Błaszczak do dymisji? Kaczyński nie mógł dłużej milczeć w tej sprawie. „Korzyść Kremla”
Opozycja domaga się dymisji ministra obrony Mariusza Błaszczaka. Sprawa jest na tyle poważna, że Jarosław Kaczyński musiał zabrać głos.
Szef resortu obrony narodowej jest w opałach, bowiem nikt nie wierzy w jego wersję wydarzeń na temat rosyjskiej rakiety, która spadła pod Bydgoszczą. Mariusz Błaszczak uparcie twierdzi, że generalicja go o tym fakcie nie poinformowała. Padają coraz bardziej niewygodne dla ministra pytania ze strony opozycji, która domaga się dymisji Błaszczaka.
Kaczyński o dymisji
Mariusz Błaszczak to jeden z najbardziej zaufanych ludzi Jarosława Kaczyńskiego. Aktualny minister obrony towarzyszył prezesowi w złych i dobrych politycznych momentach. Kaczyński ma do niego absolutne zaufanie, bo Błaszczak nie wchodzi w żadne koterie i układy zajmujące się knuciem wewnątrz Zjednoczonej przez podział Prawicy.
Lider Prawa i Sprawiedliwości był gościem Polskiego Radia. Prezes został zapytany m.in. o rosyjską rakietę lecącą sobie do Bydgoszczy, a dokładnie na polanę w lesie, gdzie bez przeszkód wylądowała i przez pół roku odpoczywała.
Jarosław Kaczyński tradycyjnie stwierdził, że wszystko to co dobre dla armii zaczęło się w 2015 roku, gdy PiS przejął władzę. Prezes ocenił, że Mariusz Błaszczak wykonuje swoje zadania bardzo dobrze.
– Jeśli ktoś przedstawia propozycję dymisji to działa na korzyść Kremla – powiedział Kaczyński. Podkreślił, że propozycja odwołania szefa MON jest „naprawdę zdumiewająca”. – Myśmy już wielokrotnie w ciągu tych lat byli postawą opozycji zdumieni – dodał.
Błaszczak kłamał
Gen. Piotr Pytel, były szef Służby Kontrwywiadu Wojskowego, wytoczył na łamach „Newsweeka” ciężkie działa przeciwko Mariuszowi Błaszczakowi. Generał powołała się na swoje informacje i stwierdził, że zausznik Jarosława Kaczyńskiego został poinformowany przez generalicję o rakiecie w polskiej przestrzeni powietrznej.
– Z informacji, które posiadam, wynika, że szef MON bezpośrednio po tym, jak rosyjski pocisk zniknął z radarów, czyli 16 grudnia, został o tym poinformowany telefonicznie przez szefa sztabu generalnego, ale również – niezależnie – przez dowódcę operacyjnego. Poinformowany został, można powiedzieć, detalicznie. Miał więc świadomość tego, co się stało i że nie był to żaden balon, ale najprawdopodobniej szybko poruszający się na bardzo niskim pułapie obiekt wojskowy, z którym stracono kontakt radarowy – powiedział.
Źródło: pap.pl