Emocjonalne wyznanie Macieja Orłosia po powrocie na antenę TVP. „W którymś momencie nie byłem pewien…”

Maciej Orłoś powrócił po ponad siedmiu latach do „Teleexpressu”. Dziennikarz opowiedział o swoich emocjach w rozmowie z serwisem Plotek.
Wrócił po ponad 7 latach
– Dziś na zakończenie „Teleexpressu” nie mam dla państwa żadnej śmiesznostki. Muszę powiedzieć coś całkiem serio – to jest mój ostatni „Teleexpress”, żegnam się z państwem. Chciałbym bardzo podziękować ze te ponad 25 lat spotkań w „Teleexpressie” i w innych programach Telewizji Polskiej. Do zobaczenia w innym miejscu – powiedział Maciej Orłoś 31 sierpnia 2016 r. Dziennikarz nie miał zamiaru firmować swoją twarzą pisowskiej propagandy, która wylewała się z TVP po objęciu rządów przez Jarosława Kaczyńskiego.
Jednak Kaczyński już nie rządzi, nowa władza zaprowadza w TVP porządki, a jednym z pierwszych efektów jej działań jest powrót Macieja Orłosia. W czwartek 4 stycznia w TVP1 znów pojawił się „Teleexpress” (ostatnio nie był nadawany w związku ze zmianami w TVP) i poprowadził go popularny dziennikarz.
– Dzień dobry państwu, witam po krótkiej 7,5 rocznej przerwie! Bardzo mi miło, że możemy ponownie się zobaczyć – powitał widzów. – Jak śpiewał Zbigniew Wodecki: lubię wracać tam, gdzie byłem. Teleexpress wjeżdża na odnowione tory, będzie jechał szybko, dynamicznie, lekko, punktualnie i rzetelnie – powiedział Maciej Orłoś.
Dziennikarz w typowy dla siebie sposób poprowadził pierwsze wydanie nowego „Teleexpressu”. Był żart, luz, smaczne pointy, nie było widać po nim jakiegokolwiek stresu. A jak sam Orłoś czuł się po tak długim powrocie na antenę?
Emocjonalny powrót Orłosia
– Emocje oczywiście były, z różnych powodów. Po pierwsze dlatego, że siedem i pół roku mnie tam nie było, robiłem różne inne rzeczy i to jest taki powrót do korzeni. Te emocje są nieoczywiste – z jednej strony cieszę się i mam satysfakcję, z drugiej strony świat się przez te siedem, osiem lat zmienił bardzo i ja się znalazłem w innym miejscu – powiedział w rozmowie z serwisem Plotek.pl
– Po drugie, wszystko to się dzieje w takich niezwykłych warunkach, prowizorycznych trochę. „Teleexpress” zawsze był nadawany z Placu Powstańców, a teraz robiliśmy to ze studia na Woronicza. To jest praca w warunkach nietypowych dla każdego programu informacyjnego w TVP. Emocje te były jeszcze podkręcane przez świat zewnętrzny. To wszystko razem powodowało, że w którymś momencie nie byłem pewien, czy ja będę w stanie poprowadzić ten program – dodał dziennikarz.
Orłoś opowiedział też o kulisach i atmosferze panującej w TVP w nowej rzeczywistości. – Wszyscy są skupieni na pracy, którą mają do wykonania. Atmosfera jest trochę taka „konspiracyjna”, w pewnym sensie. Czy występuje rozpolitykowanie? Tego nie ma. Po prostu za dużo jest bieżącej roboty, żeby snuć dywagacje – podsumował.
Źródło: Plotek