Luna jak Edyta Górniak? Wokalistka zdradziła swoje wielkie marzenie przed Eurowizją. „Wspaniale byłoby wygrać, ale…”

To jest taka nieodłączna mikstura. Ciągle ten stres i ekscytacja – mówi Luna, która będzie reprezentować Polskę na Eurowizji.

Eurowizja 2024 zbliża się wielkimi krokami. Niestety reprezentująca Polskę Luna zmaga się z chorobą i wciąż nie jest w pełni wokalnej formy.
Już 7 maja rozpocznie się wielka muzyczna impreza Eurowizja 2024. Tak przynajmniej przekonują organizatorzy, artyści i ich sztaby zaangażowane w koncert. My co roku śledzimy występy wokalistek i wokalistów: bardziej z sentymentu i ciekawości, niż z poczucia muzycznej uczty. Nie jest tajemnicą, że konkurs (w tym roku gospodarzem jest szwedzkie Malmoe) jest mocnym stężeniem popeliniarstwa, kiczu i tandety, ale zdarzają się artyści, którzy mogą się podobać.

Tym bardziej dziwi nas, że Polska od lat stara się wychodzić naprzeciw oczekiwaniom Eurowizji i ścigać z innymi, co i tak kończy się mniejszą lub większą porażką. A już najgorzej, kiedy wysyłamy na konkurs jakieś patetyczne kawałki, które mają chwycić za serce. Szczerze? Już dawno powinniśmy na Eurowizję wysłać kogoś, kto całą swoją postacią i twórczością będzie antyfaworytem, kimś, kto od początku pokaże, co nam w weselnej duszy gra.

Skoro i tak zawsze przegrywamy, to pokażmy naszą prawdziwą twarz i wyślijmy tam Zenka albo Słowimira i przestańmy udawać, że w Polsce słucha się ambitnego popu albo jazzujących kwartetów.

W tym roku polską reprezentantką jest Luna, o której – prawdopodobniej jak przeciętny obywatel tego kraju – usłyszeliśmy dopiero po krajowych eliminacjach. O sympatycznej skądinąd wokalistce wiemy niewiele tzw. jej konkursowa piosenka to „The tower”, jest ojciec to król keczupu (właściciel Dawtony), a jej problem to chore gardło, z którym zmaga się od jakiegoś czasu. Jednak do 7 maja jeszcze czas, więc należy trzymać kciuki, że podczas występu wszystko będzie dobrze.

Co polska reprezentantka czuje na kilkanaście dni przed koncertem? Opowiedziała o tym w rozmowie z „Faktem”. – To się tak ze sobą miesza. To jest taka nieodłączna mikstura. Ciągle ten stres i ekscytacja. Stres, który jest bardzo ekscytujący. Bardziej się stresowałam, jak nie było tego głosu. Teraz już coraz bardziej jest tylko ekscytacja zdradziła Luna.

Zapytana o najlepszy wynik Polski w historii Eurowizji (1994 r. i drugie miejsce Edyty Górniak), odpowiedziała, ostateczne miejsce ma dla niej znaczenie drugorzędne. – Oczywiście, że mam takie marzenie. To na czym się skupiam to nie to, żeby dorównać jakiemuś miejscu, tylko żeby też być tak zapamiętana, żeby stworzyć też tak wyjątkowy występ, który po prostu oczaruje i wyróżni się na tle tych innych. To jest dla mnie najważniejsze. A nie to już, jaka będzie ta końcowa ocena – podsumowała.

Źródło: Fakt.pl

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *