Kurski nie wytrzymał, nerwowa reakcja po pytaniu o gwiazdora TVPiS. „A co mnie to obchodzi?”
Jarosław Jakimowicz od kilku dni bryluje na Białorusi. Jacek Kurski nie był w stanie odpowiedzieć na kilka niewygodnych pytań.
Jarosław Jakimowicz obszernie relacjonuje w swoich mediach społecznościowych wyjazd na Białoruś. Pod okiem białoruskiej bezpieki pokazuje, że życie pod butem Alaksandara Łukaszenki to czysta przyjemność. Jacek Kurski w rozmowie z dziennikarzami nie był w stanie skomentować moralnego upadku byłego gwiazdora swojej telewizji. Zaczął nawet ich obrażać. Nagranie z konferencji zamieścił Fakt.pl
Atak na dziennikarkę
Jacek Kurski zajechał do Gdańska, aby wziąć udział w proteście przeciwko zmianie nazwy ulicy Lecha Kaczyńskiego. W trakcie demonstracji podszedł do dziennikarzy, a ci zaczęli go wypytywać o białoruską eskapadę Jarosława Jakimowicza. – Nie znam sprawy – odpowiedział.
Jedna z dziennikarek zaczęła mu tłumaczyć, że jego telewizyjny podopieczny wrzuca do sieci zdjęcie z zdjęciem wychwalając życie na Białorusi.
– A co mnie to obchodzi!?
Co mnie, przepraszam, na konferencji, w której bronimy pamięć Lecha Kaczyńskiego, obchodzi to, że ktoś sobie coś o Białorusi… – powiedział wyraźnie zdenerwowany.
Kurski rozsierdzony pytaniem o Jakimowicza. Nie wytrzymał przed kamerami https://t.co/aClN00jZG7
— FAKT. PL (@Fakt_pl) October 23, 2024
Dziennikarze nie odpuszczali. – Nie znam sprawy. Jak się zapoznam to będę komentował. Proszę do mnie zadzwonić jak się zapoznam z tematem – mówił.
– Czy jest pan dumny, że uczynił pan z Jakimowicza elitę dziennikarską? – zapytała dziennikarka. To już całkowicie wyprowadziło Jacka Kurskiego z równowagi.
– Niech pani nie robi szopki. Mam poważną sprawę. Bronimy pamięci Lecha Kaczyńskiego… – odparł. – Jak pan ocenia takie zachowanie Jakimowicza? – dociskała. – Pani nie rozumie co do pani mówię? Obawiam się, że cokolwiek powiem dalej nie będzie pani rozumieć – powiedział.
– Dlaczego pan nie chce odpowiedzieć na to pytanie? – zapytała. – Dlatego, że jest niepoważne i nie na temat – rzucił były prezes TVP.
Musi mieć pozwolenie od KGB
„Fakt” zapytał Aleksandra Azaraua, byłego oficera służb specjalnych Białorusi, o wyjazd i aktywność Jarosława Jakimowicza.
– Białoruskie KGB szuka osób, które można wykorzystać jako propagandystów. Takich, które mieszkały wcześniej za granicą, np. w Polsce, na Litwie, w Ukrainie – mówi gazecie. – Publiczne chwalenie jest możliwe tylko po rozkazie KGB – dodaje.
Źródło: Fakt.pl