Dr Maciej Kozłowski: O przyszłości praworządności w Izraelu zdecyduje wojsko i służby
– Kluczową rolę do odegrania będą miały instytucja państwa, wojsko jak i również inne służby mundurowe. Czas pokaże, po której stronie postanowią się opowiedzieć: większości parlamentarnej czy Sądu Najwyższego. Decyzja, która zostanie podjęta przez wojsko będzie bardzo ważna, zwłaszcza że armia odgrywa bardzo istotną rolę w systemie politycznym Izraela. […] Jeśli siły zbrojne poprą Sąd Najwyższy, wówczas rząd będzie musiał ustąpić, aby uniknąć konfrontacji. Natomiast, jeżeli wojsko poprze premiera Netanjahu, może przyczynić się to do jeszcze większej polaryzacji polityczno-społecznej – z byłym ambasadorem RP w Izraelu, dr Maciejem Kozłowskim, na temat przyjęcia ustawy dewastującej wymiar sprawiedliwości przez Kneset, trwających protestów i sytuacji polityczno-społecznej w Jerozolimie, rozmawia Michał Ruszczyk.
Michał Ruszczyk: Niedawno Kneset podjął decyzję w sprawie reformy sądownictwa, która ogranicza uprawnienia Sądu Najwyższego. Co to oznacza dla izraelskiego wymiaru sprawiedliwości?
Dr Maciej Kozłowski: Przede wszystkim nie nazwałbym tego reformą. Jest to bowiem próba podporządkowania wymiaru sprawiedliwości, a w szczególności Sądu Najwyższego, władzy wykonawczej.
Izrael nie ma formalnej ustawy zasadniczej, a więc nie ma w tym kraju takiego organu jak Trybunał Konstytucyjny. Tę rolę pełni Sąd Najwyższy. Ponieważ nie ma konstytucji, sąd nie może odwoływać się do konkretnych zapisów. Stąd instytucja stąd bierze się zasada że decyzje rządu mogą być oceniane pod kątem ich “racjonalności”, czy lepiej powiedzieć sensowności. I właśnie możliwość takich orzeczeń została przez parlament zakwestionowana. Istota problemu sprowadza się do tego, aby władza wykonawcza i ustawodawcza były kontrolowane. Jeśli mechanizmy kontroli zostaną zniesione, wówczas rządzący będą mogli ustanawiać takie prawo, jakie chcą wbrew interesom mniejszości. O to de facto toczy się cały spór w Izraelu, ale również w innych państwach, gdzie władza ma podobne zakusy. To zaś pokazuje, że żeby prawa mniejszości były przestrzegane, trójpodział władzy musi zostać zachowany, gdyż jest on gwarancją na utrzymanie stabilności w państwie.
Wspomniał Pan o absurdalności prawa, w sytuacji, gdy władza może uchwalać prawo w celu wykorzystywania go do własnych celów. Jak reforma wymiaru sprawiedliwości wpłynie na los zwykłego Izraelczyka, który stanie przed sądem?
W pakiecie ustaw tzw. reformy sądownictwa są też projekty dotyczące również sądownictwa powszechnego. Chodzi o przejęcie przez rząd kontroli nad procesem wyboru sędziów. Do tej pory sędziów powoływał organ, w skład którego wchodzili politycy, prawnicy i sędziowie. Ustawa zaś ma ograniczyć liczbę prawników na korzyść polityków. Dla obywatela, który miałby sprawę w sądzie, a sędzia byłby nominatem władzy, w sprawie w sprawie której istota byłby konflikt z władzą, obywatel z góry stałby straconej pozycji. A pamiętać trzeba, że w Izraelu sprawy między mniejszościami a państwem mają wyjątkowy charakter. I tu znów trzeba podkreślić szczególną rolę sądów w kraju nie mającym konstytucji. Sądy w swym orzecznictwie kierują się zasadami zawartymi w Deklaracji Niepodległości państwa Izrael, a także ogólnymi standardami praw i swobód podzielanymi przez tak zwany Świat Zachodni. Przygotowywane “reformy” mogą to zmienić, zbliżając Izrael do standardów Bliskiego Wschodu, a nie świata zachodniego.
