Ksiądz przerwał mszę i wyrzucił z kościoła rodzinę z małym dzieckiem. Nie uwierzycie, jak się tłumaczy
Skandal podczas mszy w kościele w gminie Września. Prowadzący uroczystość ksiądz wyrzucił rodzinę z dzieckiem, bo maluch gaworzył.
Wyrzucił rodzinę z mszy
Co jakiś czas ogólnopolskiej media informują o mniejszych i większych skandalach z udział księży. A to jakiś duchowny wykorzystuje ambonę do celów politycznych, inny gdzieś tam od lat zbiera pieniądze od parafian na dziurawy dach, kasa się rozpływa, z innej parafii napływają informacje o rozwiązłym życiu proboszcza. Ostatnio zrobiło się głośno o duchownych z parafii Najświętszej Maryi Panny Anielskiej, którzy tak mocno zabawiali się z męską prostytutką, że erotyczny usługodawca stracił przytomność.
A teraz o czymś – nomen omen – z innej parafii. W Bardzie na terenie gminy Września wydarzyła się bulwersująca historia. Prowadzący mszę ksiądz w pewnym momencie przerwał uroczystość i wyprosił z kościoła rodzinę z małym dzieckiem, która zajmowała miejsce w ostatnich rzędach. I nie był to legendarny Michał Woźnicki (ten od obrażania wiernych i celebrytów), ale szerzej nieznany ksiądz Stanisław Trzepkowski. Cóż tak rozsierdziło duchownego?
Wszystko przez malucha, który – jak to małe dzieci – coś tam gaworzył pod nosem. Sprawę w mediach społecznościowych opisali wierni, a z rodzicami dziecka skontaktowało się Radio Warta. – Moja córka nie płakała i nie krzyczała. Siedzieliśmy z nią z tyłu i zaczęła gaworzyć. Nagle ksiądz przed samym kazaniem zatrzymał mszę. Nie wiedzieliśmy, że to skierowane jest w naszym kierunku – opowiedział ojciec dziewczynki.
Akustyka mu przeszkadza
Kapłan stwierdził, że dziecko na pewno nie jest zainteresowane kazaniem. – Jednoznacznie wyprosił nas do zakrystii lub na dwór, bo nie będziemy sobie przeszkadzać – powiedział ojciec. Co ciekawe, nie były to jedyne osoby wyproszone z nabożeństwa. Niedługo potem ksiądz poprosił o opuszczenie także inną rodzinę z dzieckiem.
Radio Warta poprosiło o komentarz prowodyra całej akcji. Ten wyjaśnił, że kościół nie jest duży i ma silną akustykę. A przez to nawet ciche dźwięki mogą być wyraźnie słyszalne dla wiernych.
Facet, d**a jesteś a nie ksiądz. Zamiast się cieszyć, że ktoś chce cię słuchać i wierni zjawiają się na mszy, to szukasz problemów tam, gdzie ich nie ma. Jak masz zły dzień to nie przychodź do pracy i weź L4. Bo potem będziesz płakał, że się ludzie od Kościoła odwracają i szukał przyczyn wszędzie, tylko nie w swoim zachowaniu.
Źródło: SE. PL