Donald Trump największym zagrożeniem dla świata? Kluczowa gazeta USA ostrzega
W tym roku Donald Trump zapewne znów powalczy o prezydenturę. „The Economist” ostrzega przed sukcesem wyborczym kandydata Partii Republikańskiej w USA. Może ono oznaczać „największe zagrożenie dla świata”.
Donald Trump jest zagrożeniem?
Wszystko wskazuje na to, że to Donald Trump będzie reprezentował Partię Republikańską w tegorocznych wyborach prezydenckich w USA. Jego najpoważniejszy rywale mają po parę procent poparcia. Nie zagraża mu nawet Ron DeSantis, który swoją mdłą kampanią roztrwonił swój potencjał. A jeszcze rok temu wielu wskazywało, że może stać się „Trumpem 2.0.”.
Zdaniem „The Ecomonist” potencjalny sukces Trumpa to „największe zagrożenie dla świata”. Skąd taki wniosek? „Ścigając swoich wrogów, republikański polityk będzie prowadził wojnę z każdą instytucją, która stanie mu na drodze, w tym z sądami i Departamentem Sprawiedliwości”, wskazuje portal. Dodaje, że były i potencjalnie nie przyszły prezydent będzie prowadził politykę protekcjonizmu i wprowadzał czy zwiększał cła na import zagranicznych towarów. Do tego „zapowiedział, że zakończy wojnę w Ukrainie w ciągu jednego dnia i zagroził „poważnym zrewidowaniem” celów NATO, być może mając na myśli wycofanie się ze zobowiązania zawartego w art. 5, czyli reakcją całego Sojuszu, w przypadku ataku na jednego jego członka”.
Czy jest się czego bać?
Choć powyższe brzmi strasznie, wyjaśnijmy, że w USA rządzi nie tylko prezydent, ale deep state. Sama głowa państwa jest w praktyce ograniczona interesami oraz kompetencjami wielu grup czy instytucji. Trump nie zrobi niczego, co nie będzie w interesie USA. Czy polityka protekcjonizmu jest? Niestety tak. Dziś widać pierwsze sygnały świadczące o tym, że gospodarka USA zaczyna łapać zadyszkę. Stąd też sygnały, że Fed zacznie już w tym roku serię obniżek stóp proc., która może pobudzić rynki. Oczywiście negatywnie odbije się to na firmach z zagranicy, które importują do USA swoje produkty. Cóż, USA muszą dbać jednak o swój interes.
W kwestii ograniczenia działań NATO, Trump – jak pamiętamy – już w czasie swojej pierwszej kadencji ostrzegał, że USA nie są w stanie prowadzić dwóch dużych wojen jednocześnie. Jeżeli przyjdzie im wybierać pomiędzy Pacyfikiem, a Europą, wybiorą ten pierwszy. Wiadomo to od czasów kadencji Barack Obamy. Trump różni się od swojego poprzednika i następcy tym, że był w tej kwestii boleśnie szczery. Problemem polityków europejskich było tylko to, że wzruszali na jego słowa ramionami. Sytuacja na Ukrainie pokazuje, że powinni wtedy zacząć dozbrajanie swoich armii.
Czy więc sukces Trumpa będzie zagrożeniem. Nie większym niż reelekcja Joe Bidena. USA po prostu kierują się w polityce swoim interesem. A ten zaczyna być coraz mniej zbieżny z interesem Europy.
Źródło: money.pl, The Economist