Maciej Ferek: Przywrócenie mnie do orzekania było żenujące

Cieszę się, iż zostałem przywrócony do pełnienia obowiązków, ale chciałbym powiedzieć, że sposób, w jaki to się odbyło, był żenujący. Sędzią referentem był neo-sędzia, a od orzekania zostałem odsunięty za fakt kwestionowania statusu neo-sędziego. Przewodniczącym zaś składu był legalnie wybrany sędzia, który zgodnie z uchwałą trzech połączonych izb Sądu Najwyższego, nie powinien rozpatrywać mojej sprawy w sytuacji, gdy w składzie sędziowskim był neo-sędzia. To pokazuje, jaką farsą było przywrócenie mnie do orzekania. – Z Maciejem Ferkiem, sędzią Sądu Okręgowego w Krakowie i członkiem Stowarzyszenia Sędziów Polskich Iustitia o powrocie do orzekania i praworządności rozmawia Michał Ruszczyk.

Michał Ruszczyk: Niedawno został Pan przywrócony do orzekania po 522 dniach zawieszenia.

Jak się Pan czuje ponownie na sali rozpraw?

Maciej Ferek: Na sali rozpraw jeszcze nie byłem, gdyż informacja o moim przywróceniu dotarła do mnie, gdy byłem na wyjeździe służbowym. Do pracy wracam wkrótce.

Nie oznacza to jednak, że nie cieszę się, iż zostałem przywrócony do pełnienia obowiązków, ale chciałbym powiedzieć, że sposób, w jaki to się odbyło, był żenujący. Mianowicie sędzią referentem był neo-sędzia, a od orzekania zostałem odsunięty za fakt kwestionowania statusu neo-sędziego. Przewodniczącym zaś składu był legalnie wybrany sędzia, który zgodnie z uchwałą trzech połączonych izb Sądu Najwyższego, nie powinien rozpatrywać mojej sprawy w sytuacji, gdy w składzie sędziowskim był neo-sędzia. To pokazuje, jaką farsą było przywrócenie mnie do orzekania, zwłaszcza w sytuacji, gdy na podstawie orzeczeń sądów europejskich opinia publiczna ma świadomość, że Izba Dyscyplinarna nie jest sądem w rozumieniu prawa krajowego i europejskiego.

Powiedział Pan, że nie był Pan jeszcze na sali rozpraw. Jeżeli weźmie się pod uwagę fakt, że sędziemu Tulei i Juszczysznowi, mimo orzeczeń, przełożeni uniemożliwiali powrót do pracy, to czy nie obawia się Pan, że może spotkać się Pan z podobnymi działaniami ze strony swoich przełożonych?   

Tak i co do tego nie mam żadnych wątpliwości, zwłaszcza że pracuję w specyficznym wydziale, który jest najgorszy w całym Sądzie Okręgowym w Krakowie. Mianowicie, w tym wydziale pracuje również sędzia Waldemar Żurek, który został przeniesiony z innego wydziału, a wobec niego dochodziło do mobbingu, co potwierdził sąd.

Dlaczego nie składam pozwu w swojej sprawie, gdyż wobec mnie również dochodziło do mobbingu? Nie jestem w stanie tego zrobić, gdyż pojawiają się ciągle nowe okoliczności. Na przykład po przywróceniu mnie do orzekania złożyłem wniosek o zaległy urlop, który nie został mi udzielony, a nie ma ku temu podstaw. Odpowiadając na pana pytanie, wiem, że wracam do swojego wydziału, gdyż widnieję w przedziale.

Czy nie obawia się Pan, że może zostać Pan przeniesiony do innego wydziału, co miało również miejsce w przypadku przywracanych sędziów?   

Wątpię, gdyż wydział, w którym pracuję, jest najgorszy w całym sądzie.

Po drugie, mam już wiedzę, że wkrótce mam mieć przydzielony referat i nowe sprawy. A więc takiego ryzyka, o którym pan mówi, nie ma. Jedyny problem, jaki jest, to fakt, że od czasu mojego zawieszenia moja karta wstępu do sądu jest nieważna i zastanawiam się, w jaki sposób wejdę do sądu. Najpewniej, tak jak wchodzą strony postępowania. Mianowicie będę musiał poddać się kontroli bezpieczeństwa.

Nie pełnił Pan swoich obowiązków przez 522 dni. Jak dużo ma Pan obowiązków do nadrobienia?

Przed zawieszeniem miałem 200 spraw, które pół roku po moim zawieszeniu zostały rozdzielone pomiędzy innych sędziów z wydziału i dobiegły końca, a zatem, odpowiadając na Pana pytanie, nie mam referatu, gdyż ten dopiero zostanie mi przydzielony.

Powiedział Pan, że gdy został Pan zawieszony, Pańskie sprawy zostały rozdzielone pomiędzy innych sędziów z wydziału. Czy wie Pan, na jakim etapie postępowania są te sprawy?   

Niestety, nie wiem.

Izba Dyscyplinarna nie miała podstaw, żeby Pana zawiesić, gdyż jest to organ niezgodny w rozumieniu prawa krajowego oraz europejskiego. Ile jest warta z punktu widzenia prawnego decyzja, którą wydała Izba Odpowiedzialności Zawodowej w Pana sprawie?

Nic, gdyż zarówno Izba Dyscyplinarna, jak i Izba Odpowiedzialności Zawodowej, nie jest sądem w rozumieniu prawa. Mianowicie, została powołana na mocy decyzji politycznej spośród neo-sędziów Sądu Najwyższego.

Odpowiadając na pana pytanie: orzeczenie jednego i drugiego organu nie ma mocy prawnej, a było potrzebne tylko dlatego, żeby prezes Sądu Okręgowego w Krakowie mógł mi przydzielić narzędzia niezbędne do pracy. Przez cały okres swojego zawieszenia powtarzałem, że de facto nie jestem zawieszony, co potwierdza orzeczenie Sądu Rejonowego w Rzeszowie, który uznał moje argumenty.

Fakt, że nie był Pan zawieszony, co również potwierdził Sąd Rejonowy w Rzeszowie. Jakie zamierza Pan podjąć kroki prawne wobec bezprawnych działań, których Pan doznał?

Niedawno złożyłem już zawiadomienie do prokuratury na mojego przełożonego, gdyż w mojej ocenie dopuścił się on naruszenia moich dóbr pracowniczych.

Natomiast dalsze działania zależą od tego, co wypłaci mi sąd. Mianowicie do tej pory nie otrzymałem zaległej pensji. Podstawowe, pytanie – czy otrzymam je z odsetkami? Jeśli nie, to wejdę na drogę prawną w celu ich wypłacenia. Nie wiadomo, czy też nie pozwę Sądu Najwyższego za wyrządzenie mi szkody w postaci uniemożliwienia pracy przez okres 17 miesięcy.

Jednak to, co należy powiedzieć, to fakt, że w czasie posiedzenia Izby Odpowiedzialności Zawodowej, która zdecydowała o moim przywróceniu, została uchylona decyzja Izby Dyscyplinarnej w mojej sprawie, ale również zarządzenie Dagmary Pawełczyk-Woickiej o odsunięciu mnie od obowiązków służbowych. Jeśli to zarządzenie uchylono, to oznacza, że było ono bezprawne, a to oznacza że Pani Dagmara Pawełczyk-Woicka, jak i skład Izby Dyscyplinarnej dopuścili się przestępstwa. Takie zawiadomienie do prokuratury również złożę.

Jaka odpowiedzialność karna może tym osobom grozić?   

Z artykułu 231 kk, gdyż jest to przekroczenie uprawnień urzędnika.

Jest Pan ostatnim sędzią, którego władza przywróciła do pracy. Jak Pan sądzi, czy rządzącym uda się w ten sposób zamydlić oczy instytucjom europejskim, że tzw. kamienie milowe są realizowane?

Moje przywrócenie nie było kamieniem milowym, ponieważ należy powiedzieć, że są one napisane w sposób nieprecyzyjny.

W jakim sensie?

Jeśli chodzi o przywrócenie zawieszonych sędziów do pracy, to Komisji Europejskiej w tej kwestii wystarczało rozpoczęcie samej procedury przywracania sędziego, która miała się rozpocząć do końca 2023 roku. De facto w tej procedurze byłem jeszcze przed sformułowaniem przez instytucję europejskie kamieni milowych.

