Zaskakujące ustalenia ws. wybuchu granatnika Szymczyka. Śledczy znaleźli TO w gabinecie szefa policji
Generał Jarosław Szymczyk żegna się ze stanowiskiem. Tymczasem śledczy ustalili kilka ciekawych faktów ws. głośnej afery z granatnikiem.
Szymczyk odchodzi na emeryturę
W czwartek 7 grudnia Jarosław Szymczyk pożegna się z Komendą Główną Policji i odejdzie na emeryturę. Wg informacji PAP, oficjalnie zrezygnuje ze służby podczas uroczystości ze sztandarem polskiej Policji w obecności kadry kierowniczej i komendantów wojewódzkich Policji, reprezentujących wszystkich policjantów i pracowników.
„Był to najdłużej urzędujący komendant główny Policji od transformacji ustawowej. W czasie jego służby zmodernizowano polską Policję, co roku policjanci otrzymywali podwyżki, pierwszy raz w historii zakupiono całkowicie nowe śmigłowce oraz odnowiono flotę transportową” — napisała KGP w oświadczeniu. ’
Umówmy się – laurka dla Szymczyka mogłaby mieć i sto stron, ale i tak wszyscy zapamiętają go a głośnej akcji z granatnikiem z grudnia 2022 r. Przypomnijmy – w Komendzie Głównej Policji doszło do eksplozji granatnika w gabinecie komendanta (osobiście miał go odpalić). Wg jego wersji – był to prezent, jaki otrzymał od ukraińskich służb.
Nowe ustalenia ws. wybuchu granatnika
Jarosław Szymczyk tłumaczył później (jego wystąpienia z opatrunkiem na uchu przeszły do historii polskich memów), otrzymał tubę po granatniku, która miała być zużyta i pusta, a także przerobiona na głośnik. Generał wyjaśniał, że tylko podniósł tubę — więc nie może być mowy o żadnym wystrzale. W wyniku eksplozji uszkodzony został strop jednego z pomieszczeń, a komendant trafił do szpitala.
I teraz pojawiają się najnowsze ustalenia śledczych, o czym poinformowało RMF FM. Jak się okazuje, śledczy zabezpieczyli w gabinecie Jarosława Szymczyka trzy granatniki (wcześniej trzymano się wersji o dwóch) oraz trzy butelki alkoholu, które znajdowały się w jego pobliżu. Co więcej, w czasie incydentu granatnik miał wystrzelić w sufit, a nie w podłogę, jak wcześniej zakładano.
Na tym nie koniec zaskakujących ustaleń śledczych. Po wybuchu szpital MSWiA dostał informację o „wybuchu nieznanej przesyłki” — co automatycznie uruchomiło specjalne procedury. Oddział, na który trafił Jarosław Szymczyk, został zamknięty ze względu na „potencjalne skażenie”, a karetki przekierowywano do innych stołecznych placówek. Przypomnijmy – policja początkowo informowała, że w komendzie doszło do katastrofy budowlanej.
Źródło: RMF FM