Morawiecki nigdy nie wybaczy tego prezesowi. To dlatego nie wspiera Nawrockiego. „Liczył na podmiankę”

screen: YouTube/Kancelaria Premiera
Mateusz Morawiecki nie biega za Karolem Nawrockim, nie robi sobie z nim zdjęć, nie broni jego kiksów, a przecież kampania trwa. Skąd tak marne wsparcie byłego premiera dla kandydata PiS?
Był i znikł
Odnosimy nieodparte wrażenie, że Mateusz Morawiecki usunął się ostatnimi czasy w cień. Jasne, gdzieś tam jeździ po Europie i spotyka się z innymi prawicowymi politykami, czasami coś napisze na X, ale jakby tak spojrzeć na nasze podwórko to byłego premiera mało, a nawet bardzo mało. A przecież jeszcze niedawno uchodził za jedną z największych, jeśli nie największą gwiazdę Prawa i Sprawiedliwości.
Gwiazda wyraźnie przygasła. Pierwsze skrzypce po prawej stronie sceny politycznej odgrywają inne postaci, które próbują ugrać kilka punktów u prezesa. Jest Beata Szydło, Patryk Jaki, Janusz Kowalski, Przemysław Czarnek i oczywiście Mariusz Błaszczak. Wszyscy stoją murem za Karolem Nawrockim, przekonują, że to był najlepszy możliwy wybór Kaczyńskiego, nawet jeśli czują, że prezes się pomylił.
A Mateusz Morawiecki? Jak słusznie zauważył Kamil Dziubka z Onetu, były premier właściwie w żaden sposób nie wspiera Nawrockiego. Okej, może podał dalej kilka jego wpisów na platformie X, ale można odnieść wrażenie, że zrobił to bardziej dla świętego spokoju albo kurtuazji, a nie z przekonania. Powód jest prosty i prozaiczny. Morawiecki wciąż nie pogodził się z pominięciem go przez Kaczyńskiego podczas poszukiwań kandydata na kandydata. Mówiąc krótko – za żal do prezesa, że postawił na prezesa IPN, a nie na niego.
Morawiecki wciąga Nawrockiego
Co więcej, Morawiecki liczył, że Kaczyński jeszcze zmieni decyzję. I to już po ogłoszeniu Nawrockiego „obywatelskim kandydatem” PiS!
— Mateusz do końca liczył na podmiankę. Uważał, że na ostatniej prostej Jarosław stwierdzi, że jednak nie można ryzykować scenariusza, w którym kandydat PiS nie wchodzi do drugiej tury, bo to obiektywnie byłaby dla nas katastrofa. Faktem jest, że nasi wyborcy zapewne w zdecydowanej większości poszliby do urn i by go poparli, ale na zwycięstwo w drugiej turze to mogłoby nie wystarczyć – powiedział informator Onetu z otoczenia Kaczyńskiego.
I wiecie co? W ogóle nie dziwimy się Morawieckiemu, że uniósł się honorem. Można go nie lubić, wytykać mu kłamstwa, których przez lata się naopowiadał, ale w kampaniach wyborczych czy wiecach lepiej lub gorzej, ale sobie radził. A Nawrocki? Jaki jest, każdy widzi.
Czy wycofanie się Morawieckiego miało być pierwszym krokiem do opuszczenia PiS i stworzenia nowej partii? Biorąc pod uwagę, że Andrzej Duda kończy kadencję i będzie rozglądał się za nowym zajęciem… Może być ciekawie.
Źródło: Onet