To zaś pokazuje, że kontrola procesu sędziów i rola Sądu Najwyższego mają kluczowe znaczenie dla równowagi prawnej Izraela. Jeśli zostałaby ona zachwiana, wówczas obywatele straciliby pewność, że wymiar sprawiedliwości jest niezależny i obiektywny, co zagroziłoby stabilności państwa i ochronie podstawowych praw.
Jak decyzja Knesetu może wpłynąć na sytuację w Izraelu, gdy protesty coraz bardziej eskalują?
Niedawno Kneset podjął przyjął ustawą, która znosi klauzulę racjonalności. Natomiast Sąd Najwyższy wstrzymał się od wydania decyzji o jej prawomocności aż do września, ponieważ zarówno w Parlamencie, jak i w Sądzie Najwyższym trwa przerwa wakacyjna. W przypadku Knesetu potrwa ona do połowy października, ze względu na okres świąt żydowskich. Natomiast we wrześniu Sąd Najwyższy ma rozpatrzeć skargi, które wpłynęły w związku z ustawą.
Powiedział Pan, że Sąd Najwyższy ma zająć się pewnymi sprawami we wrześniu. Natomiast, jeśli rozpatrzy je w sposób negatywny dla premiera Netanjahu, to co wówczas może zrobić obóz rządzący?
Wówczas kluczową rolę do odegrania będą miały instytucja państwa, wojsko jak i również inne służby mundurowe. Czas pokaże, po której stronie postanowią się opowiedzieć: większości parlamentarnej czy Sądu Najwyższego. Decyzja, która zostanie podjęta przez wojsko będzie bardzo ważna, zwłaszcza że armia odgrywa bardzo istotną rolę w systemie politycznym Izraela, ponieważ w armii służą wszyscy Izraelczycy poza religijnymi ortodoksami. Jeśli siły zbrojne poprą Sąd Najwyższy, wówczas rząd będzie musiał ustąpić, aby uniknąć konfrontacji.
Natomiast, jeżeli wojsko poprze premiera Netanjahu, może przyczynić się to do jeszcze większej polaryzacji polityczno-społecznej. Niewykluczone, że podziały te mogą przenieść się również na wojsko, co z kolei będzie miało olbrzymie konsekwencje, gdyż w znaczącym stopniu wpłynęłoby na zdolności bojowe Izraela.
Co przeniesienie się tego sporu, oznaczałoby dla armii i innych służb izraelskich?
W pewnym sensie izraelska armia jest już objęta tym konfliktem. Podobnie sytuacja wygląda w służbach specjalnych. Najlepszym tego przykładem jest fakt, że rezerwiści odmawiają dalszej ochotniczej służby w proteście przeciwko planowanym zmianom. Armia jest nowoczesna, ale niezbyt liczna. Jej trzon zwłaszcza w najbardziej wyspecjalizowanych jednostkach takich jak lotnictwo, marynarka wojenna wywiad cz służby specjalne opiera się na ochotniczej służbie żołnierzy rezerwy. Są to najwyższej klasy specjaliści, których wyszkolenie trwa często latami. Są oni fundamentem sil zbrojnych.
Jak Pan sądzi, czy w wyniku decyzji Knesetu jakąś inicjatywą mogą się wykazać służby lub wojsko w celu zakończenia kryzysu jeszcze przed wrześniem?
Nie sądzę, zwłaszcza że decyzje te są niezwykle trudne dla tych ludzi. Przede wszystkim ze względów psychologicznych. Są to izraelscy patrioci, którzy oddają swój czas umiejętności, a także ryzykują życiem dla dobra wspólnego, co dla nich ma ogromne znaczenie. Mimo że podjęli decyzję o odmowie dalszej ochotniczej służby, to decyzja ta nie była dla nich łatwa. Szczególnie jest to widoczne w siłach powietrznych, gdzie wszystkie loty bojowe wykonują oficerowie rezerwy. Trzeba też podkreślić, że przeciwnicy protestów, nazywają tych, którzy odmówili dalszej służby, zdrajcami. To dla osób, którzy poświęcają życie na obronę swojego kraju jest bardzo bolesne. Silne podziały społeczne, prowadzą do rozłamu nie tylko w społeczeństwie, ale również w armii.
