześniej, zaczęło się jakieś chodzenie po dachach, krzyki… Sam się z posłami spotykałem i spotykam, a to w restauracji, a to w barze „za kratą” można być na rauszu, ale nie można się w taki sposób zachowywać – skarżył się minister rolnictwa.
Nie wskazał konkretnych nazwisk posłów, którzy najczęściej robią raban po zakończeniu obrad Sejmu, ale pytany o przynależność do partii, rzucił „wiadomo, o kogo chodzi”. – Nie wiem, coś tu się pozmieniało w hotelu, bo do Sejmu weszli tacy posłowie, jakich wcześniej nie było. No i to oni sobie na te zachowania pozwalają. Nagrywają telefonami różne sceny, gości wprowadzają i inni to widzą – podkreślał.
Czy zakaz picia alkoholu rozwiązałby problem?
Od kilku dni politycy spierają się o to, czy w budynku Sejmu powinno się zezwalać na spożywanie alkoholu. Wielkim orędownikiem tego przywileju jest lider Konfederacji Sławomir Mentzen. Jego zdaniem wspólne piwko w barze pozwala posłom z różnych ugrupowań przełamać lody i porozmawiać na różne tematy. Zupełnie inne zdanie na ten temat ma szef Partii Razem Adrian Zandberg.
Krótka piłka, @SlawomirMentzen – albo impreza, albo praca. Jak nie możesz wytrzymać dnia w pracy bez kielicha, to masz problem.
Sprzedaż wódki w trakcie posiedzeń Sejmu, pijani posłowie na sali głosowań to patola. Chcesz się napić? Idź sobie do knajpy gdzieś indziej. Po pracy. https://t.co/hlA5K0eJqJ
— Adrian Zandberg (@ZandbergRAZEM) October 8, 2025
Czy jednak wprowadzenie sejmowej prohibicji by rozwiązała problem częstych awantur? Krajewski stwierdził, że raczej nie. Politycy szli by po pracy na miasto, a następnie wracaliby pod wpływem do hotelu i dalej kręcili imprezę.
– Ten całkowity zakaz nic nie zmieni, jak ktoś będzie chciał, to pójdzie w miasto i wróci zrobiony. Albo w pokoju się napije i wyjdzie, bo jak ktoś będzie tego alkoholu szukał, to znajdzie. A przecież nie każemy strażnikom marszałkowskim na bramkach nas rewidować, bo to nie przejdzie. A że niektórzy zachowują się jak dzieci, to inna sprawa – podsumował minister.
Źródło: Onet