Były skoczek pracował w TVP, teraz nie żałuje gorzkich słów. „Poczułem, co znaczy telewizja partyjna”
Jakub Kot, były reprezentant Polski w skokach narciarskich, w mocnych słowach ocenił telewizję tzw. publiczną. – Byłem pracownikiem TVP. Sam poczułem, co to znaczy telewizja publiczna, a tak naprawdę partyjna – mówi były skoczek.
Nieudane wybory
33-letni Jakub Kot nie zrobił wielkiej kariery w skokach narciarskich – dla Polski zdobywał brązowe medale drużynowo na Uniwersjadzie i mistrzostwach świata juniorów. W seniorskich zawodach już tak dobrze nie było. Kot zawiesił więc narty i poszedł w dziennikarstwo – był ekspertem TVP Sport, teraz pracuje dla Eurosportu. Próbował też sił w polityce – startował z list KO do sejmiku małopolskiego, a w tegorocznych wyborach bezskutecznie walczył o mandat poselski.
– Dostałem propozycję wystartowania w wyborach parlamentarnych i po namyśle uznałem, że wystartuję i pomogę w tym, by nasze ugrupowanie miało jak najlepszy wynik. Natomiast ja chciałbym działać lokalnie, w swoim regionie. Mam dużo pomysłów, wiem, co chciałbym zmienić, o co się postarać – mówi były skoczek w rozmowie z portalem Gazeta.pl. Kot planuje start w przyszłorocznych wyborach samorządowych.
– Dziś czuję, że raczej tak, bo w sejmiku naprawdę siebie widzę i wiem, że jakiś kapitał zbudowałem. Ale zobaczymy, co zdecyduję, kiedy przyjdzie czas – podkreśla.
Jakub Kot ostro o TVP
W rozmowie z portalem Gazeta.pl nie zabrakło tematu TVP. Jakub Kot pracował w telewizji tzw. publicznej jako ekspert podczas konkursów skoków narciarskich. Nie ma o TVP dobrego zdania.
– Jeśli chodzi o ugrupowanie, to Koalicja Obywatelska jest mi bliska, a PiS jest mi daleki. Nie wchodząc w szczegóły, powiem tak: byłem pracownikiem TVP (ekspertem w studiu) i jestem pracownikiem TVN-u. Na własnej skórze poczułem, co to znaczy telewizja publiczna, a tak naprawdę partyjna. Przekonałem się, że w niej masz mówić to, co ci każą, a nie to, co uważasz. Za kilka słów prawdy zostałem odsunięty – przyznaje były skoczek. Kot wspomniał sytuację, gdy powiedział na antenie TVP, że w Zakopanem jest zła sytuacja ze szkoleniem i sportową infrastrukturą. Potem dostał informację, że ma nie przyjeżdżać do studia na kolejne zawody.
– Po dwóch-trzech tygodniach pokątnie się dowiedziałem, że nie ma nas, bo skrytykowałem Zakopane, a Zakopane i TVP mają współpracę, robią razem „Sylwestra marzeń” itd. Mówiono, że muszę poczekać, że muszę się uzbroić w cierpliwość – relacjonuje Jakub Kot. Ostatecznie wrócił do Eurosportu i zakończył współpracę z TVP.
– Z biegiem lat telewizja publiczna jeszcze zaostrzyła kurs – wszyscy wiemy, jak wygląda w niej przekaz newsowy. To jest wychwalanie jednego wodza, to jest manipulowanie, to jest robienie ludziom prania mózgów. Podkreślam tu, że bardzo cenię dziennikarzy TVP Sport. To są bardzo fajni ludzie, nic do nich nie mam, to fachowcy. Ale cała TVP jest pisowska, pisowskie są sądy, trybunały, zaciera się w Polsce trójpodział władzy i szliśmy jako kraj w stronę – ocenia Jakub Kot. – Do PiS-u i TVP mam pretensje o dużą liczbę ludzi, którzy będąc ich widzami, stali się tak agresywni, że z nimi nie da się porozmawiać. Żadne argumenty nie docierają, zero dyskusji – podkreśla były skoczek.
Źródło: Gazeta.pl