Odpowiadając na Pana pytanie, trudno przewidzieć, czy generałowie zdecydują się na jakiś ruch jeszcze przed wrześniem. W mojej ocenie jest to mało prawdopodobne. Niemniej wszystko zależy od tego, którą ze strona zdecydują się wesprzeć.
Czy kryzys ustrojowy w Izraelu może wykorzystać Palestyna, zwłaszcza że rezerwiści izraelscy odmawiają dalszej służby?
Hamas, jak i Autonomia Palestyńska zdają sobie sprawę z głębokości kryzysu. Wiedzą też, że Netanjahu, może eskalować napięcia również na innych frontach, żeby wykorzystać poczucie zagrożenia do własnych celów politycznych. Gdyby wybuchłby konflikt zbrojny, wówczas wszelkie protesty stałyby się niemożliwe.
Podobnie wygląda sytuacja w przypadku Hezbollahu, który jest finansowany i sterowany przez Iran. Lider tego ugrupowania, Hassan Nasr Allah, niedawno stwierdził, że Izrael stacza się w przepaść, a Hezbollah nie będzie się w to mieszać. Słowem raczej przyglądają się rozwojowi wydarzeń. Nie zmienia to jednak faktu, że kryzys w Izraelu może mieć wpływ na pewne procesy, które zostały rozpoczęte, jak na przykład Porozumienia Abrahamowe i wspólne inicjatywy między Izraelem a państwami arabskimi. Należy również powiedzieć, że protesty oddziałują w bardzo silny sposób na cały region.
Protesty w Izraelu trwają od ponad pół roku, a sytuacja coraz bardziej eskaluje. Czy w Izraelu może dojść do wojny domowej?
Trudno powiedzieć, gdyż wszystko zależy od mundurowych. De facto uzbrojone formacje, które w przypadku ewentualnej wojny domowej muszą być również wspierane przez kombatantów. A więc ludzi, którzy będą gotowi poświęcić się dla pewnych ideałów. Podstawowe pytanie, jakie należy zadać, czy sytuacja w Izraelu dojrzała na tyle, że znajdą się jednostki gotowe ginąć za swoje przekonania? Na ten moment trudno jest powiedzieć w sposób jednoznaczny, gdyż wszystko zależy od motywacji protestujących i bardzo głębokich podziałów między Żydami religijnymi a świeckimi, które również wpływają na sytuację. Tym bardziej, że proces legislacyjny wprowadza coraz większe wpływy dla ugrupowań religijnych, co z kolei, może przelać czarę goryczy i doprowadzić do wojny domowej.
W czasie naszej ostatniej rozmowy powiedział Pan, że protesty mogą doprowadzić do upadku rządu. Jaka jest obecnie pozycja premiera Netanjahu?
Pozycja Netanjahu od samego początku, czyli od momentu wejścia w koalicję z partiami radykalnymi, była słaba. Było to widoczne podczas ostatnich wydarzeń, a zwłaszcza w czasie głosowania nad ustawą. Wówczas było widać, że radykałowie wchodzący w skład rządu, a więc minister sprawiedliwości Jariw Lewin i szef resortu spraw wewnętrznych Itamar Ben-Gewir, nie zgadzali się na jakikolwiek kompromis w celu załagodzenia sytuacji. Oprócz tego minister obrony Yoav Gallant również próbował coś osiągnąć działając ponad głową premiera. Należy powiedzieć, że Netanjahu o tym nic nie miał pojęcia, gdyż niedawno wyszedł ze szpitala, a jego stan zdrowia nie jest najlepszy, co przekłada się na jego pozycję w rządzie, w którym coraz większy wpływ zyskują religijny fundamentaliści. To z kolei sprawia, że premier jest ich „zakładnikiem”. Jednak, gdyby miało dojść do przyspieszonych wyborów, co nie jest wykluczone , układ rządzący mógłby ulec zmianie. Ale na to jak na razie się nie zapowiada, podobnie jak i mało realny jest rozpad rządu, gdyż ugrupowania religijne chcą dokończyć proces legislacyjny, który zwiększy ich udział w władzy.
