Szydło zorganizowała klasowe spotkanie w Brukseli. „Była impreza, dwa noclegi i zwiedzanie Parlamentu Europejskiego”
Beata Szydło zaprosiła do Brukseli na koszt Europarlamentu koleżanki i kolegów z licealnych lat. – Pachnie półprywatą – mówi opozycja.
„Newsweek” pochylił się nad przeszłością i przyszłością polityczną byłej premier Beaty Szydło. Przy okazji tygodnik opisał wycieczki organizowane przez europosłankę na koszt Parlamentu Europejskiego (PE). W całej sprawie nie ma wielkiej afery, ale można mieć zastrzeżenia natury etycznej.
Bruksela i Strasburg
– Witaj, zgodnie z obietnicą chcę zorganizować wycieczkę dla 4c do Brukseli z okazji rocznicy naszej matury. Możliwe terminy 13-17 maja, kolejne czerwiec lub wrzesień. Mam prośbę, czy możesz pomóc mi zebrać info, czy ludzie chcieliby pojechać. Transport autokarem, hotele, atrakcje zapewniam. Szczegóły podam. Pozdrawiam Cię serdecznie.
Beata – tak brzmi treść smsa rozsyłana w ubiegłym roku przez Beatę Szydło do znajomych z liceum. Wyjazd był związany z 40. rocznicą egzaminu maturalnego
– Połowa autobusu to byli ludzie z klasy, druga połowa to koła gospodyń, przyjaciele Szydło i rodzina. Była impreza w Brukseli, dwa noclegi i zwiedzanie Parlamentu Europejskiego. Za nic nie płacili, koszty pokrył europarlament. To było w ramach pieniędzy na popularyzowanie UE – opowiada jeden ze znajomych eurodeputowanej.
W tym roku Beata Szydło zaprosiła starych znajomych do Strasburga. Termin wyjazdu wypadł w tygodniu poprzedzającym konwencję programową PiS. Dziennikarka „Newsweeka” chciała na temat wycieczki porozmawiać z byłą premier, ale ta nie znalazła dla niej czasu. W biurze europosłanki w Brukseli i Strasburgu nikt nie odbiera telefonu. Na maila z pytaniami odpowiedź nie przyszła.
Pachnie półprywatą
Europoseł Koalicji Obywatelskiej Andrzej Halicki w rozmowie z „Newsweekiem” wyjaśnia, że PE ma pulę pieniędzy na cele promocyjne, które można wykorzystać na popularyzowanie europarlamentu. Rocznie w ten sposób można zaprosić 120 osób. Wszystko finansuje PE, ale dzienny koszt wizyty nie może przekroczyć 300 euro na osobę.
– Według moich rozmówców jest zastrzeżenie: nie można z tych środków sfinansować wizyty rodzin europosłów. Jeśli więc autobusem do Brukseli Szydło zabrała kogoś z bliskich, złamała procedury – pisze dziennikarka tygodnika.
Na takie wycieczki można wydać 36 tys. euro rocznie. Andrzej Halicki zaprosił w ubiegłym roku do Brukseli uczniów szkoły europejskiej w Jazgarce. W tym roku na jego zaproszenie przyjadą Kluby Europejczyka ze szkół w podwarszawskim Piasecznie.
– Te wycieczki mają charakter edukacyjny. Z bliska można przyjrzeć się pracy Parlamentu Europejskiego czy komisji. Ale nigdy bym nie zaprosił do Brukseli kolegów, bo to pachnie półprywatą. Jeździmy z naszą koleżanką i zwiedzamy świat za publiczne pieniądze. Nie powinno tak być. Na pewno to etyczne nie jest – mówi gazecie.
Źródło: Newsweek