Andrzej Krajewski: Zjednoczonej Prawicy nie uda się zastraszyć mediów

W latach 80-tych, kiedy też byłem dziennikarzem, nie było internetu, była cenzura, były wojska rosyjskie w Polsce, a mimo to nie udało się zakneblować mediów, które działały także w podziemiu lub za granicą. Wolność słowa ma w Polsce długie tradycje, a możliwości techniczne jej obrony się zmieniają – z Andrzejem Krajewskim, dziennikarzem i publicystą, członkiem zarządu Towarzystwa Dziennikarskiego i byłym ekspertem do spraw wolności słowa przy KRRiT o postępowaniu KRRiT ws. reportażu Piotra Świerczka „Siła kłamstwa” i mediach rozmawia Michał Ruszczyk.

Michał Ruszczyk: Niedawno KRRiT wszczęła postępowanie wobec TVN, które dotyczy reportażu Piotra Świerczka „Siła kłamstwa”. Jak Pan to skomentuje?

Andrzej Krajewski: Postępowanie zostało wszczęte wcześniej, co wynika z oświadczenia TVN, jednak KRRiT nic o tej procedurze nie mówiła.

Ten organ z reguły nie wszczyna postępowań sam, bez zawiadomienia. Ustawa o radiofonii i telewizji (rtv) podkreśla, że nadawca jest samodzielny w kształtowaniu swoich treści, nikt nie może mu niczego narzucać. Natomiast KRRiT ma prawo kontrolować nadawców.

Procedura przewiduje, że KRRiT wzywa nadawcę do przekazania materiału, co do którego są wątpliwości, a następnie do ustosunkowania się do zarzutów. W listopadzie ubiegłego roku to nastąpiło, ale sprawa wypłynęła dopiero teraz, gdy przewodniczący KRRiT oświadczył, że wszczyna postępowanie.

Jakich sankcji wobec stacji może użyć KRRiT?

KRRiT może nałożyć karę na nadawcę, która wynosi nawet połowę rocznej opłaty za koncesję, czyli kilku milionów złotych. Ale zarzut przewodniczącego KRRiT jest ogólnikowy, gdyż chodzi mu o „rację stanu”, a tego nie określają żadne przepisy. Jednak artykuł 18 ustawy rtv, na który powołuje się prezes KRRiT, zawiera istotne sformułowanie.

Jakie?

Takie, że audycje nie mogą propagować działań sprzecznych z polskim prawem czy polską racją stanu. Propagować! A czy ten reportaż coś propagował? Nie, on pokazywał, w jaki pokrętny, nieuczciwy sposób Macierewicz udowadniał swoją tezę, zarzucał mu kłamstwo i wybiórcze traktowanie ekspertyz. I to jest sprzeczne z polską racją stanu? Na podstawie faktów Piotr Świerczek przedstawił, w jaki sposób działa podkomisja Macierewicza. Tyle.

Natomiast odpowiedź byłego szefa MON na stanowisko TVN, że „obowiązkiem mediów jest informowanie o prawdziwych przyczynach tragedii w Smoleńsku,” pokazuje, że jeśli ktokolwiek napisze o innych przyczynach, które przez PiS nie są uznawane za prawdziwe, to wówczas to naruszy polską rację stanu. To jest szaleństwo.

Czy w Pana ocenie Zjednoczonej Prawicy uda się zakneblować niezależne media?

W latach 80-tych, kiedy też byłem dziennikarzem, nie było internetu, była cenzura, były wojska rosyjskie w Polsce, a mimo to nie udało się zakneblować mediów, które działały także w podziemiu lub za granicą. Wolność słowa ma w Polsce długie tradycje, a możliwości techniczne jej obrony się zmieniają.

Jak na razie przepisy nie pozwalają na regulacje treści w social mediach czy w prasie, która częściowo pozostaje wolna. Orlenowi udało się przejąć tylko spółkę Polska Press, dzienniki regionalne i lokalne. Nie oznacza to, że nie ma innych mediów, które mogą publikować inne treści.

Owszem, można sobie wyobrazić, że władza znajdzie rozwiązanie, żeby i tym mediom uprzykrzyć życie, ale fakt, że jesteśmy w Unii Europejskiej, daje mi nadzieję, że nie posunie się aż tak daleko bez mocnej reakcji.

Po wszczęciu postępowania wobec TVN inne stacje w geście solidarności zaczęły udostępniać materiał Piotra Świerczka. Jednak, czy nie ma Pan wrażenia, że media w czasie rządów Zjednoczonej Prawicy nie potrafią stanąć na wysokości zadania w obecnej sytuacji politycznej poza wspólnymi akcjami, które są symboliczne?