Powiedział Pan, że na przyspieszone wybory nie ma szans. Jednak, czy w Pana ocenie środowisko fundamentalistyczne ma taką siłę, żeby wymusić na Netanjahu podanie się do dymisji w celu powołania swojego premiera?
Netanjahu zmaga się z problemami zdrowotnymi, no i oczywiście prawnymi a to może mieć duży wpływ na rozwój wydarzeń. Jednak, należy powiedzieć, że radykałom łatwiej jest osiągnąć swoje cele będąc w cieniu Netanjahu, niż ponosić za podejmowane decyzję odpowiedzialność. Ponieważ program, jaki prezentują jest na tyle radykalny, że łatwiej jest go realizować, wykorzystując kompetencje premiera. Jednym z takich przykładów jest ugrupowanie Siła Żydowska, która również ma kontrowersyjny program, gdyż jej celem jest zamienienie Izraela w państwo apartheidu, odebranie praw Palestyńczykom i wprowadzeniem aneksji Zachodniego Brzegu. To z kolei jest nie do zaakceptowania dla wielu osób. Natomiast ugrupowanie to współtworzy obecną koalicję, gdyż jej lider jest Ministrem Bezpieczeństwa Wewnętrznego.
Co w obecnej sytuacji mogą zrobić Stany Zjednoczone, zwłaszcza że w wyniku wojny na Ukrainie i sytuacji w Azji mają ograniczone możliwości?
Niektórzy uważają, że przegłosowanie ustawy to szczególnego rodzaju odpowiedź na zapowiadane spotkanie Bidena z Netanjahu, Izrael otrzymuje rocznie 3,8 miliarda dolarów od Stanów Zjednoczonych jako wsparcie militarne. Jeszcze ważniejsze jest wsparcie polityczne gdyż Stany Zjednoczone stanowią swego rodzaju tarczę ochronną dla Jerozolimy przed interwencją ONZ w sprawach Bliskiego Wschodu. Gdyby nie Waszyngton, Izrael byłby w zupełnie innej sytuacji.
Natomiast, jeśli chodzi o obecną sytuację w Ukrainie, to niewykluczone, że Chiny i Rosja podejmą bardziej zdecydowane działania w stosunku do Izraela. Nie sądzę jednak, żeby Stany Zjednoczone dały się sprowokować Netanjahu. Tym bardziej, że prezydent Biden ma urazę do premiera Izraela, ale wątpię, żeby jego administracja zdecydowała się zastosować drastyczne środki, ponieważ społeczeństwo izraelskie samo musi obronić swoją demokrację.
Czy widzi Pan szansę na wyjście z obecnej sytuacji?
Tak.
Jakie?
Po przyjęciu ustawy zostało zniesione prawo do kwestionowania decyzji administracyjnych. To z kolei oznacza, że decyzje Sądu Najwyższego są prawnie ważne, a instytucje państwowe nie będą wykonywały decyzji, które mogą być sprzeczne z orzeczeniami Sądu Najwyższego. Mam na myśli siły zbrojne, policję, a także służby specjalne.
Jeśli armia i służby uznają demokratyczne instytucje za autorytet, władza będzie musiała ustąpić. Niewykluczone, że doprowadzi to również do zmian politycznych w samym Likudzie. Jednak, na ten moment wszystko zależy od determinacji obywateli, którzy w ciągu ostatnich sześciu miesięcy pokazali, że są wystarczająco zdeterminowani. Najlepszym tego przykładem jest fakt, iż w protestach do tej pory uczestniczyły aż 2 miliony Izraelczyków. Natomiast, czy ta siła i determinacja zarówno społeczna jak i instytucji państwowych wystarczy, żeby zatrzymać zmiany w wymiarze sprawiedliwości? Trudno powiedzieć.
Bardzo dziękuję za rozmowę.