Witek zignorowała protestujących w Sejmie niepełnosprawnych, potem starła się z posłanką KO. „Proszę powiedzieć innym obywatelom…”
Marszałek Sejmu Elżbieta Witek w bardzo lekceważący sposób potraktowała rodziny niepełnosprawnych, które protestują w Sejmie.
W poniedziałek, po pięciu latach, został wznowiony protest osób niepełnosprawnych w Sejmie. Protestujący domagają się jak najszybszego procedowania obywatelskiego projektu ustawy, która zrównuje rentę socjalną z płacą minimalną. Pięć lat temu obóz władzy pokazał niebywałą pogardę wobec osób protestujących. Najwyraźniej teraz chce postąpić ponownie, czemu wyraz dała marszałek Sejmu Elżbieta Witek.
Lekceważąca reakcja
Elżbieta Witek schodziła sejmowymi schodami niedaleko miejsca, które zajmują protestujący. Według relacji sejmowej reporterki TVN24, marszałek Sejmu nie zareagowała na demonstrujących, a nawet nie spojrzała w ich kierunku. Krystyna Skowrońska z Platformy Obywatelskiej chciała jej wręczyć broszurę protestacyjną, ale Elżbieta Witek jej nie przyjęła. Identyczna sytuacja miała miejsce kilkadziesiąt minut później, gdy marszałek wracała tą samą drogą.
Do praktycznie identycznej sytuacji doszło z udziałem minister rodziny i polityki społecznej Marleny Maląg. Sytuację opisały rodziny osób niepełnosprawnych na konferencji prasowej.
– Prosiłam ją, kiedy szła tutaj holem, żeby przyszła do nas, spotkała się z nami. Jej kamienna twarz nawet nie potrafiła spojrzeć w naszą stronę – mówiła jedna z uczestniczek protestu.
Gwałtowna wymiana zdań
Między posłanką Koalicji Obywatelskiej Iwoną Hartwich, która uczestniczy w proteście, a Elżbietą Witek doszło do gwałtownej wymiany zdań na sali plenarnej.
– Pani marszałek, ja panią bardzo proszę, żeby procedowanie ustawy, którą złożyłam godzinę temu, odbyło się jeszcze na tym posiedzeniu Sejmu. Jest to możliwe, wierzymy mocno, że pani jako kobieta, jako matka, przychyli się do tej prośby – mówiła Iwona Hartwich. – Zastanawiałam się, czy powiedzieć „prośba”, czy nawet „żądanie”, bo rodzice, którzy dziś protestują w Sejmie, mówią, że wręcz żądają, żeby ten projekt został poddany pod głosowanie – dodała.
Posłanka mówiąc te słowa wyciągnęła torebkę foliową w której było 1217 złotych. – Mam tutaj 1217 złotych. Pytam się, kto z państwa z parlamentarzystów z PiS-u chce się zamienić na te pieniądze na życie dla osoby niepełnosprawnej, niezdolnej do samodzielnej egzystencji na miesiąc? Kto? – głośno pytała.
– Pani poseł Hartwich – przerwała marszałek Witek. – Pani poseł, czy pani mnie słyszy? – dodała. Po paru powtórzeniach wyłączyła posłance KO mikrofon.
Posłanka opuściła mównicę sejmową, ale Elżbieta Witek przywołała ją do siebie. – Pani wie, że w tej chwili musi być przeliczone sto tysięcy podpisów. Wszystkie projekty obywatelskie mają obowiązek być czytane w Sejmie i tak będzie z tym projektem – powiedziała Witek.
– Czy pani może potraktować to jako symbol? – zapytała Iwona Hartwich. – Proszę powiedzieć innym obywatelom, że ich projekty są gorsze – odparła marszałek Sejmu.
Źródło: TVN24.pl, pap.pl