Nie tak to miało być! W PiS niezadowolenie po TEJ imprezie z udziałem premiera. „Wtopa wyszła”

Gorlice to piękne okolice, ale polityczne dla PiS-u niewygodne. Weekendowe spotkanie wyborcze budzi w partii władzy mieszane uczucia.

W sobotę Gorlice stały się areną gwizdów i antyrządowych transparentów. Do miasta przyjechał premier Mateusz Morawiecki, a publiczność zgotowała mu dwie owacje na stojąco. Na powitanie i na pożegnanie. Szef rządu straszył powrotem do władzy Donalda Tuska i Platformy Obywatelskiej, ale komitet powitalny kompletnie się tym nie przejmował.

Demonstranci wyposażeni byli w transparenty na których można było przeczytać: „Gdzie nasze 770 mld?”, „Kłamca, oszust”, „LGBT to ludzie, a nie ideologia”, czy „TVP łże”. Na jednym z nich był wizerunek Mateusza Morawieckiego z nosem Pinokia.

Gdy premier Mateusz Morawiecki po zakończonym spotkaniu szedł do autokaru usłyszał gwizdy i okrzyki „Będziesz siedział, będziesz siedział” oraz „Złodzieje”. Pisaliśmy o tym tutaj.

Przegrane spotkanie wyborcze

Jak informuje Gazeta.pl, w PiS panuje przeświadczenie, że impreza w Gorlicach to był mecz przegrany. Przyjazd premiera miał być inauguracją objazdu Polski przez PiS-bus. – Kampania na nowo się zaczęła. Ten wiec zapowiadano na Nowogrodzkiej, bo to miało być duże wydarzenie, a tu taka wtopa wyszła – słychać w PiS. – W Polskę poszły obrazki z awantury – mówi jeden z polityków.

Portal zwraca uwagę, że chociaż w Małopolsce PiS robi dobre wyniki, to Gorlice są ewenementem na tej mapie i tam partia władzy szoruje po dnie. W tle tej wizyty jest Ryszard Terlecki, którego Nowogrodzka chce zrzucić na ten okręg, by zwiększyć jego szanse na odnowienie mandatu poselskiego.

Z informacji portalu wynika, że nawet na Nowogrodzkiej panują mieszane uczucia. Wiec w Gorlicach uznano za kiepski. – Terleckiego jednak nikt nie ochrzani. Ma zbyt wysoką pozycję w PiS – mówi polityk z obozu rządzącego.

Niektórzy rozmówcy z PiS bronią wiecu w Gorlicach. – Morawiecki z Terleckim pojechali na trudny teren, gdzie można się było spodziewać konfrontacji, a wiec, mimo awantury, mógł się lokalnie przysłużyć PiS-owi – tłumaczy jeden z polityków.

Źródło: Gazeta.pl

Bartosz Wiciński

Polityką zainteresowałem się w momencie wybuchu afery Rywina. 12 lat temu założyłem bloga politycznego na prawicowej platformie Salon24.pl. Popełniłem tam ponad 400 wpisów i toczyłem pierwsze potyczki słowne z całą rzeszą wyborców PiS. Jak to w życiu blogera bywa, raz wychodziły lepsze teksty, a raz gorsze. Salon24.pl to była dobra szkoła. W CrowdMedia.pl zaczynałem od pisania własnych artykułów o polityce. Teraz zajmuje się głównie opisywaniem newsów, czego musiałem się sam nauczyć. Z wykształcenia jestem księgowym, ale nigdy do żadnej kratki nie wpisałem ani jednej cyferki.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *