Syn Zenka Martyniuka już na wolności. Oto dalszy ciąg wstydliwej historii z Zakopanego. Groził, że nas zniszczy”
Serwis Onet dotarł na miejsce awantury, jaką wszczął syn Zenka Martyniuka, Daniel. Pracownicy hotelu opowiedzieli, co działo się później.
Może i Zenek Martyniuk jest królem disco polo, kosi kasę, koncertuje i sprawia wrażenie człowieka, który nie ma trosk, ale nie wszystko wygląda w jego życiu tak kolorowo. Wszystko przez Daniela Martyniuka. Syn Zenka co jakiś czas popada w tarapaty, o których donoszą media i można odnieść wrażenie, że robi to z uporem maniaka. O jego problemach pisaliśmy już kilka miesięcy temu w tym miejscu.
Tym razem Daniel Martyniuk z małżonką udali się do Zakopanego, gdzie występował jego ojciec na „Sylwestrze z Dwójką”. Skończyło się żenującymi scenami w hotelu, gdzie przebywali inni artyści występujący na imprezie. Daniel Martyniuk miał awanturować się już po zakończeniu imprezy. Po koncercie wrócił do hotelu, tam też zaczął kłócić się z tą ostatnią.
Świadkowie podali „SE”, że wyzywał żonę od „k*rew”. W odpowiedzi ta się rozpłakała.
Gdyby Daniel zakończył wieczór na zwyzywaniu żony, może nie trafiłby w ręce policji. Potem jednak miał wyjść przed hotel i zaczepiać gości. Mógł być pijany, bowiem, jak dalej relacjonują media, niósł ze sobą kufel piwa. Potem chciał chyba ćwiczyć grę na skrzypcach, bowiem wyrwał jednemu z muzyków smyczek. Doszło do szarpaniny. I właśnie wtedy wezwano policję. Funkcjonariusze mieli do pouczyć i odjechać około godz. 4:30.
Martyniuk nie wyciągnął jednak wniosków. Już o 6:00 znowu ruszył w stronę gości i obsługi hotelu. Ponownie miał być agresywny. Znów wezwano służby. Tym jednak razem syna króla disco polo skuto.
Dziennikarze Onetu postanowili sprawdzić, co działo się później. I dotarli do zakopiańskiego hotelu, gdzie swój występ dał syn Zenka. — Ten mężczyzna po tym, jak został nad ranem wyprowadzony przez policję, już do nas nie wrócił — powiedzieli pracownicy hotelu. — Jeszcze w Nowym Roku wyprowadzili się z niego też jego współlokatorzy. Była to jego żona i ojciec. Przy wymeldowaniu zarówno on, jak i ta kobieta, niewiele mówili. Widać było jednak, że jest im strasznie wstyd za to, co robił ich krewny kilka godzin wcześniej – dodali.
– Ten pan to się czuł naprawdę wielką gwiazdą. Krzyczał do nas „czy wy wiecie, kim ja jestem?”. Absolutnie nie reagował na nasze prośby i ostrzeżenia. Groził, że zniszczy nas i zszarga hotelowi opinię – opowiedział Onetowi jeden z ochroniarzy hotelu .
Co więcej? Wiadomo już też, że Daniel Martyniuk opuścił areszt we wtorek 2 stycznia ok godz. 10.00. Syn Zenka nie usłyszał żadnych zarzutów, ponieważ nikt nie wniósł przeciwko niemu oskarżenia. Skończyło się na mandacie 500 zł za zakłócanie porządku i uregulowaniu płatności za „nocleg” w areszcie.
Źródło: Onet