Dr Joanna Gocłowska-Bolek: Demokracja w Brazylii się obroniła

Demokracja w Brazylii wyszła obronną ręką i to jest dobra wiadomość, mimo że po kampanii prezydenckiej i wyborach, brazylijska demokracja jest poobijana, a zadaniem polityków będzie jej wzmocnienie przy wsparciu partnerów. To jest ważna lekcja dla kraju jak i dla całego świata – z dr Joanną Gocłowską-Bolek o sytuacji polityczno-społecznej w Brazylii rozmawia Michał Ruszczyk.

Michał Ruszczyk: Niedawno w Brazylii zwolennicy byłego prezydenta Bolsonaro przeprowadzili szturm na budynki administracji rządowej, Parlament i Sąd Najwyższy. Jak Pani to skomentuje?

Dr Joanna Gocłowska-Bolek: To przypomina trochę „Kronikę zapowiedzianej śmierci”, Gabriela Marqueza, tylko w tym „wydaniu” to kronika zapowiedzianej katastrofy politycznej.

Wiele wskazywało na to, że sytuacja w Brazylii może się wymknąć spod kontroli. Najlepszym tego przykładem była narracja polityczna prowadzona przez Bolsonaro, co trafiało na podatny grunt, zwłaszcza że społeczeństwo jest podzielone. To można było zobaczyć jeszcze przed wydarzeniami z 8 stycznia.

Zwolennicy byłego prezydenta od czasów jego przegranej organizowali się, ale nie w tak agresywny sposób. Sam prezydent przebywa poza krajem i nie komentował dotychczasowych wydarzeń. Nie oznacza to jednak, że nie ponosi on politycznej odpowiedzialności, o czym mówił Lula da Silva. Natomiast, czy uda się Bolsonaro pociągnąć do odpowiedzialności karnej, to trudno powiedzieć, zwłaszcza że w tym czasie nie był w kraju.

Dwa lata temu doszło do ataku na Kapitol w Stanach Zjednoczonych. Jak Pani sądzi, czy wydarzenia w Brazylii mogły być inspirowane przez ruch QAnon?

Nie ulega wątpliwości, że zwolennicy Bolsonaro inspirowali się tymi wydarzeniami. Podobieństw do ataku na Kapitol oraz do zamieszek w Brazylii jest mnóstwo. Jednak należy również wskazać istotną różnicę.

Jaką?

Rola wojska i policji, która w Brazylii odgrywa ważną rolę, a oprócz tego odmienną. Wynika to z historii i tradycji państwa, które jest znane. To znaczy nie tak dawno kraj ten był w okresie dyktatury wojskowej, która zapisała się w sposób negatywny w historii kraju.

Należy powiedzieć, że Bolsonaro – jako były wojskowy – otaczał się ludźmi z wojska i policji. Być może liczył na to, że w sytuacji, kiedy będzie chciał dokonać jakiegoś zamachu stanu, to wojsko opowie się po jego stronie. Niestety, tak się nie stało, ale nie zmienia to faktu, że zwolennicy byłego już prezydenta są na wielu szczeblach administracji państwowej. To jest wyzwanie dla Luli da Silvy i zobaczymy, w jaki sposób sobie z tym poradzi.

Czy w Pani ocenie mimo przegranej Bolsonaro jego zwolennicy odpuszczą, czy też w czasie kadencji Luli da Silvy można się spodziewać częstszych przejawów agresji o podobnym charakterze?

Brazylia jest podzielona, a społeczeństwo opowiada się po dwóch różnych stronach konfliktu politycznego. Doskonałym tego przykładem są wybory prezydenckie w czasie których głosy rozłożyły się po równo. To jest wyraźny sygnał dla obecnej administracji, który pokazuje, że nie wszyscy chcą takiej wizji Brazylii, jaką proponuję Lula.

Mimo przegranej Bolsonaro i ostatnich zamieszkach nie zostali wcale spacyfikowani. Czas pokaże w jaki sposób nowa administracja ukaże te osoby i w jaki sposób to wykorzysta, żeby wzmocnić swoją pozycję.

