Dziennikarka TVN24 nie mogła opanować śmiechu. KRRiT podjęła decyzję. „Analiza potwierdziła…”
Kilka miesięcy temu Anna Seremak parsknęła śmiechem na antenie TVN24 po słowach reportera. Po licznych skargach sprawą zajęła się KRRiT.
Na śmiech nie ma lekarstwa
Telewizja na żywo rządzi się swoimi prawami. Mówiąc wprost – jak coś zaczyna iść niezgodnie ze scenariuszem, to ciężko się wyratować. Widzą coś o tym najlepiej prowadzący programy śniadaniowe, którzy muszą być przygotowani na najdziwniejsze niespodzianki. Bywa, że goszczący w programie pies nagle się załatwi, innym razem energiczne dziecko pociągnie prowadzącą za włosy. Czasami zdarzają się też napady śmiechu. A na to – jak na czkawkę – nie ma rady, o czym przekonała się kilka miesięcy temu dziennikarka TVN24 Anna Seremak.
Wszystko przez historię z Bartoszyc, która sama w sobie śmieszna nie jest, ale brzmi tak absurdalnie i była opowiedziana przez reportera w tak lekki sposób, że można zrozumieć zachowanie prezenterki. Zaczęło się od powyborczej kłótni małżeńskiej, o której w łączeniu na żywo opowiadał reporter Mariusz Sidorkiewicz.
– Małżonkowie, kiedy już poznali wyniki pierwszej tury wyborów, zaczęli się ze sobą kłócić o swoich kandydatów. Sytuacja w pewnym momencie wymknęła się spod kontroli – zacząć opowiadać na wizji. W wyniku sprzeczki wzburzona żona miała wyciągnąć… kość z zupy, a następnie uderzyć nią w męża. Skończyło się interwencją policji.
– Kości na razie nie znaleziono. Kobieta jeszcze nie wytrzeźwiała, a mężczyzna liże rany – wyjaśnił dziennikarz TVN 24. Uderzony kością w głowę mąż ostatecznie musiał trafić do szpitala. – Karetka zabrała mężczyznę do szpitala, bo w wyniku obrażeń zalał się krwią. Konieczne okazało się zszycie rany – informowała w rozmowie z Polską Agencją Prasową Marta Kabelis z Komendy Powiatowej Policji w Bartoszycach.
KRRiT podjęła decyzję
W trakcie relacji reportera, Anna Seremak nie potrafiła zachować powagi i po prostu się śmiała. Później do całej sprawy odniosła się za pośrednictwem mediów społecznościowych. – Tak było, przyznaję! Mariusz, mistrz opowieści. Piotr, świetny reporter, który pomocną dłoń potrzebującemu – napisała na platformie X. Jak się okazało, te tłumaczenia nie wystarczyły. bowiem do KRRiT wpłynęły liczne skargi na zachowanie dziennikarki.
@tvn24 ależ to był dobry materiał 💣😂 pic.twitter.com/YWuTUO0HMV
— Randy Marsh (@RandyMarsh_86) April 9, 2024
Ostatecznie podjęto decyzję, żeby nie karać nadawcy za spontaniczną reakcję Anny Seremak.
– W tej sprawie postępowanie wyjaśniające zostało przeprowadzone z uwzględnieniem analizy nagrania audycji, wyjaśnień nadawcy i oświadczenia, które wydała Rada Etyki Mediów. Wnioski z analizy tych podstawowych materiałów były zbieżne z wnioskami Rady Etyki Mediów, zawartymi w tym oświadczeniu. Analiza potwierdziła, iż przepisy ustawy o radiofonii i telewizji, które obowiązują nadawcę, nie mają zastosowania do okoliczności tej sprawy ani do prowadzenia wobec nadawcy dalszego postępowania – powiedziała Teresa Brykczyńska, rzeczniczka prasowa KRRiT w rozmowie z serwisem Wirtualne Media.
Źródło: wirtualnemedia.pl