Były minister PiS ma się wynosić, ale próbuje grać na czas. Co za lamenty! „Córka napisała pismo”
Były minister rolnictwa Robert Telus dostał trzy miesiące na wyprowadzkę i bierze na litość Lasy Państwowe.
Na początku lipca Robert Telus usłyszał od Lasów Państwowych, że ma trzy miesiące na opuszczenie dzierżawionego terenu. Wyniki przeprowadzonej kontroli nie pozostawiały złudzeń. – Samowola budowlana, którą już usunięto, bezumowne korzystanie z części ziemi, trzy martwe konie wykryte podczas kontroli – mówił Jacek Chudy, szef Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Łodzi, w rozmowie z „Super Expresem”.
Były minister uważa, że cała sprawa ma podłoże polityczne, a umowa została wypowiedziana bezprawnie. – Szukali różnych błędów, zarzucali na przykład jakąś wycinkę drzew, która nie miała miejsca. Padłe konie? Zagryzły je wilki, ale to mój, a nie ich problem – żalił się.
Inaczej opisywał to Jacek Chudy. – Ogrodzenie było szczelne, więc atak wilków wydaje się niemożliwy – tłumaczył. – Grunty mają doprowadzić do stanu takiego, w jakim zostały przekazane kilkanaście lat temu. Czyli użytki zielone mają być zielone, a nie skotłowane przez konie – grzmiał. Pisaliśmy o tym tutaj.
Polityk bierze Lasy Państwowe na litość
Do sprawy wróciła „Gazeta Wyborcza”.
Robert Telus w rozmowie z gazetą tłumaczy, że dostał za mało czasu na wyprowadzkę i zarzuca dyrekcji Lasów Państwowych wymuszanie oddania 80 koni na rzeź.
– 80 koni… to nie jest takie proste, żeby je sprzedać albo gdzieś przenieść. Lasy wymuszają na mnie decyzję, żebym oddał je na ubój, ale to jest dla mnie zbyt osobista rzecz – mówi.
Były szef resortu rolnictwa dodaje, że bezskutecznie próbuje się skontaktować z kimś z Lasów Państwowych. – Nie mają czasu, żeby porozmawiać. Już nie mówię, że z posłem, ale z obywatelem – podkreśla.
– Liczę jednak, że sumienie ruszy tych ludzi i dadzą mi więcej czasu. Dali trzy miesiące. Córka napisała pismo, żeby dali dwa lata, tak po ludzku – mówi.
Robert Telus stara się wywołać u urzędników efekt litości i opowiada jak opiekuje się stadem koni.
– Bardzo się przejmuję losem zwierząt. Jak one chorują to ja z nimi. Bywały takie sytuacje, ze karmiłem źrebaki, niczym niemowlęta, wstając do nich w nocy co dwie godziny – opowiada.
Nie będziemy dyskutować z panem Telusem
Jacek Chudy, dyrektor Lasów Państwowych w Łodzi, tłumaczy, że nic się nie zmieniło i polityk ma do końca września wynieść się z dzierżawionego gruntu.
– Poseł Telus opowiada głupoty o rzezi zwierząt, ale przecież on ma swojej ziemi około 50 hektarów, niech tam przeniesie te płoty i niech tam hoduje konie. Nikt nie będzie się dorabiać na gruntach Lasów Państwowych. Te grunty wrócą do gospodarki leśnej, a później łowieckiej – mówi „Wyborczej”.
Dopytywany, czy spotka się z Robertem Telusem, odpowiada, że to nie jest jego sprawa.
– My nie jesteśmy w tym sporze stroną. I dla mnie stroną nie jest pan Telus, to musi głośno wybrzmieć. Stronami są nadleśniczy z Opoczna, który formalnie wypowiedział umowę dzierżawy oraz żona i córka posła, które podpisywały umowę – mówi stanowczym głosem.
Źródło: Gazeta Wyborcza
2 Odpowiedzi na Były minister PiS ma się wynosić, ale próbuje grać na czas. Co za lamenty! „Córka napisała pismo”
Pisowska gospodarka, pisowskie standardy. Jechać po gaśnicowym, do spodu.
Za tak sformułowany tytuł artykułu należy się wyjazd z pracy..