W jaki sposób Bolsonaro może destabilizować brazylijską demokrację, zwłaszcza że ma poparcie w społeczeństwie?

Należy zauważyć, że spora część urzędników, która współpracowała z Bolsonaro po wydarzeniach z 8 stycznia odcięła się od niego. To pokazuje, że mimo poparcia, jakie były już prezydent ma wśród urzędników, to jednak takie akty przemocy są przez nich nie do zaakceptowania. Bolsonaro po powrocie do kraju musi się liczyć z odpowiedzialnością polityczną i karną i to nie tylko za wydarzenia z 8 stycznia, które w jakikolwiek sposób mogły być przez niego inspirowane, ale przede wszystkim za okres prezydentury.

Jak trudne może być rozliczenie Bolsonaro w sytuacji, gdy ma tak sfanatyzowanych zwolenników?  

Wszystko będzie zależało od determinacji i działań administracji państwowej. Mianowicie, czy będą zachowane procedury, a nie tak jak miało to miejsce w czasie prezydentury Bolsonaro, w czasie której Lula da Silva siedział w więzieniu, a proces był polityczny. Nie zmienia to jednak faktu, że rozliczenie Bolsonaro powinno nastąpić, gdyż zarzuty są poważne i w mojej ocenie nie ma wystarczającej siły, żeby odgrywać jakąkolwiek rolę na brazylijskiej scenie politycznej.

Jak Pani sądzi, czy Bolsonaro, podobnie jak Donald Trump, może w kolejnych wyborach prezydenckich starać się o powrót do pałacu prezydenckiego?

Trudno powiedzieć. Natomiast taki scenariusz należy brać pod uwagę, zwłaszcza że 49% Brazylijczyków oddało na Bolsonaro swój głos. To jest siła, z którą prezydent Lula będzie musiał się liczyć, gdyż jest na tyle zdeterminowany, że nie pozwoli o sobie zapomnieć. Nie oznacza to jednak, że będzie dochodziło do podobnych aktów przemocy, ale od nowego prezydenta będą domagali się silnego przywództwa.

Jak Pani sądzi, czy prezydent Lula spełni oczekiwaniom zwolenników Bolsonaro?       

Brazylijskie społeczeństwo jest dzisiaj mocno podzielone i połowa społeczeństwa oczekuje zupełnie innej wizji. Pogodzić wszystkie strony będzie niemożliwe. Nie oznacza to jednak, że prezydent Lula nie może zaproponować takich rozwiązań, które będą dbały o interesy wszystkich Brazylijczyków, co zresztą nowo wybrany prezydent deklarował. Należy powiedzieć, że jego priorytetem będzie dbanie o ludzi biednych i wykluczonych, których w Brazylii jest dużo.

Jednak jego propozycje nie trafiają do wszystkich z wielu względów. Między innymi z faktu, jakie błędy polityczne popełnił będąc wcześniej u władzy. Nie zmienia to faktu, że wyzwania, które przed nim, stoją są olbrzymie, a sytuacja gospodarcza, która panuje w Brazylii jest niekorzystna do realizacji tak ambitnych programów socjalnych. Trudno odpowiedzieć jednoznacznie, czy Lula spełni oczekiwania społeczne, bo okres dobrej koniunktury, która przypadła w jego poprzedniej kadencji, się skończyła. Nie wiadomo, czy prezydent powtórzy swój sukces i znowu wydźwignie z biedy około 40 000 000 Brazylijczyków. Niemniej nie oznacza to, że jest w sytuacji beznadziejnej, gdyż jest doświadczonym politykiem.

Jak Pani sądzi, czy w wyniku pogarszające się sytuacji gospodarczej w Brazylii i niespełnienia oczekiwań społecznych przez Lulę do władzy może dojść jeszcze gorszy populista od Bolsonaro lub on sam może wrócić?    