Natomiast problemem jest fakt, że pozostałe kamienie milowe nie są wykonane, gdyż Izba Dyscyplinarna nadal funkcjonuje, ale pod inną nazwą. Komisja Europejska z takiego rozwiązania nie jest usatysfakcjonowana i dlatego rząd próbuje sprawy dyscyplinarne przekazać do NSA, gdyż nie jest on pod lupą sądów europejskich.

Kolejna kwestia to ciągłe funkcjonowanie ustawy kagańcowej. To pokazuje, że de facto nic się nie zmienia, a wypłata pieniędzy z KPO zależy od woli politycznej Komisji Europejskiej i tego, czy jest w stanie zaakceptować upolitycznienia sądownictwo w Polsce.

Powiedział Pan, że wszystko zależy od woli politycznej Komisji Europejskiej. Co w Pana ocenie, mogą zrobić jeszcze instytucje europejskie w sprawie praworządności w Polsce?

Największym problemem, którym powinny zająć się instytucje europejskie, a z jakichś przyczyn tego nie robią, jest kwestia funkcjonowania neo-KRS.

Dlaczego?

Polski wymiar sprawiedliwości nie byłby w obecnym miejscu, gdyby KRS działała w sposób zgodny z prawem i nie powoływała kolejnych neo-sędziów, co przyczynia się do pogłębiania obecnego chaosu. Unia Europejska nie podejmuje żadnych działań w tym zakresie, ponieważ uważa, że kwestia ta należy do dziedziny prawa krajowego, która, owszem, jest opisana w konstytucji, ale nie funkcjonuje w sposób zgodny z prawem europejskim.

Co instytucje europejskie mogłyby zrobić w sprawie neo-KRS-u?   

Wniesienie skargi do TSUE, który rozpatrzyłby sprawę i podjąłby konkretną decyzję poprzez nakazanie Polsce zmiany przepisów w tej kwestii. To jest jedyne rozwiązanie.

Wkrótce wybory parlamentarne. Jak trudnym i długim procesem będzie przywrócenie praworządności w kraju?

To będzie bardzo trudne zadanie, bo trzeba będzie zrobić wszystko, żeby nie uczynić szkód obywatelom w sytuacji, gdyż neo-sędziowie przez osiem lat wydali bardzo dużo orzeczeń decydując o losie obywateli, a na ich podstawie wielu ludzi ułożyło sobie już życie. Jeśli weźmie się to pod uwagę, to w mojej ocenie orzeczenia te należy zostawić, tak jak w swoim projekcie proponuję Stowarzyszenie Sędziów Polskich Iustitia. Jednocześnie dając możliwość stronom postępowania odwołania się od nich.

Co do pana pytania, to nie wyobrażam sobie, żeby sędziowie, którzy skorzystali z kryzysu praworządności w celu robienia karier, pozostali na tych stanowiskach. Mianowicie konkursy, które zostały przeprowadzone niezgodne z procedurami, powinny zostać powtórzone.

Powiedział Pan, w jaki sposób podtrzymać w mocy orzeczenia, które zostały wydane przez neo-sędziów. Jak dobrą kampanię informacyjną trzeba byłoby przeprowadzić, żeby obywatele wiedzieli, czy ich orzeczenia są ważne, a jeśli nie, to jak mogą się od nich odwołać?   

Nieznajomość prawa szkodzi, a uczciwość państwa wobec obywateli w obecnej sytuacji jest niezbędna. Jednak jest to zadanie dla przyszłego rządu, ale w mojej ocenie osoby, które mają świadomość obecnej sytuacji w wymiarze sprawiedliwości, same się tym tematem interesują. Nie mam wątpliwości, że po zmianie władzy będzie to jeden z głównych tematów debaty publicznej.

Bardzo dziękuję za rozmowę.  

Avatar photo
Michał Ruszczyk

Pierwsze kroki w dziennikarstwie stawiałem w miesięczniku "Nasze Czasopismo". Następnie współpracowałem z portalami informacyjnymi - Crowd Media, wiadomo.co, koduj24. Redaktor telewizji internetowej Video Kod. Założyciel i członek zarządu stowarzyszenia Kluby Liberalne. Sympatyk stowarzyszenia Koalicja Ateistyczna. Były członek N. Autor audycji OKO NA ŚWIAT w Radiospacji.

1 Odpowiedzi na Maciej Ferek: Przywrócenie mnie do orzekania było żenujące

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *