Ziobro na Węgrzech, w PiS frustracja. Wcale nie chcą bronić kolegi z partii! „Ludzi to denerwuje”
Screenshot: X/PiSorg
Zbigniew Ziobro odgrywa kolejnego męczennika PiS, ale w partii wcale nie są zachwyceni jego postawą. – Ucieka przed tym, co sam wcześniej wymyślił – mówią przy Nowogrodzkiej.
Ziobro unika wymiaru sprawiedliwości
Zbigniew Ziobro stracił immunitet, a Sejm wyraził zgodę na jego zatrzymanie i areszt. Prokuratura zamierza postawić mu 26 zarzutów związanych z aferą wokół Funduszu Sprawiedliwości. Sam Ziobro przebywa w Budapeszcie i nie zamierza wracać do Polski. Kreuje się na ofiarę „reżimu Tuska” i przekonuje, że nie może wrócić, bo czeka go niesprawiedliwy, ustawiony proces.
– Mój powrót do polskiej rzeczywistości i okazja, by stanąć przed sądem, jest dla mnie marzeniem. To może nastąpić wtedy, gdy zostaną zachowane gwarancje, które są moim prawem i wynikają z konstytucji i kodeksu karnego. Przede wszystkim musi być legalny prokurator krajowy i władze sądów – mówił sam Ziobro na antenie telewizji wPolsce24.
„Uciekł przed tym, co stworzył”
W PiS oficjalnie bronią kolegi i jego decyzji. Sam Jarosław Kaczyński opowiadał, że Ziobro nie może wrócić, by go „nie zamordowano”. W kuluarach nie brakuje jednak krytyki pod adresem polityka. W zasadzie broni go głównie środowisko dawnej Suwerennej Polski, a poza ziobrystami nie brakuje głosów, że postawa byłego ministra zaszkodzi partii.
– Są różne osoby w klubie, ale jest spora grupa ludzi, która uważa, że szkodzi nam postawa Ziobry – mówił jeden z polityków PiS w rozmowie z PAP. Ta grupa zwraca uwagę, że obecny rząd stosuje te same narzędzia, które wcześniej „forsował i przy których się upierał” sam Ziobro.
– Ucieka przed tym, co sam wcześniej wymyślił i stworzył, więc to ludzi denerwuje – wskazuje rozmówca PAP. Poza ziobrystami, nie ma w PiS więc „entuzjazmu i chęci rozdzierania sobie koszuli” w obronie partyjnego kolegi. To politycy byłej Suwerennej Polski oczekują większego zaangażowania w obronę swojego lidera. Ta frakcja nie ma jednak wielkiego poparcia w partii. I nie jest to zaskoczenie – wystarczy przypomnieć, jak to wyglądało za czasów rządów Zjednoczonej Prawicy i jak wiele było kłótni między Suwerenną Polską a PiS. To, że teraz wszyscy trafili pod jeden szyld, nie znaczy, że dawne animozje poznikały.