76-latek zobaczył na ekranie Morawieckiego i od razu kliknął. 100 tys. zł poszło z dymem. „Potem zadzwonił jakiś mężczyzna”
Pan Kazimierz z Jastrzębia-Zdroju, 76-letni senior, zainwestował 900 zł w akcje Baltic Pipe. Oczywiście takie papiery wartościowe nie istnieją. Do wszystkiego przekonała go reklama z Mateuszem Morawieckim.
Akcje Baltic Pipe i reklama z Mateuszem Morawieckim
Baltic Pipe to gazociąg łączący Polskę, Danię i Norwegię. Za jego budową stała spółka Gaz-System. Co ważne, nigdy nie emitowała akcji Baltic Pipe. Zresztą nie byłoby to możliwe – gazociąg to nie spółka, to tylko część infrastruktury. Mimo tego w sieci pojawiła się reklama z Mateuszem Morawieckim, która promuje takie papiery wartościowe.
Niektórzy nabierają się na takie oszustwa. Latem zeszłego roku 76-letni Kazimierz z Jastrzębia-Zdroju (imię bohatera zmienione – przyp. autora) natrafił na reklamę w mediach społecznościowych, która zawierała promocję Baltic Pipe i zdjęcie Morawieckiego.
– Premier zachęcał w niej do zainwestowania w akcje Baltic Pipe. Podkreślał, że to polska inwestycja, która daje gwarancję stałych i wysokich zysków – opisuje w rozmowie z „Gazetą Wyborczą” pan Kazimierz.
On sam jest zwolennikiem PiS. Zdjęcie premiera uwiarygodniło reklamę. Wypełnił więc formularz kontaktowy.
Kup pan akcje!
Niedługo potem ktoś do niego zadzwonił.
– Krótko potem zadzwonił do mnie jakiś mężczyzna, który podziękował za zgłoszenie i powiedział, że zajmuje się sprzedażą akcji Baltic Pipe. Stwierdził, że minimalna wpłata to 1000 zł, ale ponieważ jestem emerytem, to w ramach promocji, mogę zainwestować tylko 900 zł – wspominał dalej pan Kazimierz.
Telemarketer ponoć zapewnił go, że to pewna inwestycja.
Senior nie tylko przelał 900 zł na podane przez oszustów konto bankowe, ale też kliknął w otrzymany link, który miał prowadzić do aplikacji, za pomocą której miał śledzić swoje konto maklerskie. Klikając w link dał przestępcom dostęp do swojego konta w banku PKO BP.
Potem było już tylko gorzej. Nie dość, że okazało się, że mężczyzna stracił te 900 zł, ale jeszcze na początku sierpnia 2023 r. ktoś podszywając się pod niego zaciągnął na jego nazwisko dwa kredyty w PKO BP. Do tego cyberprzestępcy wypłacili z konta rentę, która dopiero co wpłynęła na rachunek. Łącznie zabierało się tego na 100 000 PLN.
Pan Kazimierz złożył w banku reklamację. W końcu to nie on zaciągnął kredyt! Tyle że ta nie została uznana. Powód? Wnioski o pożyczkę zostały „złożone po zalogowaniu się danymi pana Kazimierza w serwisie iPKO i potwierdzone były narzędziem autoryzacyjnym przypisanym do niego”.
Sprawa trafia na policję i do prokuratury, która jednak… umorzyła śledztwo. Po prostu sprawców nie udało się namierzyć. Tymczasem odsetki na rachunku pana Kazimierza rosną!
Jak nie dać się oszustom?
Sprawa 76-latka powinna być przestrogą dla każdego. Każdą inwestycję należy dokładnie zweryfikować. Poza tym czerwona lampka powinna zaświecić się, gdy ktoś mówi nam o „pewnej” inwestycji. W świecie finansów nie ma czegoś takiego jak „pewny” zysk. A już tym bardziej, gdy akcje miałyby nam wygenerować duży dochód.
Źródło: Wyborcza.pl