Kinga Rusin była celem operacyjnym CBA? Sensacyjne zeznania agenta Tomka
Agent Tomek złożył w piątek zeznania w prokuraturze. W jednym z wątków opowiedział o znanych postaciach TVN-u. Wśród nich jest Kinga Rusin.
Poniedziałkowa „Gazeta Wyborcza” opublikowała wywiad z Tomaszem Kaczmarkiem, znanym szerzej jako agent Tomek. Rozmowa miała miejsce trzy dni po złożeniu przez byłego funkcjonariusza CBA zeznań w olsztyńskiej prokuraturze. Kaczmarek opowiedział o operacjach CBA o podłożu politycznym, które miały miejsce podczas pierwszych rządów PiS w latach 2005-2007. W jednym z wątków pojawiła się Kinga Rusin.
Celem był TVN
Jedną z ofiar operacji CBA była Weronika Marczuk. Agent Tomek w rozmowie z gazetą określił tę sprawę, jako „bardzo ważną dla Kamińskiego i Wąsika”. Dodał zaskakująco, że to nie ona była głównym celem CBA. – Celem był TVN i środowisko tej telewizji. Chodziło m.in. o Edwarda Miszczaka oraz Monikę Olejnik – powiedział.
Kaczmarek opowiada, że przesiadywał w restauracji w Krakowie, której właścicielem miał być Edward Miszczak. Tam miał szukać kontaktu z gwiazdami TVN-u.
–Tam poznałem właśnie towarzystwo pani Marczuk, panią Rusin, pana Piróga. Miałem ich rozpracowywać tylko dlatego, że byli związani z TVN. Chodziło o to, by zebrać na nich haki, oczernić, zniszczyć i pokazać, jaki TVN jest zły – opisuje.
Wirtualnej Polsce nie udało się skontaktować z Moniką Olejnik i Edwardem Miszczakiem. Kinga Rusin poproszona o komentarz powiedziała, że jest kompletnie zaskoczona doniesieniami mediów i opisała spotkanie z agentem Tomkiem.
– Nie wiedziałam, że byłam celem operacyjnym „agenta Tomka”. Widziałam go raz w życiu – w Krakowie, kiedy wprosił się do stolika, przy którym siedziały osoby z TVN. Nigdy później go już nie widziałam – mówi portalowi.
Niszczenie ludzi
Motywem przewodnim wywiadu z Tomaszem Kaczmarkiem jest przekazywanie materiałów operacyjnych CBA rządowym dziennikarzom wywodzącym się ze środowiska „Gazety Polskiej”. Chodzi o Cezarego Gmyza, Samuela Pereirę, Dorotę Kanię i Tomasza Sakiewicza.
Agent Tomek powiedział, że wielokrotnie dostarczał PiS-owskim dziennikarzom materiały z podsłuchów. – Później były z tego publikacje, o które tak naprawdę chodziło szefom CBA. Dzięki takim publikacjom partia PiS mogła wykorzystywać w debacie publicznej tajne materiały zebrane przez służby – mówił. Pisaliśmy o tym tutaj.
Źródło: Wirtualna Polska