Media są konkurencyjne. Mamy wolny rynek i media oferują swoim widzom, słuchaczom czy czytelnikom takie treści, które są dla nich atrakcyjne. Jeżeli media potrafią się solidaryzować poprzez wspólne akcje, to bardzo dobrze, bo w ten sposób władzy pokazują, że nie dadzą się zastraszyć.

Czy w Pana ocenie solidarność mediów powinna być nie tylko od święta, ale też na co dzień?

Na co dzień media ze sobą konkurują. Od „święta” są solidarne.

W 2021 Lex-TVN, a teraz skargi polityków do KRRiT na nieprzychylne władzy materiały TVN, która stara się odnowienie koncesji.  Czy w Pana ocenie Zjednoczonej Prawicy uda się zakneblować niezależne media?

Nie, ale poruszył Pan ważną rzecz – kwestię koncesji TVN przyznanej przez KRRiT w roku 2013, a ważnej do kwietnia 2024. Ta koncesja mówi, że stacja będzie prezentowała informacje, skróty dzienników i audycje publicystyczne w sposób „rzetelny i obiektywny”. Co prawda Sąd Najwyższy powiedział, że dziennikarz nie musi pisać prawdy, a jedynie dołożyć wszelkich starań, żeby do niej dojść, ale to są niebezpieczne zapisy i w moim zdaniem przewodniczący Świrski będzie próbował je wykorzystać. Tylko, że znowu – nie ma definicji tych terminów, ale stacja to widzi, gdyż w swoim oświadczeniu mówi, że zarzuty są mało konkretne i domaga się ich doprecyzowania.

Redaktor Michalik w swoim tekście pisze m.in. o innym podejściu mediów do rządzących, którzy na konferencjach prasowych lekceważą dziennikarzy. Co sądzi Pan o bojkotowaniu partii rządzącej przez media?

I tak i nie, bo to nie jest proste.

Dlaczego?

Pani Michalik podsumowuje, że media przez ostatnich siedem lat były „strachliwe, uniżone, pokorne, symetrystyczne i usłużne”. Nie zgadzam się z tym ogólnym sądem. Gdyby tak rzeczywiście było, nie byłoby „Siły kłamstwa” i wielu innych demaskatorskich wobec władzy tekstów i programów, choć były przypadki takich zachowań i ja też je wytykałem.

Ale bardziej generalnie – uważam, że tak szerokie jak obecnie uczestnictwo polityków w życiu medialnym jest niezdrowe, bo umożliwia im szerzenie „przekazu dnia”, a redaktorzy czy oponenci polityczni nie zawsze są w stanie ten przekaz prostować.

W mediach w Stanach Zjednoczonych zazwyczaj zaprasza się naukowców, komentatorów czy szanowanych dziennikarzy, którzy mają swoje sympatie polityczne, ale są w stanie bardziej bezstronnie skomentować jakieś wydarzenie.

Jak Pan sądzi, czy w innych stacjach telewizyjnych, portalach czy gazetach na przykładzie TVN-u, rządzącym uda się wprowadzić efekt mrożący?

To, co będzie działo się z TVN, może przełożyć się na inne media, jeśli okaże się, że aparat państwa może zastraszać media pozwami, ale prasa czy portale nie są regulowane tak, jak radio i telewizja.

Jaką lekcję powinny odrobić media z rządów Zjednoczonej Prawicy?

Im bardziej media są krytyczne wobec władzy, tym lepiej dla mediów i dla obywateli, a gorzej dla władzy. Media nie są od tego, żeby jakiejkolwiek ekipie rządzącej prawić komplementy, tylko patrzeć jej na ręce.

Postępowanie KRRiT wobec TVN ma oczywisty cel – wywarcie efektu mrożącego wśród dziennikarzy. Tylko, że władza może się przeliczyć, tak samo jak w przypadku Lex TVN i koncesji dla TVN24, bo Amerykanie mocno interesują się takimi sprawami.

Najważniejsze jest to, co takie działania mogą oznaczać dla odbiorców. Co cztery lata są wybory i wówczas przekonujemy się o tym, w jaki sposób społeczeństwo było informowane, bo od tego, między innymi, zależą wyborcze decyzje Polaków.

Jak Pan sądzi, czy uda się wygrać walkę o wolność słowa?

Tak.

Bardzo dziękuję za rozmowę.

Avatar photo
Michał Ruszczyk

Pierwsze kroki w dziennikarstwie stawiałem w miesięczniku "Nasze Czasopismo". Następnie współpracowałem z portalami informacyjnymi - Crowd Media, wiadomo.co, koduj24. Redaktor telewizji internetowej Video Kod. Założyciel i członek zarządu stowarzyszenia Kluby Liberalne. Sympatyk stowarzyszenia Koalicja Ateistyczna. Były członek N. Autor audycji OKO NA ŚWIAT w Radiospacji.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *