Ponad 20 lat był członkiem PiS. Teraz odchodzi i rzuca gorzkie słowa pod adresem partii i Kaczyńskiego. „Stworzono mit”
Jan Krzysztof Ardanowski wkrótce opuści klub PiS. – Uruchomienie nowej partii to kwestia nieodległego czasu – mówi „zbuntowany” polityk. I dodaje kilka gorzkich słów pod adresem Jarosława Kaczyńskiego.
Ardanowski odchodzi
Jak zapowiedział, tak zrobi. Jan Krzysztof Ardanowski wkrótce opuści klub PiS i założy własną partię.
– Po 23 latach odchodzę z Prawa i Sprawiedliwości. Zarówno z klubu, jak i z partii – mówi w rozmowie z Interią. – Jutro (we wtorek 23 lipca) złożę pismo do klubu parlamentarnego i powiadomię pana marszałka, że występuję z klubu. Uruchomienie nowej partii to kwestia nieodległego czasu – dodaje „zbudnotrwany poseł”. I nie żałuje gorzkich słów pod adresem PiS i Jarosława Kaczyńskiego.
– Nie widzę, żeby Prawo i Sprawiedliwość chciało wewnętrznej odnowy. Jeżeli jedynym ruchem ma być zmiana nazwy na Bało-Czerwoni, bo ktoś mówi, że może ustaną wyzwiska, bo trudno będzie „j… biało-czerwonych”, to widzę, że tam poważniejszej refleksji nad stanem partii nie ma – wskazuje „zbuntowany” polityk. Zarzuca Nowogrodzkiej, że zachowuje się, jakby nie miała planu na odzyskanie władzy.
– Naiwnie sądzi, że wyborcy, którzy rozczarują się do obecnie rządzących, kiedyś w przypływie miłości wybiorą znowu PiS. To myślenie życzeniowe – wskazuje Ardanowski.
Kaczyński hamulcowym?
Jego zdaniem największym hamulcowym w PiS jest… sam prezes Jarosław Kaczyński.
– Od niego praktycznie każdy w partii był zależny, co powodowało, że wiele osób bało i boi się mówić prawdę, ze strachu przed reakcją Jarosława Kaczyńskiego. Przez lata stworzono mit człowieka nieomylnego, niemalże mitycznego guru polskiej prawicy, więc nie było głosów, które by to kwestionowały – ocenia były minister. Przypomina kilka postaci, które nie zgadzały się z prezesem i już ich w PiS nie ma, jak Jan Maria Jackowski, Marek Jurek czy Kazimierz Ujazdowski.
– Stworzono mechanizm dworu najbliższych współpracowników, którzy izolują go od realnego świata. Ten dwór ma się znakomicie, mają zapewnione świetne miejsca na listach, można powiedzieć, partyjny fundusz emerytalny. Tylko pytanie, czy dla Polski to jest najważniejsze. To trwanie w marazmie – gorzko ocenia Ardanowski.
Jak mówi, zainteresowanie jego projektem wśród posłów PiS jest duże. Problemem jest jednak ich niepewność, czy nowa partia wypali.
– Pytają – czy dasz gwarancję, że to się powiedzie, czy nie będzie zbyt dużego ryzyka, czy nie będziemy musieli wrócić i przepraszać pana prezesa za to, że ośmieliliśmy się zbuntować – ujawnia Ardanowski. Jego zdaniem jest to kunktatorstwo. – Ja nie chcę nikogo obrażać, ale jak ktoś chce przyjść „na gotowe”, to nie jest mi potrzebny. To nie ma być także „tratwa ratunkowa” dla ludzi, którzy mają negatywny odbiór społeczny. To ma być nowa jakość, która skruszy partyjny beton – kwituje polityk.
Źródło: Interia