2-latek nie żyje, Magdalena W. do niczego się nie przyznaje. I zrzuca winę na swoje starsze dziecko, które ma… 4 lata
W kinach można zobaczyć drugą część „Jokera”, filmu opowiadającego o psychicznie chorym mężczyźnie, który dokonał paru morderstw. Realia potrafią jednak prześcignąć wyobrażenia scenarzystów z Hollywood: skazana za śmierć 2-letniego syna Magdalena W. z Mysłowic chce, by ją uniewinniono. Wskazała „prawdziwego” sprawcę morderstwa!
Magdalena W. wie, kto zabił?
Jest 17 maja 2022 roku. Magdalena W. przebywa z dwójką dzieci w wynajmowanym przez siebie mieszkaniu w Mysłowicach. Wcześniej pomiędzy nią a jej partnerem doszło do kłótni – teraz mężczyzny nie ma w lokalu, bowiem poszedł do pracy. Przyszła morderczyni idzie spać, kiedy zaś się budzi jeden z jej synków jest już martwy.
Powyższe to wersja wydarzeń podana przez W., która upiera się, że zabójcą jej młodszego synka, 2-letniego Marka, był 4-letni Wiktor, który miał zamknąć braciszka w wersalce, co doprowadziło do śmierci chłopczyka.
Wiemy już więc, jak całą sprawę opisała matka.
Tyle że potem sama miała zachowywać się… dziwnie. Po pierwsze, nie zadzwoniła na pogotowie, a do swojego partnera, który – przypomnijmy – był w pracy. Pogotowie wezwał więc dopiero mężczyzna, który wyszedł z pracy i pojechał do mieszkania. Samodzielnie reanimował dziecko, ale nic to nie pomogło – jak ustaliły służby, dziecko było już martwe od dłuższego czasu.
Co dokładnie się stało?
Sytuacji W. nie poprawia to, co o niej wiadomo: Marek i Wiktor nie byli jej jedynymi dziećmi – inny synek wychowywał się w rodzinie zastępczej, a kolejny… także zmarł w tajemniczych okolicznościach, gdy miał 4 miesiące. Powodem miała być śmierć łóżeczkowa.
Jeszcze więcej światła na sprawę rzucił proces. Sama oskarżona przyznała się, że chciała odejść od swojego partnera. – Jestem zmęczona swoim życiem, chciałam zmiany dla siebie, mieć normalnego faceta, który by kochał mnie i dzieci – zeznawała.
Jak zaś wspomina dokładnie to, co miało miejsce feralnego dnia, gdy życie stracił jej młodszy syn?
— Gdy znalazłam Marka, on miał głowę w tym pojemniku w wersalce. Podniosłam go, był leciutki i głowa mu leciała. Zaczęłam się drzeć na czteroletniego Wiktora: „Coś ty zrobił, Marek nie żyje!”. Wiktor mi powiedział, że otworzył narożnik i zamknął Marka w środku. Zadzwoniłam po partnera. Nie zadzwoniłam na pogotowie, bo byłam w szoku — broniła się.
Jak nie trudno się domyślić, Sąd Okręgowy w Katowicach nie uwierzył w jej wersję i w kwietniu tego roku skazał ją na 15 lat więzienia. Prok. Aleksander Duda z Prokuratury Okręgowej w Katowicach uznała, że kobieta działała w zamiarze bezpośrednim, czyli po prostu chciała zabić swoje dziecko.
Prokuratura odwołała się od wyroku i domaga się dla W. kary dożywocia. Śledczy podali w sądzie, że kobieta udusiła chłopczyka, zaś wcześniej biła obu chłopców.
Inny słynny mord
O W. będą zapewne powstawały za jakiś czas podcasty kryminalne. Jej zabójstwo to zresztą nie jedyny przykład tego, do czego zdolne są niektóre kobiety. Najsłynniejszą taką sprawą ostatnich lat było zabójstwo 6-miesięcznej Magdaleny Waśniewskiej. Dziewczynkę zamordowała 24 stycznia 2012 roku w Sosnowcu jej własna matka. Zabójczyni broniła się w podobny sposób. Miała stracić przytomność, a gdy się ocknęła dziecka nie było. W wyniku śledztwa na jaw wyszło, że po prostu je zabiła.
Źródło: wprost.pl