Fernando Santos zwolniony, ale nie ma co narzekać. Dostanie na odchodne kupę forsy

Fernando Santos został w środę oficjalnie zwolniony z funkcji selekcjonera. PZPN przeleje na jego konto jeszcze dwie kolejne pensje.

To już jest koniec

Po kompromitującej porażce Polski z Albanią 0:2 stało się jasne, że etap „Fernando Santos” w kadrze się skończył. W środę oficjalnie stało się jasne, że 68-letni Portugalczyk pożegna się z reprezentacją Polski. W siedzibie PZPN doszło do spotkania byłego już selekcjonera z Cezarym Kuleszą i władzami związku.

Kilka godzin później na oficjalnej stronie PZPN ukazał się oficjalny komunikat o zakończeniu współpracy.

– Chociaż kończymy naszą współpracę, jestem wdzięczny za to, że prowadziłem polską reprezentację i życzę wszystkiego najlepszego Polsce i jej mieszkańcom, którzy tak dobrze mnie przyjęli, kiedy tu mieszkałem – powiedział kurtuazyjnie Fernando Santos. – Wybór nowego selekcjonera jest teraz dla zarządu PZPN kwestią priorytetową, dlatego niebawem poinformujemy, kiedy odbędzie się prezentacja nowego trenera – dodał prezes PZPN, Cezary Kulesza.

Zarabiał fortunę, nie zrobił nic

Jednak Fernando Santos raczej nie będzie po tym zwolnieniu mocno rozpaczał. Ty, bardziej, że Polski Związek Piłki Nożnej wypłacił Portugalczykowi pokaźną sumę. Dlaczego? Kontrakt Santosa obowiązywał do listopada tego roku. A to oznacza, że selekcjonerowi trzeba wypłacić dwie pensje do końca umowy. Według mediów, Fernando Santos miesięcznie zarabiał ok. 740 tys. złotych. To oznacza, że PZPN musi mu wypłacić blisko 1,5 mln złotych.

Dużo? Bardzo dużo, ale mogło być jeszcze drożej. Portugalczykowi przynajmniej nie trzeba będzie płacić premii za ewentualny awans do finałów Euro. Negocjacje podobno było trudne, ale zakończone względnym sukcesem – zarówno byłego selekcjonera, jak i Polskiego Związku Piłki Nożnej.

Praca Portugalczyka z polską kadrą była równie krótka, co nieudana. Biało-czerowoni przegrali trzy z pięciu meczów w eliminacjach do EURO 2024, w tym kompromitująco 2:3 z Mołdawią i 0:2 z Albanią, i mocno skomplikowała sobie szanse na awans z grupy. Santos miał przebudować polską kadrę, dokonać zmiany pokoleniowej, a zamiast tego na ostatnie zgrupowanie powołał Grzegorza Krychowiaka i Kamila Grosickiego. Oczywiście nie bez winy są tu piłkarze, ale selekcjoner swoją postawą nie dawał żadnych przesłanek, że jest w stanie naprawić sytuację. Wręcz przeciwnie, jego decyzje potęgowały chaos wokół reprezentacji.

Źródło: Fakt.pl

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *