Irena Santor na koncercie Lady Pank. Urocza scenka podbija sieć! „Synku, gratulacje wielkie” [WIDEO]

Screenshot: Facebook
Takich scen nie widuje się często! Irena Santor przyszła na koncert Lady Pank, a później ucięła sobie pogawędkę z Janem Borysewiczem. To trzeba zobaczyć!
Muzyczne spotkanie na szczycie
Lady Pank to absolutna legenda polskiego rocka. Formacja Jana Borysewicza od lat zapełnia sale koncertowe i wciąż nagrywa nowe albumy – w tym wypadku nie ma mowy o odcinaniu kuponów. Forma? Top! Od wielu lat koncerty zespołu to uczta dla fanów, a wszelkie afery, skandale i tzw. incydenty należą do przeszłości. Kto był w ostatnich latach na jednej z tras koncertowych zespołu, ten widział, słyszał i wie, że Janusz Panasewicz, Jan Borysewicz i ich koledzy z zespołu nie mają nawet prawa myśleć o emeryturze.
Jak się okazuje, legendy polskiego rocka zna, ceni i szanuje inna legenda sceny, Irena Santor. Pierwsza dama polskiej sceny wpadła ostatnio na jeden z koncertów Lady Pank, który odbył się w Krakowie – najpierw słuchała solówek Jana Bo razem z publicznością, a później odwiedziła rockmanów za kulisami, gdzie ucięła sobie małą pogawędkę z liderem grupy. Krótkie nagranie trafiło do mediów społecznościowych i cieszy się dużą popularnością wśród fanów – zarówno Ireny Santor, jak i Lady Pank.
– Ja komponuję i aranżuję wszystko – tłumaczył Irenie Santor Jan Borysewicz. Ta wyraźnie zachwycona chwyciła go za rękę.
– Synku, gratulacje wielkie. Każda piosenka inaczej zaaranżowana, inaczej! – nie mogła się nachwalić 69-letnie „synka” Irena Santor, co wyraźnie rozbawiło przysłuchującego się rozmowie Janusza Panasewicza. – Jak pan to robi? – zagadnęła w końcu Borysewicza.
– Nie wiem, tak mi wychodzi z duszy, z serducha, tak czuję – wyjaśnił gitarzysta.
Nie wszystkim się to podoba
Oczywiście, jak zawsze w takiej sytuacji, część komentujących internautów pokusiła się o kąśliwe komentarze, które miały uderzyć w Borysewicza. Wszystko przez… postawę, którą przybrał podczas rozmowy z ikoną polskiej muzyki.
„Bezdyskusyjnie jest wirtuozem gitary, ale te założone ręce, kiedy prawdziwa artystka przed nim stoi… Delikatnie ujmując, słabe to jest. I ten samozachwyt… Cały Borysewka!”, „Stoi przed damą polskiej piosenki z założonymi rękami – brak szacunku!”, „Jaki buc! Nawet nie podziękował, tylko stał z założonymi rękami. Prostak po prostu”, „Panie Borysewiczu, ramiona ręce na dół. Pana postawa jest agresywna i bez szacunku. Rozmawia pan z pierwszą damą polskiej sceny, a to do czegoś zobowiązuje” – czytamy w komentarzach.
My jednak mamy wrażenie, że Borysewicz był po prostu nieco skrępowany ilością komplementów, którymi poczęstowała go Irena Santor. I trudno się dziwić takiej reakcji.
Źródło: Fakt