Jacek Jaworek nie działał sam?! Sensacyjna teoria ws. poszukiwanego mordercy. „Ktoś mu pomagał”
Jacek Jaworek mógł ukrywać się w kraju przez trzy lata. Były policjant jest wręcz pewny, że miał współpracownika. Kto mu pomagał?
Finał poszukiwań?
Jacek Jaworek jest poszukiwany z powodu zbrodni, której dokonał 3 lata temu w rodzinnych Borowcach. Mężczyzna przed zdarzeniem miał być skonfliktowany ze swoją rodziną. Najbliżsi mieli wielokrotnie słyszeć z jego ust, że „kiedyś ich w końcu pozabija”. W 2021 roku zastrzelił brata, bratową i bratanka, a następnie uciekł. Od tamtego czasy był poszukiwany, również poza granicami kraju.
W piątkowe popołudnie odnaleziono zwłoki mężczyzny w Dąbrowie Zielonej.
Wszystko wskazuje na to, że może być to ciało poszukiwanego Jacka Jaworka. Podczas rozpoznania ciała siostra poszukiwanego nie rozpoznała ciała jako swojego brata. Jednak według nieoficjalnych informacji przeprowadzone przez prokuraturę badania DNA potwierdziły, że to ciało Jaworka. Organy czekają jeszcze z oficjalnym potwierdzeniem.Jacek Jaworek ponownie trafił na czołówki portali informacyjnych. W sprawie wypowiedział się były członek Zespołu Poszukiwań Celowych, który zajmował się podobnymi sprawami. Robert Ziółkowski został zapytany o myśli, jakie mogły towarzyszyć Jaworkowi przez ostatnie trzy lata, które spędził w ukryciu.
– Na pewno rozpamiętywał to, co się stało. Oprócz tego mógł robić dosłownie wszystko. Na pewno musiał coś jeść i gdzieś spać, a do tego ukrywać się i mieć oczy dookoła głowy. Z doświadczenia wiem, że takie osoby, jak on, żyją pod olbrzymią presją – powiedział.
Jaworek żył jak duch przez trzy długie lata. Wydaje się, że taki kamuflaż wymaga sporo sprytu. Czy to rzeczywiście takie trudne?
– Z jednej strony to trudne zadanie, a z drugiej wcale nie aż tak skomplikowane. Żyjemy w czasach social mediów, tam przenosi się komunikacja, ludzie nie potrafią ze sobą rozmawiać w tradycyjny sposób. Jeśli więc Jaworek nie używał takich zdobyczy cywilizacji, jak telefon czy karta płatnicza, to w pewnym sensie przestał istnieć dla świata – stwierdził były policjant.
Pomocnik mordercy
Tak jak w przypadku zaginięcia Iwony Wieczorek, tak samo w przypadku zbrodni dokonanej przez Jacka Jaworka, sprawa nie była traktowana poważnie przez organy ścigania. To z pewnością bardzo pomogło w pierwszych dniach życia w ukryciu. Lokalna policja od początku miała twierdzić, iż poszukiwany miał popełnić samobójstwo na pobliskich bagnach, co miało uniemożliwić odnalezienie jego ciała.
Odmiennego zdania jest Robert Ziółkowski, który twierdzi, że Jaworek funkcjonował w „cywilizowanym” świecie, a w przetrwaniu ktoś mógł go wspierać.
– Nie znam dokładnie topografii tego terenu, ale wiadomo, że tam mieszkają ludzie. Ktoś by go zobaczył i powiedział policji, a na pewno wszyscy go tam znali lub słyszeli o tej głośnej sprawie. Ponadto mieszkanie w lesie odpada choćby przez kwestię temperatury i jedzenia. Coś musiał przecież jeść, musiałby kraść albo napadać na ludzi lub sklepy. Zakładam więc, że Jaworek dobrze się schował poza lasem i miał oczy szeroko otwarte. Jeśli to była Polska, na pewno ktoś mu pomagał poprzez dostarczanie jedzenia lub zapewnienie dachu nad głową – analizuje ekspert.
W związku z odnalezieniem zwłok aż roi się od przeróżnych teorii tego jak wyglądały ostatnie trzy lata Jaworka. Niestety nadal należy poczekać do oficjalnego oświadczenia prokuratury, która może potwierdzić, że odnalezione zwłoki, to ciało poszukiwanego.
Źródło: Onet