Dzieje się to codziennie o 21.37. Krakowskie osiedle podzielone, piszą do arcybiskupa. „Przez około dwie minuty”
Mieszkańcy krakowskiego Ruczaju mają dość nowego dzwonu, który codziennie bije dla Jana Pawła II o 21.37. Do akcji wkroczył nawet dzielnicowy radny.
Komu bije ten dzwon
Według medialnych doniesień, Jan Paweł II zmarł o 21.37. Dla części katolików jest jest to szczególna godzina, o czym świadczyć może pomysł jednej z krakowskich parafii na Ruczaju. Gdy niedawno zakończono tam budowę nowego kościoła, parafianie zrobili zrzutkę na dzwon. I jest to kawał dzwonu, bo kosztował 160 tys. zł. Jak tu teraz… nie dzwonić?
Kościół nosi oczywiście imię papieża Polaka, na wspomnianym dzwonie znalazł się napis „Imię moje św. Jan Paweł II”. Poświęcony przez abp Marka Jędraszewskiego zawisł dumnie 18 lutego. I się zaczęło. Codziennie o 21.37 ku pamięci o JPII dzwon robi to, do czego został stworzony. I powstał problem. Okoliczni mieszkańcy przekonują, że jest tak głośny, że słychać go nawet przy zamkniętych oknach. A przecież za niespełna miesiąc wiosna, więc pootwieramy balkony i uchylimy lufciki.
Mieszkańcy osiedla napisali nawet petycję do proboszcza. – Niestety planistyka osiedli Ruczaju nie jest najlepsza, wiele budynków znajduje się w bliskiej odległości od siebie, dostęp do ulicy ograniczony jest ekranami, powoduję to sytuację, w której dźwięk rozchodzi się w długi i intensywny sposób po sporej części osiedla – przekonują.
– Liczymy, że podejdą Państwo z szacunkiem do potrzeby i prawa wypoczynku kilkunastu tysięcy mieszkańców i mieszkanek, których miejsce zamieszkania znajduję się w strefie, gdzie dociera donośny i odgłos dzwonu — dodają autorzy petycji. Ale proboszcz ani myśli o zmianach, choć rodzice przekonują, że o 21.37 ich bąbelki budzą się ze snu z powodu dzwonu.
Tak wygląda życie w mieście
Sprawa zatacza coraz szczerze kręgi. Wspomniana petycja ma trafić do abp Marka Jędraszewskiego (skoro wyświęcił, to teraz się raczej nie cofnie o krok), do sprawy włączył się nawet dzielnicowy radny. – Niestety, pomimo kilkunastominutowej rozmowy i próby znalezienia kompromisowego rozwiązania, ksiądz pozostał na stanowisku, iż „potrzeba dać czas Mieszkańcom by przyzwyczaili się do odgłosu dzwonu — pisze Piotr Rusocki w swoich mediach społecznościowych.
Lokalny konflikt o dzwon trwa. Na argumenty rodziców i lubiących miejską ciszę odpowiadają mieszańcy, którym dźwięki o 21.37 nie przeszkadzają. „Dzieci z czasem mogą się przyzwyczaić. Pozytywnie zaowocuje dla nich to na przyszłość, nie będzie budził ich każdy szmer, szelest” — komentuje jedna z internautek. „Jakiś żart? Jakoś mieszkając w centrum przez 35 lat, mając osiem kościołów w pobliżu, nigdy to nie przeszkadzało. Teraz zaczyna to ludziom przeszkadzać, no błagam” — dodaje inny mieszkaniec Krakowa.
Czasami wydaje się nam, że ludzie zapominają czym różni się życie w mieście od życia w lesie lub na wsi. Dziś przeszkadza kościelny dzwon, jutro przyjeżdżająca zbyt wcześnie śmieciarka, a pojutrze samolot zmierzający na lotnisko Balice. Nie popadajmy w paranoję – to, że mieszkasz na nowym osiedlu nie znaczy, że będziesz miał tam ciszę, jak w głębokim lesie na Mazurach. Nawet za 15 czy 18 tys. za metr.
Źródło: Onet