Był ministrem w rządzie PiS, teraz brutalnie ocenia działanie władzy. „Zbliżamy się do Białorusi”
Jacek Czaputowicz, były szef dyplomacji w rządzie PiS, w brutalnie ostrych słowach skomentował formułę forsowanego przez PiS referendum. – Według mnie to jest niedopuszczalne. Jest to cofnięcie nas do czasów komunizmu – mówił były minister.
Jacek Czaputowicz był gościem Konrada Piaseckiego w programie „Rozmowa Piaseckiego” na antenie TVN24. Głównym tematem dyskusji było referendum, którego organizację przeforsowało PiS. Odbędzie się ono równocześnie z wyborami parlamentarnymi. Jeżeli ktoś nie będzie chciał wziąć w nim udziału, musi przekazać to komisji wyborczej, a fakt nieodebrania karty zostanie odnotowany. Czaputowicz nie ma wątpliwości, że łamie to zasadę tajności głosowania i oznacza, że wynik wyborów może zostać zakwestionowany.
Czaputowicz, były minister spraw zagranicznych w rządzie PiS, nie gryzł się w język i w brutalnie ostrych słowach ocenił sytuację. Jak zauważył, adnotacje przy nazwiskach osób, które nie wzięły karty referendalnej, pozwoli utworzyć „listę proskrypcyjną przeciwników władzy”. Czaputowicz nie ma wątpliwości, że zostało to przemyślane tak, by wyborcy odczuli wewnętrzną obawę przed odmówieniem przyjęcia karty. Nazywa to wprost „szantażem moralnym”.
– Ten system został tak stworzony, żeby tych, którzy nie odbiorą karty, nie chcą wziąć udziału w wyborach, jakoś napiętnować – mówił były minister. – Według mnie to jest niedopuszczalne. Jest to cofnięcie nas do czasów komunizmu, gdzie Polacy się obawiali bojkotować wybory, obawiali się konsekwencji – ocenił. Jak podkreślił, taka formuła stanowi złamanie zasady tajności głosowania, co z kolei może przełożyć się na zakwestionowanie wyniku wyborów przez organizacje międzynarodowe. Będzie też stanowiło podstawę do zaskarżenia wyniku.
– Uważam, że tak, dlatego że wybory to między innymi zapewnienie tajności wyborów. Ta tajność głosu nie jest tutaj zachowana i to może być kwestionowane. Moim zdaniem to jest zagrożenie, że wynik wyborów będzie zakwestionowany albo w Polsce w trybie odwoławczym, albo przez społeczność międzynarodową – przekonywał Czaputowicz. – My raczej się zbliżamy nawet nie do Węgier, a do Białorusi, gdzie też te wybory były nieuczciwie przeprowadzone. Tu jest bardzo twarda rzecz: pokazanie, że wyborca, który jest przeciwko władzy, jest zaznaczony na listach wyborczych. To jest bardzo poważna rzecz – ocenił były minister rządu PiS. Jak stwierdził, społeczeństwo „musi być silne”, aby „uniemożliwić kontynuację władzy za pomocą metod nieakceptowalnych”. Wyraził też nadzieję, że na refleksję zdobędą się wyborcy PiS.
– Zastanowią się, jak władza stawia obywateli za pomocą presji i szantażu moralnego, żeby poszli do referendum, jeżeli nawet tego nie chcą, w obawie o swoją przyszłość, o pracę, o dzieci i tak dalej – mówił Jacek Czaputowicz.
Źródło: TVN24