Zapytała o prezent na komunię dla chrześnicy. Odpowiedź zwaliła ją z nóg. „Ma być na bogato i żeby wszyscy zazdrościli”
Ech, te komunie… W wielu przypadkach to jednak komunijny cyrk, co potwierdza list, który ukazał się w serwisie edziecko.pl. Powód? Prezent.
To jeszcze komunia czy już wesele?
Od wielu lat maj i sezon komunijny to dla niektórych urwanie głowy i ciężki okres. I trochę się nie dziwimy, bo z roku na rok te uroczystości coraz bardziej przypominają… jeżeli nie wesela, to przynajmniej studniówki. Mówiąc krótko – trzeba się przygotować na solidne wydatki. Sukienki, garniturki, komże, ceny za talerzyk (bo jak bez imprezy) szybują, nie wspominając o prezentach i kasie, którą trzeba zapłacić księdzu/parafii. A i prezent dla katechety jest mile widziany. Nie zdziwimy się jeżeli są i tacy, którzy na komunię z pompą zaciągają kredyty.
Problem mają też najbliższy dzieci, którzy zostali zaproszeni na uroczystość. Wszystko przez kwestie prezentów, które całkowicie zdominowały komunijne przygotowania. Czasami dochodzi nawet do tego, że dzieci bywają smutne, gdy widzą, że ich kolega z klasy dostał lepszą hulajnogę, rower lub telefon lub… sztabkę złota. Serio, słyszeliśmy i o takich przypadkach.
Thermomix dla 9-latki
Niespecjalnie powinien więc dziwić list oburzonej, a może bardziej zniesmaczonej kobiety, której chrześnica szykuje się do pierwszej komunii. – Jak patrzę na to, co wyprawiają podczas przygotowań do komunii mojej chrześniaczki Marysi, to nie wiem, czy ja ich tak nie znałam, czy naprawdę tak się zmienili. Przyjęcie jest przygotowywane zgodnie z ideą 'zastaw się, a postaw się’, ma być na bogato i tak, żeby wszyscy zazdrościli – zaczęła swój list kobieta, który opublikował serwis edziecko.pl.
Czytelniczka miała w planach zakup prezentu, który będzie dla dziecka na całe życie. Postanowiła jednak podpytać szwagierkę. Odpowiedź ją zszokowała. – Myślałam, że kupię Marysi jakąś ładną biżuterię, ze złota, to będzie piękna i wartościowa pamiątka. I zaczęłam z nią o tym rozmawiać. Zapytałam szwagierkę co o tym myśli, a ona bez chwili zastanowienia rzuciła hasło: Thermomix! Wyobraźcie sobie moją minę, ja ją zapytałam, że ale co Thermomix? (…) i zaczyna tłumaczyć, że Marysia tak lubi gotować, to na pewno jej i w ogóle im się przyda – napisała.
– Dodałam, że niestety, ale nie stać mnie na wydanie 5 tys. zł., a moja szwagierka, że mogę wziąć na raty i dalej się upiera, że będą z Marysią mogły wspólnie gotować itp. W końcu się zirytowałam i powiedziałam, że to chyba prezent dla niej, a nie córki, to się wielce oburzyła – podsumowała zadziwiona kobieta.
Źródło: edziecko.pl