Kurska nie przyjęła dobrze słów krytyki! Ostro odpowiada na zarzuty gwiazdora TVP. „Przysłali jego wynurzenia”
Joanna Kurska, żona Jacka Kurskiego, opublikowała w mediach społecznościowych post, który jest odpowiedzią na słowa Jakuba Tylmana, jakie padły w wywiadzie dla „Plejady”.
Joanna Kurska odpowiada na słowa Tylmana
Joanna Kurska postanowiła zareagować na wypowiedź Jakuba Tylmana dla „Plejady”. Ten znany pedagog od paru miesięcy jest odpowiedzialny za cykl w programie śniadaniowym TVP, „Pytaniu na śniadanie”.
Teraz ekspert mówił redakcji „Plejady” o tym, jak zmieniło się zarządzanie w TVP, gdy w stacji pojawiła się nowa szefowa formatu, „Pytania na śniadanie”, Kinga Dobrzyńska. Według słów Tylmana, jest ona zawsze obecna na planie śniadaniówki. Za czasów „dobrej zmiany” miało być to ponoć nie do pomyślenia!
– Nawet będąc gościem „Pytania na śniadanie”, nigdy nie spotykałem na korytarzu czy na planie osób, które były decyzyjne. Na dobrą sprawę nie wiedziałem, kto jest szefem. Wiedziałem, kiedy szefową redakcji była pani Joanna Kurska — bo wtedy chyba wszyscy Polacy o tym wiedzieli. Kiedy przychodziłem do programu, w okolicach studia nigdy jej nie spotykałem, a byłem częstym gościem. Morał pisze się sam — powiedział.
Kurska, czyli właśnie była szefowa „Pytania na śniadanie”, postanowiła odpowiedzieć na ten zarzut na Facebooku.
– Niejaki Tylman chwali nowe kierownictwo „Pytania na śniadanie”, bo, to nie żart, spotyka osoby zarządzające na korytarzu, czy przy studiu. Błysnął też myślą, że teraz zaprasza się wszystkich i jest fajnie, tak jakby za moich czasów nie zapraszano osób wrogich władzy. Co w takim razie robił w moim „PnŚ” tenże Tylman, który doniósł właśnie na siebie, że był wielokrotnie ekspertem tego niesłusznego „PnŚ”? A może Tylman był wtedy pisiorem? Ja tego nie wiem, bo nigdy mnie to nie interesowało, ale Wy to lepiej sprawdźcie, towarzysze z neoTVP. — czytamy w poście.
Co robiła Kurska?
Żona Jacka Kurskiego postanowiła odnieść się też do zarzutów, jakoby niewiele robiła w stacji. Postanowiła wyjaśnić, na czym polegała jej praca.
– Wracając do pierwszego bólu Tylmana, (niespotkania Kurskiej) warto mu uświadomić, że sukces tego niesłusznego „PnŚ” z milionową niekiedy widownią, na tym właśnie polegał, że szefostwo zajmowało się planowaniem i pracą z wydawcami nad doborem tematów i gości, a nie bieganiem po korytarzu za Tylmanem. A Morał jest taki: nikt już nie ogląda „PnŚ”, pomimo tego, że wkroczył tam ze swoim kącikiem sam Tylman – napisała. – Do głowy by mi nie przyszło rozwodzić się nad Tylmanem, gdyby nie to, że przyjaciele z dawnego „PnŚ” przysłali mi jego wynurzenia a na jeziorze, na którym właśnie pływamy z mężem i córką, zapanowała flauta. Zupełnie jak w „neoPnŚ” Tylmana — podsumowała.