Żałosne zachowanie europosła. TAK Tarczyński „walczy” o polskie interesy w PE. „Spóźnił się godzinę, przerywał”

Dominik Tarczyński kreuje się na bojownika o polskie interesy w PE. Rzeczywistość wygląda nieco inaczej.

Przyszedł spóźniony i krzyczy

Dominik Tarczyński staje się twarzą Prawa i Sprawiedliwości w walce z korupcyjną aferą w Parlamencie Europejskim. To on nagłaśnia ją w kraju i szuka jej genezy. Oczywiście nie wspomina przy tym o Ryszardzie Czarnecki i Tomaszu Porębie, których nazwiska padają w medialnych doniesieniach w sprawie afery „Katargate”.

Według Taczyńskiego, wszystko co może dotyczyć Polski, jest wymierzonym w nią atakiem ze strony Unii. Tak w dużym skrócie.

Europoseł PiS dużo krzyczy, czego najlepszym dowodem było wtorkowe posiedzenie komisji ds. Pegasua, gdy Tarczyński przerywał holenderskiej europosłance Sophie in 't Veld. – Panie Tarczyński, przychodzi pan spóźniony o godzinę i piętnaście minut, zaczyna przekrzykiwać – denerwował się Jeroen Lenaers. Ale europoseł bawił się w najlepsze. – Haha panie Tarczyński. Nie sądzę, że to jest zabawne, jeśli demokracja jest zagrożona – mówiła Sophie in 't Veld.

Wstyd? Żenada? Buractwo? Zachowanie Tarczyńskiego trudno określić inaczej. Tak zachowuje się poważny polityk? Według słów polskich europosłanek takie sytuacje są na porządku dziennym. – Inni politycy czegoś takiego nie robią. To strasznie krępujące, że jest to akurat głos z Polski. Jest to okropne – mówi Róża Thun.

Kulturalny inaczej

– Kultura i normy wymagają, że ten, kto chce zabrać głos, powinien być na debacie od początku do końca. Przerywanie komuś, komentowanie, krzyki podczas wystąpień jest niedopuszczalne. Oni przenieśli tu złe nawyki i złe standardy, próbują traktować PE tak, jak zachowują się w Polsce. Bez szacunku, bez chęci szukania kompromisu, bez budowania większości, która popierałaby polskie propozycje – przyznaje europosłanka Elżbieta Łukacijewska.

Co ciekawe, Róża Thun zasiada razem z Tarczyńskim w komisji Pegasusa. Politycy mają wspólne posiedzenia i komisji, i koordynatorów.

– Widzę go tylko tam, a właściwie go nie widzę, bo nigdy go tam nie ma. Ja chodzę na obydwa spotkania i na posiedzenia koordynatorów przychodzi tylko jego asystent. Na komisji pojawia się sporadycznie i dosłownie na chwilę, jak teraz, gdy spóźnił się ponad godzinę, wpadł jak Filip z konopi, nawrzeszczał na sprawozdawczynię, bo według niego coś źle napisała o podsłuchiwaniu w Polsce, i zanim ktoś zdążył mu coś odpowiedzieć, wyszedł – powiedziała europosłanka.
Możemy być dumni z takiego przedstawiciela w Parlamencie Europejskim.

Źródła: NaTemat.pl

Jedna odpowiedź na Żałosne zachowanie europosła. TAK Tarczyński „walczy” o polskie interesy w PE. „Spóźnił się godzinę, przerywał”

  1. Leszek Jerzy pisze:

    Czy kogoś to dziwi? „Jenot” od początku taki sam – chamski, butny, pewny siebie. No, po prostu pisior!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *