Zapytali go o spotkania u Ziobry. Kukiz ujawnia kulisy rozmów! „Chodźmy stąd, to złodzieje”
Screenshot: YouTube/ Radio Opole
Poseł Stanisław Tyszka zasugerował, że Janusz Kowalski jest zamieszany w aferę związaną z Funduszem Sprawiedliwości. Co na to Paweł Kukiz, który miał być świadkiem „tajnych” rozmów prawicy?
Tyszka mówi, jak działało państwo PiS
W niedzielnym wydaniu programu „Śniadanie Rymanowskiego” gościem był między innymi poseł Konfederacji Stanisław Tyszka, który niespodziewanie wspomniał o pewnym spotkaniu z czasów rządów Zjednoczonej Prawicy. Główną postacią tamtego wydarzenia miał być Janusz Kowalski, a w rozmowach brali udział Tyszka i Paweł Kukiz.
– Pan poseł Kowalski zorganizował spotkanie, na którym byłem z Pawłem Kukizem u ministra Ziobry. Poseł Kowalski proponował przy ministrze Ziobro, żebyśmy skorzystali, uwaga, z Funduszu Sprawiedliwości na własne cele, które nam pomogą politycznie – powiedział Tyszka. – My to oczywiście odrzuciliśmy. Wszyscy wszystko wiedzieli, Ziobro w tym momencie musi za to odpowiedzieć. Przypominam, że właśnie zaczął odsiadkę były prezydent Francji Sarkozy za nielegalne finansowanie kampanii wyborczych – dodał. Sam Kowalski zarzuca Tyszce kłamstwo i zapowiedział złożenie prywatnego aktu oskarżenia przeciwko niemu.
Kukiz potwierdza tę wersję?
Skoro na miejscu był Paweł Kukiz, czy potwierdza te rewelacje? W rozmowie z „Faktem” powiedział tylko, że Tyszka z jednego ze spotkań miał wyjść „wzburzony”. — Rzucił wtedy do mnie: „Chodźmy stąd, to są złodzieje” — dodał.
— Gdybym usłyszał taką propozycję pobrania pieniędzy ze środków publicznych na autopromocję, odmówiłbym. Ten problem wykorzystywania środków publicznych do marketingu politycznego to już norma od wielu lat. Dotyczy równie PiS jak i PO — ot, choćby w przypadku rozdzielania funduszy z KPO, gdzie główną grupę beneficjentów stanowił elektorat życzliwy KO. Powinno się tym zainteresować, by w prawie nie było luk, które umożliwiają takie działanie — podsumował Kukiz.
Afera Funduszu Sprawiedliwości dotyczy nieprawidłowości w zarządzaniu środkami publicznymi przeznaczonymi pierwotnie na pomoc ofiarom przestępstw. Zamiast trafiać do potrzebujących, pieniądze z funduszu miały być kierowane do organizacji powiązanych z obozem rządzącym oraz wykorzystywane do celów niezwiązanych z jego ustawowym przeznaczeniem.
Sprawa nabrała rozgłosu, gdy ujawniono, że środki mogły służyć do finansowania działań o charakterze politycznym i propagandowym. W efekcie Prokuratura Krajowa postawiła zarzuty kilku osobom, w tym byłym urzędnikom Ministerstwa Sprawiedliwości i politykom, oskarżając ich m.in. o nadużycie uprawnień. Jedną z osób, która miała stać za procederem miał być rzekomo Zbigniew Ziobro, wtedy minister sprawiedliwości.
Źródło: Fakt