Nie tylko w Brazylii, ale w całym regionie Ameryki Łacińskiej, ale również na świecie społeczeństwa mają olbrzymie oczekiwania. Jeśli chodzi o Brazylię, to jest to zrozumiałe, bo społeczeństwo w tym kraju ciągle słyszało, że w końcu będzie lepiej, ale ich sytuacja mimo to się nie zmieniała. Olbrzymim problemem Brazylii jest brak inwestycji, które poprawiłyby jakość życia społecznego. To zaś powoduje frustrację, zwłaszcza że była dobra koniunktura gospodarcza, a politycy obiecywali lepszą jakość życia, ale nic nie zrobili w tym kierunku, a później nadszedł kryzys i pandemia.

Konsekwencją tego jest fakt, że wielu Brazylijczyków, którzy zaczęli sobie radzić lepiej w wyniku reform Luli, to dzisiaj są sfrustrowani, gdyż w wyniku pandemii nie są aż tak zamożni. To powoduje frustrację i jest olbrzymim wyzwaniem dla obecnej władzy. Jeśli nie uda się spełnić tych oczekiwań, to trudno przewidzieć, jak rozwinie się sytuacja. To może pomóc ugrupowaniom skrajnym, które będą mówić, że mają proste rozwiązania podobnie jak Bolsonaro, który podobnymi metodami sięgnął po władzę. Niewykluczone, że tacy politycy mogą się pojawić w różnych państwach Ameryki Łacińskiej.

Co Lula da Silva musi zrobić, żeby sprostać wyzwaniom i oczekiwaniom, a jednocześnie rozładowywać emocje społeczne? Czy jest to możliwe?

Tak, ponieważ Lula da Silva jest politykiem o ogromnym doświadczeniu i potrafi wykorzystywać sytuację dla siebie niekorzystne. Sądzę, że poza problemami wewnętrznymi będzie chciał również poprawić pozycję kraju na arenie międzynarodowej, zarówno w regonie jak i na świecie.

Jak do tego może posłużyć grupa BRICS?

Lula da Silva będzie chciał odbudować pozycję Brazylii i pokazać swoim wyborcom i całemu społeczeństwu, że ich kraj może pełnić ważną rolę na arenie międzynarodowej i gospodarce globalnej. Ze względu na swoją rangę. Grupa BRICS na pewno będzie do tego potrzebna, zwłaszcza że państwa, które do niej należą traktują Brazylię w sposób poważny.

Należy powiedzieć, że region ten stał się areną sprzecznych interesów Rosji i Chin, co jest kluczowe. W mojej ocenie wzmacnianie partnerstwa w ramach grupy BRICS będzie po prostu korzystne, zwłaszcza że wkrótce Brazylia ma pełnić rolę lidera w kształtowaniu polityki klimatycznej świata. Ta rola będzie na pewno ważna i pomocna w odbudowie pozycji państwa na arenie międzynarodowej jak i również przyczyni się do poprawienia sytuacji gospodarczej.

W jakim miejscu jest brazylijska demokracja?    

Demokracja w Brazylii wyszła obronną ręką i to jest dobra wiadomość. Mimo, że po kampanii prezydenckiej i wyborach brazylijska demokracja jest poobijana, a zadaniem polityków będzie jej wzmocnienie przy wsparciu partnerów. To jest ważna lekcja dla kraju jak i dla całego świata.

Bardzo dziękuję za rozmowę.       

Avatar photo
Michał Ruszczyk

Pierwsze kroki w dziennikarstwie stawiałem w miesięczniku "Nasze Czasopismo". Następnie współpracowałem z portalami informacyjnymi - Crowd Media, wiadomo.co, koduj24. Redaktor telewizji internetowej Video Kod. Założyciel i członek zarządu stowarzyszenia Kluby Liberalne. Sympatyk stowarzyszenia Koalicja Ateistyczna. Były członek N. Autor audycji OKO NA ŚWIAT w Radiospacji.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *