Emerytka z Sosnowca zażartowała, że ma w walizce… granat. Problem w tym, że była na lotnisku
66-letnia kobieta miała wylecieć z lotniska w Pyrzowicach do Albanii. Niestety, zebrało się jej na żarty, które miały bardzo poważne konsekwencje.
Tak żarty to nie na lotnisku
Raczej wychodzimy z założenia, że żartować można zawsze i wszędzie. Jak to się mówi, dobry humor to podstawa, szczególnie w takich czasach i takim kraju, gdzie absurd absurdem pogania. Tym bardziej, że dzisiejsza władza nie ma poczucia humoru i boi się go jak diabeł wody święconej. Gdzie nie powinno się żartować? Ktoś powie – na pogrzebie. Też można z tym polemizować, szczególnie gdy szanowny nieboszczyk sam był jajcarzem.
A może inaczej – trzeba wiedzieć gdzie i jak można się wygłupiać. Tej prostej – wydawałoby się – zasady nie ogarnęła pewna 66-latka z Sosnowca.
O tej historii zrobiło się głośno latem ubiegłego roku, ale ku przestrodze warto ją przypomnieć.
Kobieta wybierała się do Albanii – zakupiła bilet lotniczy, przyjechała na lotnisko w Pyrzowicach, pozostało tylko przejść przez odprawę bagażową i frunąć w daleki świat. Niestety nie wszystko w tym planie wypaliło. Emerytka uznała, że odprawa lotniskowa to świetne miejsce, by zabawić się w Karola Strasburgera i rzucić dowcipem.
Niestety w głowie turystki zrodził się iście wybuchowy żart. Kobieta wypaliła w pewnym momencie, że w jej walizce jest granat. Jak się szybko okazało, obsługa lotniska takich żartów nie toleruje. Po chwili na miejscu pojawili się Funkcjonariusze z Zespołu Interwencji Specjalnych.
Pilot się wkurzył i jej nie zabrał
Żartownisia została wylegitymowana, a jej bagaże zostały dokładnie przetrzepane. Oczywiście przeszukanie wykazało, że nie ma w nich niedozwolonych przedmiotów. To był jednak dopiero początek kłopotów mieszkanki Sosnowca. „Kobieta swoim zachowaniem popełniła wykroczenie z art. 210 ust. 1 pkt 5a Ustawy Prawo Lotnicze, za co została ukarana mandatem w wysokości 500 złotych” – przekazała Straż Graniczna.
Na tym jednak nie koniec. Gdy pilot samolotu, którym miała lecieć dowiedział się o żarcie z granatem, tak się wkurzył, że nie wpuścił jej na pokład.
„Straż Graniczna traktuje bardzo poważnie wszelkiego rodzaju zgłoszenia o podłożeniu bomby, jak również żarty dotyczące rzekomego posiadania przez podróżnych w bagażu materiałów wybuchowych, które są następnie skrupulatnie weryfikowane. Konsekwencją nieprzemyślanych działań może być nałożenie na osobę mandatu karnego, utrata biletu lotniczego, zatrzymanie, jak również zarzuty prokuratorskie” – podkreśla Straż Graniczna na swojej stronie.
Źródło: Fakt