Konflikt się zaostrza, Górniak przedstawia swoją wersję afery z Dodą. „Zmanipulowała i okłamała opinię publiczną!”
Edyta Górniak skomentowała aferę, która wybuchła na konferencji prasowej Polsatu. Piosenkarka uważa, że to Doda jest wszystkiemu winna.
Doda kontra Górniak
Doda i Edyta Górniak lubią się mniej więcej tak jak Mateusz Morawiecki i Zbigniew Ziobro. Co to znaczy? Najlepiej, jakby sobie nie wchodziły w paradę, a gdyby koleżance z branży złamał się na scenie obcas, to uśmiech nie znikałby z ust tej drugiej przez okrągły miesiąc. Ich medialny konflikt trwa już chyba ze dwie dekady, a uszczypliwości i szpil nie brakuje. Ostatni akt ich wojenki wydarzył się na konferencji Polsatu z okazji nadchodzącego SuperHit Festiwalu.
A ponieważ obie panie będą występować na imprezie, musiały spotkać się ze sobą na wspomnianym wydarzeniu. Górniak weszła na spotkanie z mediami nieco spóźniona i zaczęła witać się z niektórymi uczestnikami. Jednak nie podała ręki Dodzie, która siedziała między Edwardem Miszczakiem, a Niną Tierientiew.
Później przyszedł czas na krótkie wypowiedzi gwiazd. Doda wykorzystała swój moment i szydziła z wypowiedzi Edzi. Górniak nawet nie udawała, że się dobrze bawi.
@doda Kocham 😂😆
Po konferencji zaczęło się dalsze przepychania i roztrząsanie sytuacji z przywitania pań lub jego braku. „W sumie to się cieszę, że tak wyszło, bo znowu nic nie musiałam robić, żeby pokazać, jaka jest sytuacja i jak to wygląda za kulisami. Oczywiście do kamery można mówić wszystko: że jest się takim, owakim, z klasą, eleganckim, kulturalnym, a tak naprawdę później w takich odruchach widać prawdę” — komentowała Doda, która w rozmowie z serwisem Pomponik przyznała, że Górniak „jest złośliwa i zawsze taka była”.
Górniak się broni
Jej rywalka postanowiła się wytłumaczyć, a przy okazji wyprowadzić medialny cios w kierunku Dody. „Przyjechaliśmy z Allanem, paparazzi nas bardzo uprzejmie powitali, chcieli zrobić nam zdjęcia, ale Krzysztof Ibisz szybko pociągnął mnie za rękę i powiedział: Edi, to już czas, żebyś usiadła. Spóźniłam się, nie wiedziałam, po której stronie siedzą dziennikarze. Zobaczyłam bardzo dużo ludzi i przywitałam się ze wszystkimi, kłaniając kilkukrotnie. Byłam troszkę speszona, kręciłam się w kółko, ponieważ kamery i goście byli ze wszystkich stron” — powiedziała Górniak na InstaStories.
„Podeszłam do dyrekcji, bo wiedziałam, że potem, kiedy rozpoczną się wywiady, będzie straszny chaos, więc chciałam mieć pewność, że się z nimi osobiście przywitam. Była tam też pani Maryla, więc nie mogłam jej pominąć jako naszej legendy polskiej sceny. Nie zauważyłam niestety pani Alicji Majewskiej” — wytłumaczyła.
„Kiedy witałam się z dyrekcją, starałam się to zrobić jak najszybciej, żeby zająć swoje miejsce, nie zatrzymywać konferencji dłużej, niż było to konieczne. Zauważyłam Dorotę Rabczewską i uśmiechnęłam się do niej. Odpowiedziała mi uśmiechem. Powiedziałam do niej: „o, cześć”. Odpowiedziała mi: „o, cześć”, co widać na filmikach. A więc przywitałam się z nią, nie zignorowałem jej” – dodała.
„Wyciągnęłam do niej rękę kilkukrotnie publicznie, wie o tym, bo reagowała na to. Co prawda, wykpiła moje słowa i życzliwość, ale pomyślałam sobie, że przecież wie, że jestem jej życzliwa i może sobie porozmawiamy. Nie zdążyłyśmy (…), bo Dorota Rabczewska zbojkotowała całą sytuację, zmanipulowała, okłamała opinię publiczną, sugerując, że w ogóle się z nią nie przywitałam” – podsumowała Edyta Górniak.
Źródło: Plejada