Janusz Panasewicz w TVP? Zapomnijcie! Frontman Lady Pank bezlitosny dla kolegów z branży i rządowych mediów.
Janusz Panasewicz z Lady Pank regularnie otrzymuje zaproszenia do TVP. Artysta nie ma jednak zamiaru występować w pisowskiej telewizji.
Omijają TVP szerokim łukiem
Na rynku wciąż jest garstka artystów, którzy nie mają problemu z firmowania Telewizji Publicznej swoją twarzą i muzyką. Zaczynając od branży disco-polo, poprzez Golców, a kończąc na Edycie Górniak czy Justynie Steczkowskiej – na corocznego „Sylwestra Marzeń z Dwójką” jakoś styknie. Ale gwiazd polskiej strady z pierwszej ligi, którzy pojawiają się w TVP jest mało.
– Od pewnego czasu nie przyjmuję propozycji składanych mi przez TVP. Żadnych. Oni już o tym wiedzą, więc rzadko do mnie dzwonią. Ale czasem zdarzają się zapytania, czy przypadkiem gdzieś bym nie wystąpiła. Moja odpowiedź zawsze brzmi tak samo. Nie podoba mi się linia programowa ani Jedynki, ani Dwójki – stwierdziła kilka miesięcy temu Małgorzata Ostrowska w jednym z wywiadów.
Robert Gawliński stwierdził z kolei, że „osoby publiczne powinny mieć imperatyw wewnętrzny, żeby mówić ludziom, co jest dobre, a co nie. „Trzeba mieć kręgosłup moralny” – dodawał. – Jeśli komuś się podoba rząd, który rządzi w Polsce to pewnie, nie ma sprawy, że on występuje w telewizji rządowej. Jeśli jemu się podobają rządy PiS, to też mu się podoba, że telewizja opowiada o świecie, którego nie ma – zaznaczył artysta. Nawet tak wyważona artystka jak Irena Santor niedawno nie wytrzymała i przyłożyła PiS-owi.
Takich głosów jest znacznie więcej, a kwintesencją działań propagandowej telewizji są także głośne rezygnacje z występów w TVP m.in. Stinga i Mel C.
Vademecum Panasewicza
Janusz Panasewicz z Lady Pank również nie ma zamiaru występować w „tubie propagandowej” i tej zasady trzyma się od lat. „Mnie nie było tam od siedmiu lat i nie mam poczucia, że coś straciłem z tego powodu. Moja popularność nie spadła, na brak innych propozycji nie narzekam, gram tyle koncertów, ile grałem, a nawet więcej. Dopóki media publiczne na nowo nie staną się publiczne, moja noga tam nie stanie” – powiedział w niedawnym wywiadzie udzielonym „Plejadzie”.
Charyzmatyczny frontman dziwi się niektórym kolegom z branży, którzy decydują się występować w TVP. Nie pochwala on takiego zachowania, bo uważa, że tacy artyści mają skrzywiony kręgosłup moralny. Według niego „przyzwoitość” stała się zaś w tych czasach rzadką cnotą. „Każdy, kto uważa się za osobę publiczną, powinien mieć w sobie przyzwoitość, pewnego rodzaju szlachetność i w żaden sposób nie wspierać kłamstwa” – przekonywał artysta.
„Panas” podzielił się również smutną refleksją. Według niego straciliśmy empatię do drugiego człowieka, za co obwinił polityków i polski Kościół.
„Jest to wina polityków i Kościoła, który wspiera rząd. Przecież nawet największe kłamstwo powtórzone tysiąc razy staje się prawdą. Przekonuję się o tym, gdy spotykam ludzi na stacjach benzynowych lub gdy dzwonię do ciotek mieszkających we wschodniej Polsce. Przeraża mnie to, w co oni wierzą. Ktoś im coś wmówił, a oni traktują to jak największą świętość. Nie da im się wyjaśnić, że jest inaczej. W konsekwencji – nasze społeczeństwo coraz bardziej się dzieli” – podsumował muzyk.
Źródło: Plejada