Ksiądz z Małopolski zrugał wiernych. Wszystko przez wyborczy wynik PiS. „Krew na rękach”

Proboszcz parafii z Cięciny (woj. małopolskie) nie może pogodzić się z wynikiem wyborów. Miał nawet powiedzieć wiernym, że niepisowscy wyborcy mają „krew na rękach”.

Od 15 października wszyscy zwolennicy i sprzymierzeńcy Prawa i Sprawiedliwości przeżywają trudne chwile. Partia Jarosława Kaczyńskiego „poniosła zwycięstwo” wyborcze zdobywając najwyższe poparcie spośród wszystkich partii, ale nie ma szansy na utworzenie rządu. Bardzo dobry wynik Koalicji Obywatelskiej i Trzeciej Drogi i przyzwoity Lewicy pozwoli opozycji przejąć władzę. Rozmowy koalicjantów trwają od kilku dni i – według komentarzy samych zainteresowanych – wszystko zmierza w dobrym kierunku. Na nic jątrzenie polityków PiS, na nic mydlenie oczu widzom przez „Wiadomości” TVP i gra na czas Andrzeja Dudy – rządy PiS są już szczęśliwie na ostatniej prostej. A może raczej ostatnim zakręcie.

Nie pomogło nawet obstawianie się przez polityków Prawa i Sprawiedliwości Polskim Wojskiem, nie pomogły agitacje na Jasnej Górze polityków PiS. Prężnie w kampanii wyborczej działali także niektórzy duchowni, którzy wykorzystywali niedzielne kazania na podpowiedzi wiernym na kogo powinni oddać swój głos i dlaczego to powinien być głos oddany na PiS.

Przykład? Proboszcz parafii z Cięciny k. Żywca (woj. małopolskie), który sprawuje swoje rządy od 2020 r. I nigdy nie krył się ze swoimi politycznymi sympatiami, o czym w „Wyborczej” opowiedzieli wierni. „Mówił, czym się kierować w wyborach”, „mówił, na kogo on by nigdy w życiu nie głosował”, „nie może pogodzić się w wielu kwestiach z nauczaniem papieża Franciszka”, „Konstytucja to papier, w którym wszystko można napisać” – czytamy na łamach Gazety Wyborczej.

Po wyborach ksiądz wszedł na jeszcze wyższe obroty, bo miał powiedzieć nawet, że „kto nie głosował na PiS, ten ma krew na rękach”. – Pochodzę z katolickiej rodziny zaangażowanej w sprawy Kościoła, sama jestem praktykująca katoliczką, a mimo tego spotykam się na Żywiecczyźnie z nieprzyjemnościami spowodowanych tylko moją przynależnością partyjną. Jeden z proboszczów odsyła zawsze moją kartkę z odręcznie napisanymi życzeniami świątecznymi, inny zrobił w czasie ostatniej kampanii awanturę strażakom za to, że wywiesili mój baner wyborczy, jeszcze inny powiedział, że nie będzie przychodził na wydarzenia, na które jestem zapraszana – skomentowała na łamach „Wyborczej” Małgorzata Pępek, posłanka KO pochodząca z tamtych okolic.

Źródło: Wyborcza.pl

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *