Korwin-Mikke daje klapsy i chwali się tym w mediach. „Syn częściej obrywa”
Janusz Korwin-Mikke opowiedział o wychowywaniu dzieci. 81-letni polityk karci fizycznie swoje dzieci. I zaskakująco to argumentuje.
Pan mąż Korwin
Janusz Korwin-Mikke od dekad udziela się w polskiej polityce. Raz do Sejmu wejdzie, innym razem brakuje mu głosów, by przekroczyć próg wyborczy i tak to się kręci. U polityka kojarzonego z muszką i wąsikiem nie zmieniają się tylko dwie rzeczy. Wciąż nie może dość do władzy w Polsce, by zreformować ją po swojemu (i daj Boże, żeby tak zostało) i bardzo często wygaduje głupoty. Najprawdopodobniej te dwie sprawy są ze sobą nierozerwalnie związane.
Przy okazji zbliżających się wyborów głośno zrobiło się o rodzinie Korwin-Mikkego. Jak się okazuje, do Sejmu będzie kandydować jego zięć i syn i żona. Pani Dominika udzieliła nawet kilka tygodni temu rozbrajająco szczerego wywiadu, w którym opowiedziała o fascynacji posłem Konfederacji.
Żona Korwina przyznała, że jej o 44 lata starszy mąż od zawsze jej imponował. Do tego stopnia, że nawet po narodzinach drugiego dziecka pary, mówiła do niego na „pan”. – Był moim idolem. No wielka postać, nie byłam w stanie… Gdy opowiadałam o nim w rodzinie, jak już urodziłam, to: „Pan Janusz przyjeżdża”… – wyznała w „Super Expressie”. – Janusz nie zasłużył na pieszczotliwie zdrobnienia – dodała Dominika Korwin-Mikke.
Sam Janusz Korwin-Mikke nie pamięta czy rzeczywiście żona mówiła do niego „per pan”. – W niektórych małżeństwach jest praktykowane mówienie na „pan” do męża, ale na pan to tak nie mówiła chyba, ale zawsze mówi z dużym szacunkiem – wytłumaczył „Super Expressowi” polityk. – Jak o mnie mówi Dominika, to mówi, że pan prezes powiedział. W domu teraz do mnie Dominika mówi na „ty”. Ja mówię do małżonki pieszczotliwie Nika – wyznał poseł Konfederacji.
Korwin: to dlatego trzeba dawać klapsy
Janusz Korwin-Mikke zdecydował się na jeszcze jedno wyznanie związane ze swoją rodziną. A konkretnie – wychowywaniem dzieci. Polityk Konfederacji opowiedział o karach, jakie stosuje wobec 12-letniej córki i 10-letniego syna. – Córkę traktuję trochę delikatniej niż syna – wyznał łaskawy tata Korwin-Mikke.
– Klapsy się zdarzają, córce rzadziej, praktycznie nigdy, syn częściej obrywa – przyznał poseł. Polityk wytłumaczył nawet, dlaczego niebite dzieci są gorsze od tych bitych. – Potem tacy ludzie wychodzą, co się szwendają po ulicach i nie wiedzą, co ze sobą zrobić! – wyznał w „Super Expressie”.
Najwyraźniej coś poszło nie tak w wychowaniu Korwin-Mikkego, bo ten też od lat kręci się po Sejmie i mamy wrażenie, że też nie wie, co ze sobą zrobić.
Źródło: Se.pl