Kaczyński tupie nóżką i skarży się na sędziów. „Traci samokontrolę polityczną”
Jarosław Kaczyński udzielił wywiadu i zasugerował, jaki ma zapaść wyrok w TK. Swoimi słowami wywołał jeszcze większy opór wśród sędziów.
Obóz władzy uchwalił ustawę o Sądzie Najwyższym (SN), która miała być furtką do sięgnięcia po środki z KPO. Prezydent Andrzej Duda wywinął numer partii władzy i skierował nowelizację do skłóconego Trybunału Konstytucyjnego. Jarosław Kaczyński udzielił wywiadu Polskiej Agencji Prasowej i dolał oliwy do ognia.
Bunt i wywiad
Nie jest wykluczone, że za chwilę z szóstki zbuntowanych sędziów w Trybunale Konstytucyjnym zrobi się większa liczba. Władza potrzebuje pieniędzy z KPO, a może je tylko uzyskać wtedy, gdy Trybunał Konstytucyjny wyda przychylne orzeczenie o konstytucyjności nowelizacji ustawy o SN.
Rozprawa musi się odbyć w obecności 11 sędziów, a na tę chwilę jest to awykonalne. Sześciu sędziów uważa, że kadencja mgr Julii Przyłębskiej zakończyła się w grudniu ubiegłego roku i w związku z tym należy wybrać nowego prezesa.
Jarosław Kaczyński poszedł do Polskiej Agencji Prasowej i udzielił wywiadu. Prezes PiS powiedział, że Julia Przyłębska nadal jest szefową TK i „każdy, kto to kwestionuje, kwestionuje obowiązujące prawo”. Ze słów Kaczyńskiego pada także wyraźna sugestia, jakiego on sobie życzy wyroku. Prezes dodał, że o ile wie, już niedługo powinno się zebrać 11 sędziów i podjąć decyzję w sprawie ustawy. I właśnie ten fragment potęguje gniew członków TK.
Prezes traci samokontrolę
Wirtualna Polska zapytała sędziów, co sądzą o wywiadzie Jarosława Kaczyńskiego. Słowa prezesa PiS okazały się kontrskuteczne, a sędziowie odebrali je jako „jako niedopuszczalny środek nacisku i wywieranie politycznego wpływu” oraz „niedopuszczalną presję zewnętrzną, która nie powinna mieć miejsca”.
Według rozmówców portalu, zastrzeżenia wobec niezależności mgr Julii Przyłębskiej ma już nawet grupa sędziów wybranych głosami PiS. To prawnicy, którzy przez lata byli kojarzeni ze środowiskiem partii rządzącej. – Nawet się dziwię, że prezes Kaczyński tak traci samokontrolę polityczną. A potem się dziwimy, że Trybunał ma wizerunek departamentu w Kancelarii Premiera – mówi osoba z TK.
Jak mówią sędziowie, „wywieranie presji” to chybiony argument, bo „prawo jest bardziej skomplikowane” niż argument, że „prawo nie działa wstecz”.
Kaczyński stanął w obronie mgr Julii Przyłębskiej, bo chciał utemperować ambicje polityków ostrzących sobie zęby na funkcję prezesa TK. – To miał być sygnał i do Bogdana Święczkowskiego, i do Mariusza Muszyńskiego. Oni mają największe ambicje w TK – mówi informator.
Źródło: Wirtualna Polska