„Zdrada” zaufanego człowieka. TAK posypał się misterny plan Dudy ws. Kamińskiego i Wąsika
Andrzej Duda przygotował w sprawie Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika misterny plan. Duet skazańców z PiS miał nocować w Pałacu Prezydenckim i wyjść dopiero na organizowany przez partię protest. To się jednak nie udało dzięki sprawnej akcji policji.
Misterny plan
Gdy czyta się o prezydenckim planie, trudno uwierzyć, że jest to opis prawdziwych wydarzeń, a nie streszczenie serialu sensacyjnego. Prezydent Polski Andrzej Duda planował ukrywać u siebie dwóch skazanych prawomocnie mężczyzn. Frank Underwood z „House of Cards” mógłby pójść do Dudy na korepetycje.
Wszyscy pamiętamy, że 9 stycznia policja zatrzymała w Pałacu Prezydenckim duet skazańców z PiS, Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika. Andrzej Duda miał misterny plan w ich sprawie. Szczegóły opisuje „Gazeta Wyborcza”. Gdy było już jasne, że policja ma polecenie ich zatrzymać, Duda załatwił Kamińskiemu transport do Pałacu. Pod mieszkanie byłego ministra podjechał samochód, kierowca nie wiedział, kto będzie pasażerem. Maciej Wąsik przyjechał na Krakowskie Przedmieście sam. Policja za nim jechała, ale nie próbowała go zatrzymać. Służby ewidentnie dostały przykaz, by unikać scen, by zatrzymanie nastąpiło w możliwie jak najspokojniejszy sposób.
Oczywiste było, że PiS z kolei liczyło na jak największą rozróbę, dramatyczne obrazki, które można pokazać światu. Dlatego plan zakładał, że Andrzej Duda ukryje skazańców aż do organizowanego przez Nowogrodzką marszu. Duet Kamiński i Wąsik mieli triumfalnie dołączyć do tłumu i czekać, co zrobi policja. Kaczyński oczami wyobraźni widział brutalne sceny – policję, która sią próbuje wyciągnąć „więźniów politycznych” z tłumu.
Duda nie zdążył
Kamiński i Wąsik mieli przygotowane w Pałacu specjalne pokoje, wcześniej dostarczono walizki z ich prywatnymi rzeczami. Otrzymali też numer bezpośrednio do obsługi kuchennej, by mogli zamawiać sobie jedzenie. Duda nie pojechał nawet na umówioną rehabilitację, to rehabilitant przyjechał do Pałacu. Ale spotkania ze Swiatłaną Ciachanouską w Belwederze odwołać nie mógł. Do wyjazdu ostatecznie miało przekonać go nieformalne zapewnienie, że policja nie wejdzie do Pałacu pod jego nieobecność. Okazało się jednak, że „nieformalne” a „formalne” robi dużą różnicę.
Do pałacu przyjechali dwaj zastępcy komendanta Służby Ochrony Państwa – pułkownicy Krzysztof Król i Bartłomiej Hebda, który wcześniej kierował ochroną prezydenta i traktowany jest przez obóz prezydenta z zaufaniem. Przekazali szefowej Kancelarii Prezydenta Grażynie Ignaczak-Bandych, by poprosiła na dół Kamińskiego i Wąsika. Ci zostali zaprowadzeni do gabinetu nieobecnego Marcina Mastalerka. Wkrótce potem do pomieszczenia wkroczyła policja. Ignaczak-Bandych nazwała płk. Hebdę „judaszem”, a Wąsik miał powiedzieć: „Ja panu tego nie daruję”.
Policja wyprowadziła skazańców wyjściem od strony Biura Bezpieczeństwa Narodowego przy ul. Karowej. Co ciekawe, minęli się o zaledwie kilka minut z powracającym z Belwederu Andrzejem Dudą. Gdyby prezydenckie auto nie podjechało pod główne wejście, a właśnie pod to od Karowej, Duda zapewne trafiłby na wyprowadzanych skazańców. I wtedy mogłoby dojść do scen, na których zależało Nowogrodzkiej.
Źródło: Gazeta Wyborcza
1 Odpowiedzi na „Zdrada” zaufanego człowieka. TAK posypał się misterny plan Dudy ws. Kamińskiego i Wąsika
„Frank Underwood z „House of Cards” mógłby pójść do Dudy na korepetycje” – licentia poetica a mówiąc wprost, gruba przesada.
Kudy Dudzie do Franka!
Nie ta inteligencja, nie ten level.
Duda tak się ma do Franka, jak jego pożalsieboże angielszczyzna do angielszczyzny Franka.