Żona Czarneckiego i jej zarobki pod lupą prokuratury. OTO szczegóły sprawy, która może pogrążyć polityka PiS
Żona Ryszarda Czarneckiego była fikcyjnie zatrudniona w Collegium Humanum. Czy Emilia H. pogrąży byłego europosła?
W ubiegłym tygodniu prokuratura konfrontowała zeznania Ryszarda Czarneckiego i jego żony Emilii H., a to oznacza, że złożyli w śledztwie rozbieżne wyjaśnienia. Jak informuje „Rzeczpospolita”, żona Ryszarda Czarneckiego miała być wykładowcą prawa na Collegium Humanum. Co miesiąc na jej konto wpływało wynagrodzenie i tu zaczynają się rodzinne problemy.
Fikcyjny etat
W okresie od stycznia 2022 r. do października 2023 r. w konto Emilii H. wpłynęło w sumie ponad 92 tys. zł. Według zeznań świadków fikcyjne zatrudnienie było formą łapówki dla jej męża za prowadzenie lobbingu w Uzbekistanie. Prokuratura nie znalazła śladu świadczenia przez nią pracy. Nie przeprowadziła żadnego wykładu.
„Rzeczpospolita” wskazuje, że łapówką dla Ryszarda Czarneckiego miały być także trzy dyplomy ukończenia studiów MBA przez Emilię H. Dwa były rzekomo zrobione na nieistniejącej uczelni w Londynie.
– Dyplomy były jej potrzebne chyba dla samego CV – mówi rozmówca gazety znający kulisy śledztwa.
Co ciekawe, jeden z dyplomów z zarządzania w agrobiznesie pozwala na nabywanie w całej Polsce ziem rolniczych.
– Takich dyplomów MBA w Collegium Humanum wydano bardzo dużo. Prokuratura bada ten wątek, bo posługiwanie się fałszywym dokumentem jest przestępstwem – mówi informator „Rzeczpospolitej”.
Zarzuty w śledztwie usłyszało już 47 osób, a sprawa jest rozwojowa. Były rektor uczelni od lutego przebywa w areszcie tymczasowym.
Kłopotliwa konfrontacja
Przypomnijmy, że Ryszard Czarnecki w ubiegłym tygodniu został zatrzymany na Lotnisku Chopina. W tym samym czasie CBA zatrzymało jego żonę. Oboje usłyszeli zarzuty korupcyjne i prania brudnych pieniędzy.
Po złożeniu wyjaśnień prokuratura zarządziła konfrontację między byłym europosłem i Emilią H. Ich zeznania znacząco się od siebie różniły.
– Konfrontacja ma na celu wyjaśnienie sprzeczności. Dwie osoby są jednocześnie przesłuchiwane, odczytuje się pewne fragmenty wyjaśnień, gdzie są sprzeczności i strony się do tego ustosunkowują. Celem tego jest szansa, że kiedy strona usłyszy zdanie przeciwne, może zmieni to zdanie, może coś sobie przypomni, może wyjaśni odmiennie – wyjaśniał Przemysław Nowak rzecznik Prokuratury Krajowej. Pisaliśmy o tym tutaj.
Źródło: Rzeczpospolita