Ale jaja! Sasin dał Rydzykowi podrabiany miecz? „Ktoś sobie żarty stroi”

„Afera mieczowa” trwa. Eksperci twierdzą, że miecz, który Jacek Sasin podarował Tadeuszowi Rydzykowi to najprawdopodobniej podróbka.

Prezent dla Rydzyka

W poprzedni weekend w Częstochowie odbyła się 32. Pielgrzymka Rodziny Radia Maryja. W wydarzeniu wzięli udział najważniejsi przedstawiciele obozu władzy, w praktyce Jasna Góra stała się miejscem politycznego wiecu PiS. Dość powiedzieć, że przemawiał Jarosław Kaczyński, co było przykrym podsumowaniem upolitycznienia tego ważnego dla wszystkich wierzących Polaków – nie tylko wyborów PiS – miejsca.

Ikonicznym już obrazkiem, który błyskawicznie rozszedł się po sieci, była scenka z tańczącymi w rytm religijnej pieśni politykami Zjednoczonej Prawicy. Przemysław Czarnek, Marlena Moląg, Mariusz Błaszczak, Jarosław Kaczyński, Joachim Brudziński i inni złapali się za dłonie i kołysali w rytm muzyki. Jednak to inne wydarzenie stało się prawdziwym hitem i było komentowane przez kolejne dni.

Tadeusz Rydzyk otrzymał dary od swoich gości. Jednym z nich był historyczny miecz „z czasów Mieszka I” o wartości 250 tys. zł. Toruński biznesem dostał go z rąk Jacka Sasina i prezesa grupy ENEA, Pawła Majewskiego. – Jest to eksponat – bardzo cenny zresztą: miecz z początków państwa polskiego, z przełomu X i XI wieku, czyli z czasów, kiedy rodziła się Polska (…). Ten miecz – mam nadzieję – będzie ozdobą, a na pewno będzie częścią kolekcji Muzeum „Pamięć i Tożsamość” imienia świętego Jana Pawła II, jakie powstaje w Toruniu i wprost nawiązuje do nauki Ojca Świętego, który wzywał nas do zachowania swojej tożsamości poprzez zachowanie pamięci o naszych korzeniach – tłumaczył Jacek Sasin na antenie Radia Maryja.

Eksperci: to falsyfikat

Problem w tym, że „mieczowi z czasów Mieszka I” przyjrzeli się eksperci i zgodnie twierdzą, że coś z nim jest nie tak. – Może to być środkowoeuropejski miecz z X lub XI w. w relatywnie bardzo dobrym stanie zachowania. Według mnie miecz został zakupiony na rynku zachodnioeuropejskim, ewentualnie od polskiego pośrednika pozyskującego antyki na Zachodzie. Tam bowiem miecze wczesnośredniowieczne należą do standardowej oferty antykwariatów i domów aukcyjnych wyspecjalizowanych w broni – powiedział historyk sztuki prof. Arkadiusz Wagner z Uniwersytetu Mikołaja Kopernika.

– Ten miecz jest, najdelikatniej mówiąc, podejrzany  – stwierdził Przemysława Urbańczyk, profesor z Instytutu Archeologii UKSW oraz Instytutu Archeologii i Etnologii PAN w „Gazecie Wyborczej”. – W X i XI w. nawet na zachodzie Europy nie robiono mieczy ze srebrnymi, a co dopiero złotymi inkrustacjami. W księstwie Mieszka – absolutnie wykluczone. Więc, po pierwsze, to nie miecz „z jego czasów”, a po drugie – najprawdopodobniej jest podfałszowany. Bo oryginałów z X-XI w. nie znajduje się po antykwariatach – ocenia ekspert.

– Złote krzyże, ryby, skrzydła… ktoś sobie żarty stroi. A tak w ogóle to handel zabytkami archeologicznymi jest w Polsce zabroniony. I jeszcze jedna sprawa: oni w trakcie wręczenia trzymali ten miecz gołymi rękami… A pot jest groźny dla takich artefaktów. No, chyba że wszyscy tam wiedzą, że to fals – dodał profesor.

Także inny specjalista prof. Marcin Biborski, emerytowany naukowiec Uniwersytetu Jagiellońskiego, ma wątpliwości co do miecza. – Wystarczył mi ogląd telewizyjny, żeby nabrać pewności, że to na 90 proc. falsyfikat. Nie ma szansy, by miecz po tysiącu lat zachował się w tak dobrym stanie. Jest równiutki, czyściutki – powiedział w „Gazecie Wyborczej” naukowiec.

Źródło: Wyborcza.pl

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *